Następnego dnia Elena czuła się bardzo nieswojo, gdy siedząc na sofie, doczytywała powieść. Jej oczy co chwila wędrowały w stronę Damona, a myśli przywracały w głowie obrazy ze snu i nie pozwalały skupić się na powieści. Łapała się na tym, że przygląda się mu coraz bardziej intensywnie, ale on zajęty jakimiś papierami nie zwracał na nią uwagi. Tak jej się tylko wydawało, bo on co chwila zerkał na nią, gdy ona nie patrzyła, a dodatkowo czuł na sobie jej wzrok i strasznie go to bawiło. W końcu nie wytrzymał.
— Ile przeczytałaś? — zapytał podchwytliwie.
— Yyyy trochę — zaczęła się tłumaczyć.
— Nie dziwne — parsknął śmiechem.
— Niby dlaczego? — zapytała, udając zdziwienie.
— Jestem brudny na twarzy? — zapytał z kpiną.
Zmarszczyła brwi.
— Nie, a dlaczego pytasz? — zapytała, niby że niczego się nie domyśla.
— Bo się na mnie gapisz — zaśmiał się, ale nawet nie podniósł na nią oczu znad papierów.
Nic się nie odezwała. Uśmiechnęła się tylko i wsadziła nos w książkę. Ukradkiem na niego zerknęła, a on też uśmiechał się pod nosem.
Podobał jej się ten jego uśmiech. Sama w sumie nie wiedziała, co znaczył, ale jej się podobał. Po chwili zamknęła głośno książkę, a on podniósł na nią oczy.
— Coś się stało?— zapytał, zastygając w bezruchu.
— Obiecałeś, że pojedziemy zobaczyć podłogę — powiedziała odważnie.
Trochę chciała go sprawdzić, a trochę postawić mu wyzwanie.
Damon zaklął w myślach — jednak sobie przypomniała.
Oczywiście, że Elena pamiętała, a jakże. Nie przepuściłaby takiej okazji. Damon działał na nią jak magnes. Wszystko, co się z nim wiązało, było ekscytujące i sprawiało, że Elena czuła motyle w brzuchu.
Nawet na wspomnianą podłogę, czuła, że chce ją zobaczyć. Choć co mogło być ekscytującego w podłodze?
— Wykonawca jeszcze nie skończył — próbował skłamać Damon, ale głos mu się załamał nie tam, gdzie trzeba i Elena dobrze wiedziała, że kłamie.
— Weź, nie kłam, widzę, że kłamiesz — zerwała się z sofy i podbiegła do biurka.
Oparła się o nie i pochyliła.
— Jeeeeedźmy — poprosiła.
Nie mógł jej odmówić. Było w niej coś, czemu Damon zwyczajnie nie umiał się oprzeć. Wstał i zabrał kluczyki z blatu biurka, ale usiadł z powrotem.
— Nigdzie nie jadę — postawił się jej. — Mam kupę roboty — wyparł się, bo chciał, żeby jeszcze raz poprosiła.
Igrał z nią. Wiedział, że nie powinien, ale w sumie to przecież jeszcze nie było nic złego.
Obiegła biurko i chwyciła go za dłonie. Wiedziała, że pozwala sobie na zbyt wiele, ale on wciąż nie protestował, wiec pociągnęła go, żeby wstał, a on posłuchał i pozwolił się poprowadzić. Bardzo chciał zatrzymać jej dłonie w swoich, ale wiedział, że nie może.
— Musimy tam jechać? — zapytał, gdy schodzili po schodach, zrezygnowany.
Bał się coraz bardziej, co ona sobie o nim pomyśli, gdy zobaczy podłogę, a potem sam skarcił siebie w myślach. Przecież nawet nie pozna — pomyślał, ale co powiedział, to powiedział.
Elena zatrzymała się i popatrzyła na Damona. Pomyślała, że znów się wygłupiła.
— Nie musimy — powiedziała i wzruszyła ramionami.
— Dobra, jedziemy — natychmiast się zreflektował.
Uśmiechnęła się do niego i znów zaczęła schodzić po schodach.
CZYTASZ
EVER AFTER
FanfictionNie zawsze romans z nauczycielem to tylko konflikt w statusie. Konfliktem samym w sobie bywa przede wszystkim wiek, który wymaga od niej większej dojrzałości, a od niego więcej cierpliwości. Sprawdź czy Damon i Elena znaleźli w sobie te cechy.