Strona Amy
Jechałam samochodem razem z Louisem i Lanem. Była już pierwsza w nocy, a ja jechałam z dwójką prawie obcych mi ludzi przez las. Nie mijaliśmy żadnego samochodu już od dziesięciu minut. Przejechał tylko jeden, czerwony motor. Zastanawiałam się co robi teraz moja przyjaciółka. Jutro muszę z nią poważnie pogadać. Czemu mi nie powiedziała, że podoba jej się Carlos?
- Myślałem, że jesteś raczej rozgadana. - stwierdził Lane. Spojrzałam na niego, jednak ten nie odrywał wzroku od drogi.
- Alkohol robi swoje. - wtrącił się Louis, który w ręku trzymał jeszcze butelkę jakiegoś trunku. Dopiero wtedy do mnie dotarło. Nie jestem może bardzo pijana, ale trochę wypiłam. Obiecałam rodzicom, że nie będę piła, i że wrócę do domu trzeźwa. Nie wiem czemu ale rodzina traktowała mnie o wiele inaczej niż mojego brata. Był ode mnie tylko rok starszy, ale mieli gdzieś gdy wracał pijany z imprezy, albo gdy przychodził do domu ze słabymi ocenami.
- Możesz podwieźć mnie do domu Olivii? - spytałam. Gdy rodzice zobaczą, że piłam nigdy więcej mnie nigdzie nie puszczą. Nawet na imprezę urodzinową Kalani, która miała odbyć się za kilka tygodni. Mama mojej przyjaciółki pojechała na delegację, a z ojcem Olivia nie ma kontaktu od kilku lat. Dodatkowy klucz do domu Olivia zawsze trzymała pod doniczką. - Napiszę rodzicom, że nocuję dziś u niej. Nie chcę problemów, przez to że wypiłam dosłownie dwa drinki.
- Widać, że nie jesteś mat fizem. - zaśmiał się Lane - Dwoma drinkami to ty zaczęłaś imprezę. - dodał. Miał rację. Nie myślałam trzeźwo. Myśl Amy. - Dobra, gdzie mieszka ta Olivia?
Gdy dojechaliśmy do małego domku Olivii, Lane zgasił światła samochodu i cicho zaparkował na podjeździe. Wyszłam z auta i dopiero teraz poczułam zimne powietrze wrześniowej nocy. Żałuję, że nie mam bluzy.
- Amy? - odwróciłam się. Brunet powiedział moje imię tak zwyczajnie. Bez sarkazmu ani nienawiści w głosie. - Jesteś pewna, że dom jest pusty? - Rzeczywiście. W pokoju mojej przyjaciółki paliło się światło. Oparłam się o samochód chłopaka oddychając świeżym powietrzem.
- Może lepiej będzie jak odwieziesz mnie po prostu do domu. Przepraszam, że zrobiłam kłopot każąc ci jechać tutaj. Myślałam, że nikogo nie ma w domu. - powiedziałam podchodząc do zielonookiego.
- Mam lepszy pomysł gdzie pojedziemy. - odparł. Spojrzałam w jego oczy. Jak zawsze, lodowate spojrzenie sprawiało, że jest mi jeszcze zimniej. Nie zwracając uwagi na konsekwencje podeszłam do chłopaka i złączyłam nasze usta. Co ja robię?! Chciałam się oderwać, ale ciepło jakie nagle przeszło przez całe moje ciało i płomień, który poczułam pod skórą mi na to nie pozwolił. - Amy, co ty robisz? - spytał Lane odpychając mnie lekko.
- Całuję. Nie widać? - spytałam
- Bardzo chętnie to dokończymy, ale nie teraz kiedy jesteś pijana, a Louis może wrócić w każdej chwili, bo poszedł zapalić. -chłopak patrzył na mnie ze swoim podłym uśmieszkiem na twarzy. W tym momencie opanowała mnie złość. Byłam zła na niego, a jeszcze bardziej na siebie. Jak ja mogłam do tego dopuścić? Było mi gorąco. Jakbym się paliła od środka.
- Lane? Amy? Przepraszam! Ja byłem tylko zapalić i myślałem, że przygasiłem. Poważnie. Zdeptałem uważnie i napiłem się jeszcze trochę. Nie sądziłem, że...
- Cicho bądź! - Lane przerwał słowotok Louisa i zawiesił wzrok na budynku. Dopiero wtedy się odwróciłam. Pokój Olivii, w którym paliło się światło stał w płomieniach. - Musimy stąd uciekać. Jak najszybciej. Do auta.
- A co jak ktoś jest w środku? Chcesz to tam zostawić, żeby ogień się rozprowadził jeszcze bardziej?! - krzyczałam na chłopaka
- Chcesz pójść do więzienia za podpalenie domu przyjaciółki? Spoko, ale mnie w to nie mieszaj. - Lane był bardzo spokojny, za to we mnie buzowały emocje. Na ulicy oprócz nas, stał tylko jeden, czerwony motocykl. Światła w innych domach były zgaszone.
- Myślałam, że masz choć trochę szacunku, ale myliłam się co do ciebie. Pieprzony dupek. - minęłam chłopaka i weszłam do domu. Przez moje krzyczenie na chłopaka ogień przedostał się już do salonu. Pozamykałam wszystkie drzwi i okna, żeby uniemożliwić płomieniom dostęp tlenu. Wbiegłam do kuchni w poszukiwaniu gaśnicy. Właściwie to moja intuicja robiła wszystko za mnie bo nie wierzę, że mogłam coś takiego robić.
- Daj to. - usłyszałam głos, a chwilę później wyrwał mi ktoś gaśnicę z ręki. Chłopak sprawnie odblokował gaśnicę i próbował ugasić nią pożar. Mam nadzieję, że chociaż Lane zadzwonił na straż pożarną. Gdy dym opanował już cały dom, brunet upadł na kolana. Teraz tylko próbowaliśmy się wydostać z pomieszczenia zanim dosięgnie nas ogień. Szłam na czworaka najszybciej jak mogę. Alkohol pomieszany z dymem nie zadziałał na mnie zbyt dobrze, bo nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.
***
- Jak się nazywasz? - spytał mnie mężczyzna w mundurze z notesem w ręcę.
- Amy Stone. Gdzie ja jestem? - spytałam
- Melbourne Street. Dom Giselle Carver i jej córki Olivii Carver. Pamiętasz co tu zaszło? - spytał łagodnie policjant.
- Pojechałam do domu Olivii, a gdy przyjechałam jej dom stanął w płomieniach. Razem z Lanem i Lousiem próbowałam ugasić pożar. - powiedziałam - Gdzie jest Lane? Jak się czuje?
- On też o ciebie pytał. Cóż, on jest na komendzie. Opowiedz mi coś więcej o Louisie. Jak ma na nazwisko? On razem z wami wzniecił pożar?
- Co? Ja ani Lane nie wznieciliśmy żadnego pożaru! - wstałam i zaczęłam się rozglądać. Na podjeździe nie było samochodu Lane'a.
- Przykro mi, ale byliście o pierwszej trzydzieści na tej posesji, wtedy kiedy dojechaliśmy tu z wiadomością o pożarze. Na miejscu był tylko Lane Olivers i ty, Amy Stone. Dlatego jedziesz ze mną na komendę bo jesteś oskarżona o podpalenie domu państwa Carverów.

CZYTASZ
Glow of the Darkness
Teen Fiction"- Jestem zepsuty. Jestem cholernie zepsuty, ale tobie, mogę poczuć się choć chwilę dobry. Mogę poczuć, że jestem blaskiem w ciemności." "Wszystko zaczęło się od pożaru w domu najlepszej przyjaciółki, skończyło się na pożarach w naszych sercach"