ROZDZIAŁ 4

48 4 0
                                    

Kiedy wyszliśmy z hotelu Matt odezwał się do mnie:

- Tutaj niedaleko jest park, który chciałbym ci pokazać, jest naprawdę piękny. Kiedy byłem mały i rodzice przywozili mnie do Chicago do cioci uwielbiałem się tam bawić. Potrafiłem tam spędzić cały dzień.

-Ja często chodziłam do parku niedaleko mojego domu. Siedziałam na ławce i patrzyłam na ptaki.

-Gdzie mieszkasz?

-Aktualnie w LA ale pochodzę z Polski.

-Daleko.-Matt zaczął się śmiać.

-Co cię śmieszy?

-To, że urodziliśmy się tak daleko od siebie a oboje kochamy parki.

-To nie jest śmieszne.-powiedziałam przewracając oczami.

Doszliśmy do parku, który faktycznie nie był daleko.

-Chodź coś ci pokaże.- Matt znowu pociągnął mnie za rękę i pobiegliśmy w stronę starego drzewa.

Chłopak chwilę chodził wokół niego szukając czegoś.

-Tutaj!-nagle krzyknął pełen euforii. Matthew delikatnie chwycił moją dłoń i dotknął nią napisu na drzewie. Nagle ją puścił i odwrócił się.

-Matt coś się stało?- nie wiedziałam jak mam na to zareagować.

-Kiedy byłem mały i ciocia się mną opiekowała, to za każdym razem przychodziłem tu z nią i bawiliśmy się w berka. Pewnego ranka mama mnie obudziła i z płaczem powiedziała, że ciocia zmarła. To był dla mnie trudny okres w życiu, ponieważ byłem do niej bardzo przywiązany. Na pamiątkę postanowiłem wyryć w tym drzewie napis: " Na zawsze pozostaniesz w moim sercu".

- Matt, nawet nie wiesz jak mi przykro... - Wzruszona przytuliłam chłopaka

- Nie, przestań proszę nie smuć się!

- Dlaczego przyprowadziłeś mnie właśnie w to miejsce? - Zapytałam.

- Bo jest wyjątkowe... Mia słuchaj, jesteś pierwszą osobą, którą tu zaprowadziłem. Do tej pory

przychodziłem tu sam, siadałem pod drzewem i myślałam o swojej przyszłości. Mam do ciebie spore zaufanie i... - w tym momencie zadzwonił telefon Matta:

- Halo? Cześć Shawn, o co chodzi? - zapytał

- Już?! Dobrze zaraz będziemy, pa!

-Matt zwrócił się do mnie:

-Shawn prosi żebyśmy już wrócili do hotelu, masz próbę za 20 minut! - wykrzyknął Matt, jednocześnie łapiąc mnie za rękę i biegnąc w stronę miejsca naszego spotkania z Shawnem.

Cała próba zajęła nam ok. 2h i skończyliśmy ją dopiero o godz. 16. Postanowiłam, że pójdę do miasta z chłopakami zjeść obiad. W czasie drogi zorientowałam się, że dziś w ogóle nie sprawdzałam telefonu, a miałam być w kontakcie z Meg, ponieważ wieczorem miała przylecieć do Stanów. Kiedy odblokowałam telefon, od razu wyświetliło mi się: 10 nieodebranych połączeń, 3 wiadomości.

Super! - pomyślałam - Meg będzie na mnie na pewno wkurzona! - cicho wyszeptałam pod nosem.

- Co mówiłaś?- Zapytał Cameron

- A nic takiego, po prostu zawiodłam przyjaciółkę. - odpowiedziałam chowając telefon do kieszeni

spodni.

- Co się stało? Meg przyjedzie dzisiaj do nas prawda?

- Tak, wszystko jest aktualne. Napisała mi że jej samolot ma małe opóźnienie i że będzie ok. 21.00

- To świetnie! - odpowiedział, dalej kontynuując - Jeśli chcesz mogę z Nashem i Tobą jechać ją odebrać z lotniska, a reszta chłopaków razem z Mahogany przygotują coś do jedzenie dla Meg, na pewno będzie głodna. Co ty na to?

- Mi odpowiada! - odpowiedziałam.

Staliśmy właśnie pod ulubioną pizzerią chłopaków. W środku było bardzo dużo ludzi więc postanowiliśmy zamówić jedzenie na wynos i spokojnie zjeść w naszym hotelu.

Po posiłku postanowiliśmy, że posprzątamy trochę w pokojach, a potem pojedziemy na lotnisko. Kiedy już uporaliśmy się z bałaganem jaki był w naszych pokojach, dostałam wiadomość od Meg: " Planowo samolot wyląduje o 21:15. Bądźcie po mnie o 21:45 bo czeka mnie jeszcze kontrola i odbiór bagaży. Będziemy w kontakcie, do zobaczenia!"

Nie mogłam się doczekać, kiedy zobaczymy się z Magdą, tak bardzo za nią tęskniłam!

Resztę wieczoru spędziliśmy na grę w karty. Nigdy nie grałam w karty tak z prawdziwymi zasadami,

zawsze z Meg wymyślałyśmy własne bo nie umiałyśmy grać. Nie mówiłam chłopakom, że nie umiem grać ale na szczęście graliśmy parami i byłam z Taylorem, który wiedział co robi.

Właśnie skończyliśmy grać i spojrzałam na zegarek, była 21:30.

-O nie! Meg już przyleciała! Nash, Cameron, musimy jechać!-krzyknęłam.

-Już jedziemy. Nash idź po klucze od samochodu.-odpowiedział na moje krzyki Cam.

Wyszliśmy na parking i czekaliśmy na Nash'a, kiedy ten już się zjawił z kluczami wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko po Magdę.

Jechaliśmy w milczeniu, ale nikomu to nie przeszkadzało bo Nash skupiał się na drodze a ja i Cameron siedzieliśmy na Twitterze. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, Nash zaparkował samochód i pobiegliśmy na lotnisko. Meg stała przy małym sklepiku z pamiątkami.

-Magda!-krzyknęłam i podbiegłam, żeby ją przytulić.

- Tak bardzo za tobą tęskniłam!

- Chodź, przedstawię cię chłopakom! - zaproponowałam

- Nash, Cameron to moja przyjaciółka Magda.

- Hej Meg! - powiedzieli jednocześnie chłopcy.

- Hej! - odpowiedziała

- Chodźmy już, chłopaki i Lox zrobili coś dojedzenia. Nie wiem czy będzie to smaczne, ale napewno jestes głodna więc to coś dla ciebie. - powiedział Nash

- Daj, pomogę ci - zaproponował Cameron, zabierając od Meg ciężkie walizki.

- Dziękuję! - odpowiedziała, zaskoczona całą sytuacją.

Swear we'll never change.Where stories live. Discover now