Dedykacja dla CzekoladaMilka0805
Ciesz się wredoto -_-Las był cichy. Nie było w nim nikogo, więc sarny że spokojem skubały trawę, a ptaki śpiewały, przenosząc mnie do krainy rozmyślań.
Misja...
Pierwsza od dłuższego czasu.
Nie wiedziałam, czy mogę pozwolić Thony'emu i Idis aby pojechali ze mną. Bałam się o nich, byli moją jedyną rodziną. Gdyby coś im się stało...
Oparłam się o gałęź gruszy, na której siedziałam. Na wyższych gałęziach ptaki wiły swoje gniazdo, pierwsze na tym drzewie, mimo tego, że było ono już stare. Siedziałam nieco ponad dwa metry nad ziemią, mimo tego ktoś musiałby się długo przypatrywać, żeby mnie zobaczyć. To było jedno z moich ulubionych miejsc...
Pogładziłam dłonią starą gałąź. Zdecydowałam, że wespnę się wyżej.
Jako, że moja grusza była bardzo rozłożysta, a jej gałęzie były grube, wspinaczka była tak prosta, jak chodzenie. Zatrzymałam się na wysokości 4,5 metra. Usiadłam na rozgałęzieniu i zamyśliłam się.
Z tego stanu wyrwał mnie odgłos kroków.
Jedyne, co z tym skojarzyłam, to niebezpieczeństwo.
Zmieniłam pozycję tak, aby jeszcze lepiej widzieć to, co dzieje się na dole.Po chwili jednak usłyszałam odgłos łamanej gałęzi i stłumione przekleństwo.
Właśnie tym Idis zdradziła swoją tożsamość.
- A myślałam, że przewyższasz gracją słonie. Chyba się myliłam - powiedziałam. Oczywiście żartowałam, Idis gracji nie brakowało.
Jednak dla mnie była za głośna.
- Mam już dość tego twojego super - słuchu! Do ciebie się już nawet zakraść nie da! Nienormalny człowiek, co jeszcze przyjdzie mi w życiu zobaczyć?
- Już nie narzekaj, dlaczego zakłócasz mój spokój? - przerwałam jej tyradę z uśmiechem.
- Zanim zaczniemy rozmawiać, chcę wiedzieć, gdzie jesteś - dziewczyna popatrzyła prosto na mnie.
- Właśnie na mnie patrzysz, zdolniacho. Oszukiwało się u okulisty, co? - zapytałam schodząc szybko z gruszy.
- Dlaczego wyszłaś, nic mi nie mówiąc? Thony prawie zaczął chodzić po ścianach, marudził tak, że nie wytrzymałam i poszłam cię szukać.
- Po prostu się martwię - Idis popatrzyła na mnie pytająco. Usiadłyśmy pod drzewem. - To całe zamieszanie z misją... Nie chcę was niepotrzebnie narażać, ty i Thony jesteście moją jedyną rodziną, nie chcę was stracić - wyrzuciłam z siebie na jednym oddechu.- Hej... nie ma mowy o traceniu nas, głuptasie - popatrzyła mi prosto w oczy Idis. - Zarówno ja, jak i Thony jesteśmy wyszkoleni tak jak ty.
- Ale jeśli coś pójdzie nie tak? Zawsze, kiedy plan wydaje się najlepszy, wszystko bierze w łeb.
- Nie zamierzam się poddawać, Diana. Całe życie mogłabym spędzić na zastanawianiu się, a co gdyby, tak samo zresztą, jak ty. Dobrze wiesz o tym, że ani ja, ani Thony nie damy Ci iść tam samej.
Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, oddalając się od teraz już mniej niepokojącego mnie tematu.
*****
Thony
Chodziłem zdenerwowany po pokoju. Idis kazała mi zostać, a ja martwiłem się o Dianę.
Tak, tak. Martwiłem się o dziewczynę, która mogłaby zabić kogoś nawet się przy tym nie wysilając.
Jednak Diana była dla mnie najlepszą przyjaciółką, nie licząc Idis. Jednak to Diana wiedziała o mnie wszystko, miała moje zaufanie. Jest dla mnie jak siostra...
A może trochę wiecej?...
Nie. Nie ma szans.
*****
Usłyszałem otwierające się drzwi. Automatycznie rzuciłem się w ich stronę. W drzwiach stała Idis.
Sama.
Serce stanęło mi na chwilę, brakło powietrza.
- Gdzie ona jest? - zapytałem roztrzęsionym głosem.
I poczułem uderzenie, a potem ciężar na plecach.
I śmiech Diany.
- Gdzie ty byłaś? - zapytałem, przytulając ją mocno.
- No już, już, udusisz mnie - zaśmiała się. Była w dobrym humorze. - Byłam w lesie - odpowiedziała. Zaraz kolacja, a ja chcę coś zjeść, nie wiem jak wy - popatrzyła na nas.
- Jeszcze kiedyś zgrubniesz, wróżę ci to - powiedziała Idis.
Ruszyliśmy w stronę stołówki, rozmawiając i śmiejąc się po drodze.
*****
Przechodziłem korytarzem do kuchni.
Mimo, że była druga w nocy, ja nie mogłem zasnąć. Musiałem się czegoś napić, a woda, którą miałem w pokoju się skończyła.
Kiedy wracałem do siebie, przechodząc obok pokoju Diany usłyszałem płacz.
Zapukałem, a nie usłyszawszy pozwolenia, wszedłem do pokoju.
Diana płakała przez sen.
Pierwszy raz w życiu widziałem, jak płacze.
- Diana? Diana, obudź się - potrząsnąłem delikatnie jej ramieniem.
Zanim zdążyłem zareagować, zerwała się.
- Spokojnie, Diana, to ja! - krzyknąłem cicho. Popatrzyła na mnie przez chwilę po czym mocno się przytuliła.
Oderwała się po chwili, zawstydzona.
- Przepraszam, miałam koszmar.
- Nie przepraszaj. Też je miewam.
Podeszłem do drzwi. - Dobranoc.
Już miałem wyjść, jednak usłyszałem ciche:
- Thony?
Odwróciłem się.
- Tak?
- Zostaniesz że mną? - poprosiła.
- Oczywiście.
Położyliśmy się, a Diana mocno wtuliła się w mój bok. Po chwili oboje zasnęliśmy...+_+_+_+_+_+
Polsat!
Hehehe
Nie no, może napiszę za niedługo następny, mam trochę weny, a CzekoladaMilka0805 mi grozi,(tak jakby mogła mi coś zrobić, beze mnie to ona by nie przeżyła XD ) także no
Mam motywację?
Do następnego (◍•ᴗ•◍)❤
CZYTASZ
Wybrana
AdventureChciałam tego. Naprawdę. Wtedy ich życie wydawało mi się idealne... Teraz już tak nie jest. Bo każda gwiazda kiedyś gaśnie.