ROZDZIAŁ 5

39 3 0
                                    

Kiedy przyjechaliśmy do hotelu zapoznałam resztę chłopaków i Mahogany z Meg.

Bardzo sie cieszyła bo znała ich ale nie lubiła ich tak bardzo jak ja. Magda zjadła zapiekanki, które dla niej i zrobili i poszłyśmy do mojego pokoju. Shawn spał u Jack'ów, żeby zwolnić łóżko dla Meg, więc miałyśmy cały pokój dla siebie. Siedziałyśmy chwilę na łóżkach i rozmawiałyśmy po czym poszłyśmy spać.

Rano wstałam o 6:00. Nie mogłam spać i w sumie nawet nie wiem dlaczego.

Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, umyłam zęby i poszłam się ubrać. Założyłam szarą bluzę nike i jeansy, to było najwygodniejsze. Nie chciałam budzić Meg bo późno poszłyśmy spać i chciałam, żeby po podróży się wyspała. Była godzina 7:10. Śniadanie w bufecie zaczynało się o 8:00.

Zeszłam do holu, usiadłam na jednej z wielkich kanap i włączyłam Twittera.

Kilka nowych tweetów Taylora, kilka Shawna i dwa tweety Camerona. Właśnie chciałam wejść na profil Dallasa, żeby je przeczytać, kiedy czyjś głos przeszkodził mi w tym:

-Co tak wcześnie?-nie mogłam rozpoznać kto to, dopiero kiedy podniosłam głowę zobaczyłam Matthewa.

-Nie mogłam spać, co miałam robić? Zeszłam tutaj i czekam aż otworzą bufet.- odpowiedziałam, a chłopak usiadł koło mnie.

-Wczoraj w parku...-Matt zaczął niepewnie- chciałem ci o czymś powiedzieć, ale zadzwonił Shawn.

-Możesz to zrobić teraz.-skomentowałam i spojrzałam na chłopaka.

-Chodzi o to, że...

-HEJKA LUDZISKA! JAK SIĘ SPAŁO? MAMY DZISIAJ PIĘKNY DZIEŃ PRAWDA? IDEALNY NA MAGCON TOUR!- krzyczał wbiegając do holu Taylor.

-Chcieliśmy porozmawiać-Matt odwrócił głowę.

-Jasne, jasne. Już zostawiam was samych. Tylko sobię wyjdę na dwór. Przepraszam, przepraszam.-Caniff wyszedł z hotelu.

-Czy zawsze ktoś mi musi przerywać?!-zdenerwował się Matt.

-Może to nie jest ten moment, kiedy masz mi powiedzieć to co zamierzasz.-powiedziałam niepewnie jak zareaguje na to Espinosa.

-Może masz rację. Może nie teraz.-W tej samej chwili pracownik hotelu otworzył drzwi bufetu.-Chodźmy coś zjeść.

Usiedliśmy przy małym stoliku dla dwóch osób, żeby nikt nie mógł się do nas dosiąść. To niesamowite, w ciągu kilku dni przestałam traktować moich idoli jako kogoś sławnego i znanego ,ale jako moich przyjaciół. Gdyby ktoś kiedyś mi powiedział, że będę jadła śniadanie z Matthew'em Espinosa i że bede supportować chłopaków z magcon razem z Mahogany, wyśmiałabym go, albo uznała za niepoważnego, a jednak to wszystko prawda. Kiedy skończyliśmy śniadanie do naszego stolika podeszła lox.

-Mia, pójdziesz ze mną zaraz na scenę? Pokażę ci sprzęt itp.

-Jasne, mogłabym też sobie zrobić próbę, wydaje mi się, że nic nie umiem. Zaraz przyjdę tylko zajrzę do Meg. Czy to możliwe, że jeszcze nie wstała?

-Była zmęczona. Czekam na scenie, do zobaczenia.

Poszłam razem z Mattem na górę. Ja poszłam do swojego pokoju, Espinosa do swojego. Weszłam po cichu, żeby nie obudzić Magdy.

-Mia?-usłyszałam jej zachrypnięty głos.

-Tak to ja. Źle się czujesz? Blado wyglądasz.- powiedziałam siadając na jej łóżku.

-Głowa mnie boli i jestem bardzo zmęczona. Nie wiem czy dam radę iść dzisiaj na magcon.

-Myślę, że chłopcy to zrozumieją, spokojnie odpoczywaj. Idę na próbę. Jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń.

Byłam zmartwiona tym, że Magda się źle czuje.

-Jesteś! Co tak długo?-śmiała się Mahogany

-Meg się źle czuje i nie będzie dzisiaj z nami.

-Jeju, biedactwo. Możemy jej jakoś pomóc?

-Mówi, że to tylko ból głowy i zmęczenie, ale nie wiem czy to nie jest nic poważniejszego, jest bardzo blada.

-Niech na razie śpi a później będziemy z nią siedzieć.

-Zaczynajmy próbę.

Po próbie poszłyśmy z lox na obiad do restauracji z chińskim jedzeniem. Mahogany je uwielbia, a ja szczerze mówiąc nie przepadam za chińszczyzną. Kiedy wróciłyśmy do hotelu zostały nam 2 godziny do rozpoczęcia. Weszłam do pokoju, otworzyłam szafę i wydawało mi się jakby nic w niej nie było. Poszłam do Mahogany i zapytałam w co się ubrać.

-Hmm, kompletnie nie mam pomysłu. Poczekaj!- krzyknęła lox i wybiegła z pokoju.

Kiedy wróciła miała w rękach czerwoną bluzę magcon.

-Załóż ją, będzie idealna.-powiedziała do mnie dziewczyna podając mi ubranie.

Kiedy już się ubrałyśmy poszłyśmy na scenę aby rozpocząć całą imprezę.

Tańczyłam z Mahogany i patrzyłam jak tłum fanów tańczy z nami, to było niesamowite.

Nagle na scenę zaczęli wchodzić chłopcy i tańczyć z nami. Nadeszła ta chwila kiedy ja miałam zaśpiewać. Zdecydowałam, że zaśpiewam ten pierwszy raz razem z Shawnem. Po występie zeszłam ze sceny bo było mi za gorąco. Siedziałam na krześle pod sceną, a reszta tańczyła i się wygłupiała.

Nagle ze sceny zszedł Matthew.

-Chodź ze mną- chłopak wyciągnął do mnie dłoń. Chwyciłam go za rękę i wyszliśmy z hotelu. Stanęliśmy przed budynkiem trzymając się za ręce.

-Wszyscy są teraz na scenie, a Magda śpi, prawda?- zapytał z uśmiechem Matt.

-Tak, czyli nikt ci nie przeszkodzi.-powiedziałam i uśmiechnęłam się do chłopaka. Było idealnie. Cicho, byłam tylko ja, Matthew i moje marzenie, żeby w końcu go przytulić. Miałam nadzieję, że teraz będę mogła to zrobić.

-Myślę, że teraz już jest ta chwila, wiesz?- Matt mocniej złapał moje dłonie.-Wtedy w parku, chciałem ci powiedzieć-Matt urwał głos i po krótkiej chwili mówił dalej.-że nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny, która nie rzuciła się na mnie przy pierwszej lepszej okazji.-właśnie teraz dziękowałam sobie, że coś mnie od tego powstrzymało.-Nigdy nie spotkałem tak wyjątkowej dziewczyny jak ty.

Zapadła cisza. Słychać było tylko kilka muszek latających nad nami.

-Matt, ja... ja nie wiem co powiedzieć.

Swear we'll never change.Where stories live. Discover now