~Rozdział 28~

42 3 1
                                    

Kiedy opowiedziałam Connorowi wszystko to,co powiedział mi strażnik lasu,był w wielkim szoku.Zaczął zadawać bardzo dużo pytań,na które nie znałam odpowiedzi.Strażnik obiecał,że wkrótce wróci,ale nie podał dokładnie kiedy,więc pozostawało nam żyć i mierzyć się z własnymi pytaniami,których z każdą minutą przybywało. Chłopak starał się mnie za wszelką cenę uspokoić,ale nie udało mu się nic wskórać.W pewnym momencie z Conem zamierzaliśmy pójść i poszukać Claudii,Brada,a także Trisa,aby ich o wszystkim poinformować,bo nie na co dzień dowiadujesz się,że zapisany jesteś w niejakiej księdze strażników lasu i masz ochronić świat przed złem.Po krótkiej rozmowie jednak zdecydowaliśmy,że najlepiej będzie to odłożyć na kolejny dzień,ponieważ jest już stosunkowo późno na odwiedziny.Obiecaliśmy sobie,że od razu po śniadaniu zbierzemy wszystkich i o tym z nimi porozmawiamy.

Tymczasem oboje z Conem leżeliśmy przytuleni do siebie w łóżku i powoli przymierzaliśmy się do spania,kiedy ktoś zaczął głośno pukać do drzwi.Odruchowo z Conem spojrzeliśmy na drewnianą powłokę,po czym nasz wzrok połączył się.Z początku chcieliśmy zignorować to pukanie i po prostu udać,że już śpimy,ale osoba za drzwiami nie miała zamiaru się poddać i odejść.Wciąż pukała,co zaczęło mnie strasznie irytować.Warknęłam zła i gwałtownie podniosłam się do siadu,po czym wręcz wyskoczyłam spod kołdry i pognałam do drzwi.

-Możesz przestać!-zawołałam wściekła,nie zważając na to jaka jest aktualnie godzina i prawdopodobnie mogłam kogoś obudzić swym krzykiem.

Byłam strasznie zła,wręcz mnie nosiło,lecz kiedy zobaczyłam osobę po drugiej stronie - złość momentalnie ze mnie spłynęła.Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć,czy nawet krzyknąć,osoba upadła zemdlona przed moje nogi,wydając z siebie jedynie cichy jęk.Byłam zbyt wielkim szoku,abym mogła jakoś na to zareagować.W końcu wydałam głośny pisk i upadłam na kolana.

-Tristan!

Wnet przy mnie pojawił się Connor,który był zbyt zszokowany aby w jakiś sposób mi pomóc.Po krótkiej chwili wybiegł z pokoju i pobiegł korytarzem,nic mi nie mówiąc.Nie przejęłam się tym za bardzo,bo przeczuwałam,że chłopak pobiegł po prostu po pomoc.Klęczałam przy Trisie,nachylając się nad nim i delikatnie klepałam go po policzku,mając nadzieję,że to pomoże mi go ocucić.Po chwili chłopak zaczął coś mamrotać pod nosem,ale nie otworzył oczu.Wydawało mi się,że ciągle powtarza jedno i to samo słowo,więc bardziej się pochyliłam do niego i przystawiłam swoje ucho do jego ust.W pewnym momencie usłyszałam niewyraźne słowo "pali" i chłopak nagle otworzył szeroko oczy i zaczął głośno krzyczeć.Chwyciłam jego twarz w swoje dłonie i skierowałam jego wzrok na siebie.Miałam nadzieję,że kiedy nasz wzrok się połączy to chłopak się uspokoi i mi wytłumaczy co się stało.Jednak on nie przestawał krzyczeć,aż po kilku sekundach znowu zemdlał.W pewnym momencie rzuciło mi się w oczy znamię na jego szyi.Zmarszczyłam brwi i ponownie nachyliłam się nad nim,odsuwając na bok jego blond włosy.Kiedy przyjrzałam się dokładniej domniemanemu "znamieniu",nagle do mnie dotarło,co się najprawdopodobniej wydarzyło.Dla potwierdzenia swojego przeczucia chwyciłam jego rękę i delikatnie odsunęłam rękaw,aby obejrzeć jego skórę i tak jak przeczuwałam - była sina w jednym miejscu.Delikatnie odłożyłam rękę i chwyciłam drugą,i kiedy spostrzegłam ten sam ślad jak na poprzedniej,głośno przeklęłam i ją również odłożyłam.Położyłam dłoń na jego czole i kiedy wyczułam gorąc,gwałtownie podniosłam się na nogi i biegiem ruszyłam do łazienki,skąd z półki wyciągnęłam ścierkę i zmoczyłam ją zimną wodą.Biegiem wróciłam do chłopaka,który w dalszym ciągu leżał w takiej samej pozycji.Ciężko upadłam na kolana i położyłam mu ścierkę na czole.

-Będzie dobrze - wyszeptałam,mając nadzieję,że to pomoże mi się uspokoić i przy okazji zapewni Trisa,że zrobimy wszystko,aby wrócił do nas cały i zdrowy.

Elemental Academy /C.Ball ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz