Obudziłem się po siódmej. Aura bezpieczeństwa ciemnego kocyka nocy dawno minęła, została zastąpiona monotonny rygorem poranka w rezydencji. Poranna toaleta przypomniała mi, że nawyki wcale nie są takie złe. Chłopak, który przyniósł moje śniadanie zdawał się mieć w sobie więcej życia niż zwykle. Zamieniłem z nim parę słów, dałem drobne koszyczkowe i jak głodny hipopotam pochłonąłem swoje tosty. Kawa z resztą, też była dużo lepsza. Nie waliła chamską spalenizną pieca hutniczego, a subtelne nuty sugerujące dokładność w produkcji, delikatnie zadowalały język. Nowe ciuchy wymagały więcej uwagi, lecz efekt satysfakcji uderzał niepewnoscią o ścianę.
Krawat był miłą odskocznią, lecz sugerował odrębność nad resztą ludzi. Nie tyle wyższość, co właśnie rozbieżność.
Raz jeszcze przeczytałem dokumenty i postarałem się zapamiętać kluczowe części.
*stanowczość
*szczerość
*związłośćWyszedłem z pokoju i skierowałem się do swojego gabinetu. Taaak, dostałem gabinet. Był niedaleko mojego pokoju, co pomagało w organizacji.
Wszedłem i rozstawiłem krzesła. Mam tylko czterech chłopców, ale to nie oznacza łatwego zadania. To oznacza jednostki i indywidualne potrzeby. To oznacza, że muszę ich znać lepiej niż oni siebie na wzajem. Nie ufam tutejszym kartotekom, więc postaram się sporządzić własne zapiski i znaleźć na nich sposób.
Punkt dziewiąta panowie weszli do pokoju. Przywitali się salutem i usiedli za moim zaproszeniem. Zebrałem w sobie siły aby przemówić.
-Słuchajcie sprawa jest niecodzienna, ale banalnie prosta. Nie będę się przedstawiał, bo doskonale mnie znacie. Mamy na dzisiaj trzy zadania i fajrant. Po wykonaniu obowiązków pójdziemy na obiad, po obiedzie strzelnica i ćwiczenia, a po kolacji jeśli nie będziecie mieli mnie dość to rekreacja. Jak na obozie dla nastolatków. Wszystko jasne? - wygłosiłem władczo chodząc po pokoju.
-Jasne - odpowiedział cichy chór.
-No to do roboty... Zaczynamy od pospieszenia hydraulików. Od tygodnia grzebią w piwnicy a za dwa dni staje tam nowy obiekt. Łysy, Rudy, chcę żebyście poszli i wystraszyli ich tak, że im te rury w tyłki wejdą. Wykonać! - Dżentelmeni zgodnie wyszli zwartym krokiem w stronę schodów.
-Łapa, pójdziesz do archiwów i załatwisz mi wszystko co wiedzą o tym chłopaku. Informacje strzeżone. - podałem mu kopertę i odprawiłem wzrokiem.
-Młody, przeniesiesz trzech gości do izolatek. Jeśli potrzebujesz pomocy to jestem do dyspozycji, ale chodzi o kucharza, ogrodnika i kuriera. Raczej nie będą stawiać skutecznego oporu. Wykonać -powiedziałem sztywno, lecz bez agresji.Młodzieniec wyszedł a ja zostałem sam. Ty było łatwe... Zobaczymy jak z efektami.. Włączyłem system i przeleciałem wzrokiem po kamerach. Chłopcy rzeczywiście zabrali się za robotę, a plan zostawał solidnie wykonywany.
Było zbyt pięknie.. Zdecydowanie zbyt pięknie.. Jakoś nie chciało mi się ufać tym beztwarzym agentom, a moim skromnym zdaniem to była jakaś próba. Wpatrzyłem się zatem w kamery.
-oho... - podniosłem krótkofalówkę i wybrałem kanał.
-Panowie w bloku trzecim agresywna próba ucieczki, być może zwykły bunt. Przerwać wszystkie czynności i skoncentrować się na defekcie. Rozkaz wykonać - powiedziałem do małego mikrofonu.Na kanale odezwał się inny głos, jakoś znajomy..
-Zespół dziewięć powróćcie do swoich zadań. Ćwiczenie zakończone. Rozkaz. Panie starszy, gabinet 35.-Cudownie... - podniosłem tyłek z krzesła i powędrowałem do przełożonych.

CZYTASZ
Na Smyczy
AdventureMłody chłopak, dobrze rokujący pływak, trafia w łapy podejrzanej organizacji i dostaje wymagające zadanie.