6

11 4 0
                                    

Strona Amy

     Minęły dwa tygodnie od incydentu w domu Liv, która nadal się do mnie nie odzywa. Nie dziwię jej się. Mój tata załatwił sprawę z policją, ponieważ nie było konkretnych dowodów oraz okazało się, że ktoś rozwalił kamery gdy my byliśmy już na posesji. Siedziałam właśnie w swoim pokoju oglądając nowe odcinki mojego ulubionego serialu. Od dokładnie dwóch tygodni nie rozmawiałam ani z Lanem, ani z Louisem. Pierwszy raz od dłuższego czasu czułam się normalnie i bezpiecznie. Jedyne czego mi brakowało to rozmowa z moją najlepszą przyjaciółką. Tęskniłam za nią każdego dnia, na każdej lekcji w szkole i każdej godziny spędzonej w domu. Przerwy na lunch spędzałam sama, siedząc w bibliotece i oglądając beznadziejne seriale uświadamiające mi jak bardzo mam nudne życie. Zdawałam sobie sprawę, że to serial, a w nich wszystko jest możliwe. Ale mój kot miał do tej pory ciekawsze życie niż ja. 

- Hej. Masz zamiar całą przerwę spędzić w bibliotece? - powiedział donośnym głosem mój brat, a kilka osób zmierzyło nas wzrokiem - Serio? Plotkara? Nie słyszałaś o czymś takim jak nowe seriale. Ile razy można oglądać to samo? - narzekał Josh.

- Ten serial przynajmniej utrzymuje fabułę przez wszystkie jego sezony, a nie to co twoje seriale, które robią się nudne po dwóch sezonach. - wyrwałam mu telefon z dłoni - Który chłopak w twoim wieku ma kota na tapecie? - zaśmiałam się z brata, na co on schował urządzenie do kieszeni. 

- A ty idziesz zjeść lunch na stołówce ze znajomymi jak normalna osoba w twoim wieku? - spytał po chwili. Problem w tym, że chciałam, naprawdę chciałam. Jednak bałam się plotek. Bałam się tego, że gdy będę przechodziła korytarzem, ktoś powie "Patrzcie! To ta, co podpaliła dom!" Byłam tchórzem, ale nie przeszkadzało mi to w tym momencie. Mimo wszystko, będąc już od dwóch tygodni w szkole, nie usłyszałam ani jednego westchnienia na mój widok, a ludzie patrzyli na mnie, tak jak mieli w zwyczaju. 

- Nie jestem głodna - powiedziałam tylko po to żeby spławić brata, który poszedł od razu gdy zobaczył swoich kumpli idących w stronę boiska. Co oni widzą w tym lataniu za piłką? Obiecałam sobie, że następnym razem zjem obiad na stołówce jak to przystało na "normalną nastolatkę". Mam już dość jedzenia kanapek w bibliotece pachnącej książkami. Nie, że nie lubię zapachu książek, bo wręcz przeciwnie, kocham ich zapach, ale nie komponuje się on z jedzeniem kanapek z serem i szynką. Po długich dwóch tygodniach przesłuchań w sprawie pożaru oraz chodzenia po szkole jak duch, należy mi się normalny lunch ze znajomymi i rozmowa z przyjaciółką - bo tego w chwili obecnej najbardziej potrzebuję. 

***

- Jestem pewny, że nauczyciele nas specjalnie dobijają tymi zadaniami! - narzekał Josh z drugiego pokoju. Minęło dopiero piętnaście minut odkąd usiadł do zrobienia pracy domowej. Naprawdę nie wiem jak z nim wytrzymałam ponad szesnaście lat. Od zawsze wolałam mieć starszą siostrę, która będzie mogła mi doradzić w każdej sytuacji i będę mogła pożyczać od niej ubrania, a trafił mi się ogr, który demoluje łazienkę każdego ranka i zamiast pożyczać mi swoje bluzy, on zabiera mi moje t-shirty. Czasami, mam ochotę schować wszystkie moje duże bluzki i zostawić same crop topy, których w mojej szafie nie jest za wiele. 

- Amy? - w drzwiach mojego pokoju pojawił się tata - Cała sprawa związana z pożarem w domu Olivii się zakończyła. Louis się przyznał, że to on podpalił niechcący dom, a potem odjechał. - w głosie mojego opiekuna słychać było ulgę. Nic dziwnego, był szczęśliwy. Cały ten czas nie wierzył mi, że to nie ja podłożyłam ogień pod dom mojej najlepszej przyjaciółki. Dziwiło mnie to, że Louis się przyznał i bardzo chętnie bym go o to spytała bo moja ciekawość nie daje mi spokoju, ale obiecałam sobie, że nie będę miała nic wspólnego ze znajomymi mojego brata. 

Wróciłam do odrabiania matematyki, ale zamiast robić zadania, myślałam dlaczego jej tak bardzo nienawidzę. Ostatecznie wahałam się nad okropną nauczycielką, a tym, że matematyka uzmysławia mi jak bardzo nic nie rozumiem. Moje myśli przerwał mi dzwonek telefonu. Gdy tylko zobaczyłam na ekranie imię mojej przyjaciółki podbiegłam do szafki nocnej, na której ładowało się urządzenie. 

- Amy? - spytała cicho jakby nie dowierzała, że mogę odebrać - Możemy się spotkać? To ważne. - jej głos drżał. Była na skraju płaczu. 

- Za dziesięć minut w Blue Spot? - spytałam. Odkąd pamiętam kawiarnia Blue Spot była naszym punktem spotkań. Każda z nas miała do niej niecałe dziesięć minut drogi, a wystrój baru przypominał lata 90. Na pierwszy rzut oka, zdaje się jakby Blue Spot było najładniejszą i najbardziej obleganą kawiarnią w całym miasteczku. Prawda jest taka, że osoby w naszym wieku zdecydowanie wolą restauracje, w których jest darmowe wi-fi, niż te w których ślicznie pachnie kawą. 

- Blue Spot - powtórzyła Olivia - Niech będzie - dodała po czym się rozłączyła. Szybko odłączyłam telefon od kabla ładowarki i schowałam go do tylnej kieszeni moich czarnych rurek. Zdjęłam moją ogromną bluzę i zarzuciłam na siebie duży t-shirt, który dawniej należał do mojej mamy. Zbiegłam na dół biorąc w pośpiechu trochę pieniędzy i wkładając je do obudowy mojego telefonu. Założyłam moje czarne trampki, których nie myłam przez całe lato i mają teraz kolor szary. Za każdym razem jak wychodzę z domu obiecuję sobie na następny dzień umyć te okropne buty, ale żeby mi się kiedykolwiek chciało. 

Na szczęście przystanek mam dwa domy obok, a autobus miał być za minutę. Pierwszy raz zdarzyło mi się zdążyć na autobus. Jestem z siebie dumna. Kilka przystanków dalej, już z okna autobusu zobaczyłam niebieski szyld kawiarni, oraz siedzącą na ławce obok dziewczynę. Ścięła włosy. Odkąd była mała, zawsze miała długie włosy. To dziwne uczucie nagle widząc kogoś w fioletowych włosach do ramion, gdy wcześniej całe życie osoba ta miała długie blond włosy. Im byłam bliżej, zauważałam więcej rzeczy. Oprócz zmiany koloru i długości włosów, dziewczyna posmutniała, zmieniła styl ubierania się, zaczęła się mocniej malować. 

- Tęskniłam - podbiegła i przytuliła się do mnie. Poczułam gulkę podchodzącą mi do gardła. To cholernie dziwne uczucie spotykając przyjaciółkę, której nie widziałaś od dwóch tygodni, i która nagle jest innym człowiekiem. 

- Co się stało? - spytałam dotykając ręką jej włosów - Miałaś takie piękne włosy. Dlaczego? - uśmiechnęłam się delikatnie, na co ona wzięła głęboki oddech i spoważniała.

- Czy jak byłaś obok mojego domu... Widziałaś, że to dokładnie Louis podpalił dom? - spytała zdenerwowana

- Nie, miałam do ciebie pojechać bo byłam trochę pijana, ale w twoim pokoju paliło się światło więc poprosiłam Lane'a żeby mnie odwiózł do domu - opowiadałam. Do mojej głowy znowu wpadły myśli o pocałunku, o którym już zdążyłam zapomnieć. Pocałowałam go dlatego, bo byłam pijana i niech tak zostanie. Nie powinnam była tego robić i dziwi mnie to, że on nikomu o tym nie powiedział. - Louis to zrobił niechcący, Liv. 

- Był tam ktoś oprócz waszej trójki? - bardzo dociekała przyjaciółka

- Nie widziałam nikogo, a żadne samochody nie przejeżdżały. Był tylko ten czerwony motor twoich sąsiadów - odparłam. 

- Cholera - Olivia usiadła na ławce - Ten pieprzony czerwony motor. 

- Zaraz, o co chodzi? - Nic nie rozumiałam. Co miał motor do pożaru? 

- To nie Louis podpalił ten dom... - wydukała. Dopiero teraz do mnie wszystko dotarło. Światło w jej pokoju, to że Lane kazał nam uciekać, Louis który uciekł i ten pieprzony, czerwony motor. 


Glow of the DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz