Dlaczego samochody są lepsze od koni?

176 22 11
                                    

Wiele długich wieków konie nie miały sobie równych, jeśli chodzi o pokonywanie dużych odległości. Służyły nam nie tylko jako wierzchowce, ale też ciągnąc wozy i ciężkie ładunki. Całe szczęście okres ich panowania na drogach, duktach i szlakach skończył się pod koniec XIX w., kiedy to pojawił się crème de la crème, najwspanialszy wynalazek człowieka, prawdziwa perła wśród wszystkich maszyn — samochód. W dzisiejszych czasach już prawie nikt — poza jakimiś szalonymi pasjonatami, którzy mają za dużo czasu i pieniędzy — nie jeździ konno, co jest zrozumiałe. Oto moja lista powodów, dlaczego zamiast Ascot lepiej oglądać NASCAR, a siodło warto zamienić na skrzynię biegów.

Dbasz o zdrowie i środowisko!

Co koń je, każdy widzi. Niezależnie czy to najtańsze siano, czy najdroższe mieszanki, pewna część tego, w co inwestujecie, po prostu się zmarnuje. Dodatkowo zanieczyszcza to środowisko i poważnie zagraża zmysłowi powonienia (a bardzo często także pracowicie czyszczonym butom)! Samochody to co innego — każde paliwo jest warte swojej ceny, a spaliny to przecież czysta rozkosz dla nosów nawet najbardziej wybrednych ludzi oraz ulga dla Ziemi. No powiedzcie, kto z Was nie lubi wyjść w godzinach szczytu do centrum dużego miasta, aby wciągnąć pełną piersią to najczystsze powietrze? Jest to nie tylko przyjemne, ale też zdrowe. Amerykańscy naukowcy udowodnili, że każdy, kto oddycha świeżym powietrzem, w końcu umiera! Warto więc zadbać o jego odpowiednią jakość.

Mniej uporczywej ciszy!

Wiecie co jest dla mnie najgorsze podczas wizyt w stajni? Cisza. Podczas karmienia słychać ten charakterystyczny odgłos przeżuwania, poza tym od czasu do czasu jakiś koń parsknie lub zarży, a jeszcze rzadziej usłyszycie stukot kopyt na bruku i to tyle. Ile można?! Czasami tę monotonię przerwie co prawda ochrzan trenera (radość jest tym większa, kiedy to nie Wy macie przechlapane) czy narzekania, że “Diament znowu się uświnił!”, ale na więcej dźwięków nie ma co liczyć. Za to samochody — one nigdy nie zawodzą. Mam to szczęście, że mieszkam tuż obok bardzo ruchliwej ulicy i muszę powiedzieć, że to bardzo kojące słyszeć non stop warkot silników, a czasami nawet jakieś hamowanie z piskiem opon. Szczególnie lubię, gdy kładę się spać w środku nocy, po kilku godzinach zakuwania, i kiedy już robi mi się przyjemnie ciepło i wygodnie, słyszę za oknem trzy klaksony z rzędu. Konie Wam takiej rozrywki nie dostarczą. Raczej.

Mycie? Żaden problem!

Właściciele siwków szczególnie wiedzą, o czym mówię, ale myślę, że każdy koniarz spotkał się z problemem “myłam go pięć minut temu, a wygląda, jakby minęło pięć lat”. Tak, nasze rumaki upodobały sobie brud, szczególnie wtedy, kiedy spędziliśmy mnóstwo czasu na ich dokładnym wyczyszczeniu. Nie wspomnę już o tym ile wody, szamponu i pokładów naszej cierpliwości poszło razem z naszym ulubieńcem taplać się w błoto. Czy jakikolwiek samochód spłatał swojemu właścicielowi podobnego psikusa? Nie. Czy celowo się ubrudził? A w życiu. Dodatkowo zamiast skakania dookoła swojego ulubieńca, uważając na nerki, możecie elegancko wjechać do myjni, wydać kasę, którą moglibyście przeznaczyć na dobre jedzenie i pozwolić niszczyć lakier specjalnym maszynom. Według pewnej bardzo starej reklamy, możecie tam nawet umyć żelazko, aż żal nie skorzystać z takiej okazji (link do niej w komentarzu)!

Satysfakcja gwarantowana!

Wiadomo, że można się cieszyć ze wszystkiego, ale bądźmy poważni. Cały parkur bez zrzutki? No spoko. Żadnego błędu na czworoboku, koń wyczulony na pomoce i wysokie oceny sędziów? Może i kogoś to interesuje. Galop przez plażę albo w środku lasu, obcowanie z naturą? Co za nudy. Dodatkowo narażacie się na upadek, siniaki, zakwasy, złamania, skręcenia... wymieniać można bez końca. Z samochodami nie ma tego problemu. Gdy zamkniecie drzwi i zapniecie pasy, nie wypadniecie ze środka. Nic też was nie kopnie ani ugryzie, a gdy zza krzaka wyskoczy złowieszcza wiewiórka, auto nie spłoszy się, tylko dzielnie będzie parło do przodu. I ja naprawdę rozumiem, że można się cieszyć z przeskoczenia 130 cm oksera czy perfekcyjnie wykonanej lotnej zmiany nogi w galopie, ale naprawdę nic nie równa się z przejażdżką autem do najbliższej Biedronki lub innego Lidla. Ta satysfakcja, kiedy uda Wam się odpalić silnik i to DWA RAZY — jak wyjeżdżacie spod domu i z parkingu — wzorowo wykonacie skręt na skrzyżowaniu, zaciągniecie hamulec ręczny... To wszystko i wiele innych daje tyle radości, że nawet 100 lat ciągłej jazdy konnej nie może się z tym równać.

Myślę — chociaż w zasadzie to jestem pewna — że po tym tekście jesteście już przekonani, że konie to przeżytek i naprawdę nie ma się czym ekscytować. Samochody mają jeszcze miliardy zalet, ale odkryć możecie to przecież sami. Jak tylko skończycie 18 lat. Dobrze, że konie nie mają ograniczenia wiekowego — nawet nieźle nadadzą się na przeczekanie tego trudnego momentu oczekiwania na prawo jazdy.

Puchaty Rosomak

KONIEcznik - Prima AprilisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz