5

14 4 0
                                    


Strona Amy

To nie był pierwszy raz gdy jechałam radiowozem. Mój tata jest policjantem. Gdy miałam sześć lat, złamałam nogę. Próbowałam wyjść z mojego pokoju przez okno, tak jak robią to w filmach. Związałam prześcieradła i koce ale nie przewidziałam tego, że nie umiem wiązać dobrych supłów. Mój tata przewiózł mnie radiowozem na sygnale prosto do szpitala. Czułam się jak jego pomocnik mijając te wszystkie inne samochody ustępujące nam miejsca. Jednak teraz nie jadę na sygnale, samochodu nie prowadzi mój tata, a jeden z funkcjonariuszy policji, a obok mnie siedzi sąsiadka, która uważa że wszystko widziała i zgłosiła się na świadka. Z minuty na minutę, z sekundy na sekundę w mojej głowie rodziło się coraz więcej pytań. Co z Lanem? Czemu Louis uciekł samochodem Lane'a i nawet nie pomógł ugasić tego, co sam spowodował? Co zrobi Olivia, gdy inni jej powiedzą, że próbowałam podpalić jej dom i czy uwierzy, że to nie ja? 

Już z zewnątrz komisariat mnie przerażał. Dochodziła trzecia w nocy. Moi rodzice pewnie sobie spokojnie spali z myślą, że ich córka została u przyjaciółki na nocowaniu, a ich syn wróci jak dojdzie do siebie. Weszliśmy do środka. Jeden z funkcjonariuszy spytał o całą sytuację i prosił żebym opowiedziała własnymi słowami od początku jak się tam znalazłam. 

- To tyle na chwilę obecną. Usiądź tam i poczekaj na swoich rodziców, których powiadomiliśmy o całym incydencie. - poinformowała mnie kobieta. Z jej koka nie odstawał żaden włos, a mundur był idealnie ułożony. - Prędzej czy później dowiemy się kto to był, więc lepiej od razu się przyznajcie. - dodała otwierając mi drzwi i wskazała na krzesło, na którym powinnam usiąść. Obok krzesełka, na ziemi, siedział Lane we własnej osobie. Złapaliśmy kontakt wzrokowy, a mi przed oczami przeleciała cała dzisiejsza noc. Usiadłam na ziemi obok niego i oparłam się głową o ścianę. 

- Jak się czujesz? - przerwał niezręczną cieszę. Od kiedy go obchodzą uczucia innych? Dobra, jest późno i oboje jesteśmy zmęczeni. 

- Bywało lepiej, a ty? - spojrzałam na niego, jednak on patrzył cały czas przed siebie. 

- Mówiłem żebyśmy uciekli. Nie ugasiliśmy domu, jesteśmy na komisariacie, a pijany Louis ukradł moje auto i uciekł mimo, że to wszystko przez niego. Podsumowując, czuję się świetnie. - miał rację. 

- Myliłam się co do Louisa - zaczęłam - Nie spodziewałam się, że zadzwoni na straż pożarną i pogotowie, mimo że sam to wszystko zaczął. Jeszcze uciekł z twoim samochodem. 

- Ty się mylisz prawie co do każdego. - chciał jeszcze coś powiedzieć, ale do budynku weszła moja rodzinka. 

- Jezu dziecko drogie w co ty się wpakowałaś! - podbiegła moja mama przytulając mnie. Nie potrafiłam z jej wyrazu twarzy rozczytać czy jest na mnie zła, czy jest smutna. Mój ojciec nawet do mnie nie podszedł.  Od razu odwrócił się i wszedł do jednego z pokoi. Pieprzony Louis. 

- Jak nie przyzna się do tego co zrobił, ja o wszystkim powiem. - spojrzałam w stronę Lane'a, jednak on nawet nie oderwał wzroku od ściany. Nie potrafiłam go rozszyfrować. Czemu on się nie martwi? - Rozumiem, że przebywanie na policji to dla ciebie norma, ale ja jestem tu pierwszy raz i nie mam zamiaru pozwolić, żeby jeden z twoich idiotycznych kolegów zniszczył mi życie bo zapalił sobie głupiego papierosa. - Moja mama patrzyła to na mnie, to na chłopaka próbując wszystko zrozumieć.  - Dzwoniłaś do Josha? - spytałam po chwili patrząc na moją rodzicielkę. 

- Tak, ale nie odbiera. Nie wiem po co mu był ten telefon. - posmutniała nagle. Na jej miejscu już dawno zaczęłabym go szukać, ale to Josh. On zawsze trafi do domu nie ważne jak bardzo pijany będzie. Kilka minut później mój telefon zaczął dzwonić. Powoli nacisnęłam zieloną słuchawkę. Nie mogłam przełknąć śliny. Bałam się jej reakcji na to, że podobno jej najlepsza przyjaciółka przyczyniła się do podpalenia jej domu. 

- Amy? Jak się czujesz? - spytała Olivia pełnym współczucia głosem. 

- Nie najlepiej - odpowiedziałam zdezorientowana. Myślałam, że zacznie krzyczeć. - U ciebie wszystko w porządku Liv? 

- Wczoraj na imprezie, jak widziałaś mnie z Carlosem... Chciałam powiedzieć, że nic między nami nie zaszło. Gdy tylko zamknęłaś za sobą drzwi i wyszłaś, zrozumiałam, że to co robię jest obleśne. Szłam do pokoju z chłopakiem, którego nie znałam mając nadzieję, że po imprezie będziemy chodzić i będzie wszystko idealnie. Gdy tylko odtrąciłam Carlosa, wyszedł z domu i pojechał na swoim motorze. - słyszałam jak zaczęła płakać. 

- Liv, przestań o nim myśleć. Cała jego paczka to dupki. - powiedziałam patrząc na Lane'a - Twój dom... nie masz gdzie mieszkać, a gadasz mi o Carlosie. 

- Co? Nie rozumiem. Jak to nie mam gdzie mieszkać?! - Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Ona nie wiedziała. Jak to możliwe, że nikt jej wcześniej nie powiedział. - Amy o co do cholery chodzi? 

- Twój dom spłonął Liv. - powiedziałam najciszej jak mogłam. Czekałam na słowa mojej przyjaciółki, ale jedyne co usłyszałam to dźwięk kończący połączenie. Odłożyłam telefon opierając się głową o ścianę. 

- Nikt nam nie uwierzy - szepnął Lane, a nasze spojrzenia się spotkały. 

Glow of the DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz