Kartka z pamiętnika

599 40 11
                                    

Dzień i rok nieznany.

Wiem że nikt tego nie przeczyta. W przeciwieństwie do moich pozostałych "dzieł" to pozostanie w tajemnicy. Dlaczego?
Bo to nie jest jedno z tych wesołych opowiadanek o przygodach śmiesznego heroska jakim jest Percy Jackson. I dlatego też nikt tego nie zobaczy. Mało kto lubi niewygodną prawdę.
Czy można kogokolwiek za to winić? Oczywiście że nie. Sam jej nie lubię i gdybym nie musiał stawać przed nią codziennie, nie robiłbym tego. Hera miała rację, ucieczka jest dużo łatwiejsza.

O dziwo wylewanie emocji i myśli na papier ma na mnie naprawdę oczyszczający wpływ. Mało kto się tego pewnie po mnie spodziewa. Każdemu wydaje się że skoro jestem dyslektykiem to nie umiem sklecić nawet prostego zdania. Mało kto dostrzega też fakt że napisałem siedem książek.

Ale również nikogo za to nie obwiniam, ludzie dostrzegają naprawdę mało rzeczy. Tak już mają, i nie można na to nic poradzić.

"Percy Jackson jest idealny". Słyszę to naprawdę często. W końcu mam czarne włosy, morskie oczy, może nawet jakieś mięśnie. Cały czas rzucam żartami, rozśmieszam ludzi nawet w najgroźniejszych sytuacjach. Po prostu super.

A kim tak naprawdę jestem? Kim tak naprawdę jest Percy Jackson?

Och, to bardzo złożone pytanie. Ma ono bowiem kilka odpowiedzi.

Percy Jackson jest bestią, która nie umie zapanować nad wewnętrznym mrokiem, który pożera go od środka. Jest bestią, która wykorzystuje swoje moce do czynienia zła.
Pamiętam moment kiedy atakowałem Achlys. Czułem wtedy ogromną potęgę. Ogromną nienawiść. Wykorzystałem jej własną truciznę przeciwko niej, chciałem żeby cierpiała jak najdłużej. Napawałem się jej bólem, podduszałem ją oparami. Karmiłem się jej łzami i szlochem. Prawie ją zabiłem... I nawet Annabeth ledwo mnie od tego powstrzymała.

Percy Jackson jest szaleńcem, który nie umie zapanować nad sobą. Który jest porywczy, agresywny i nieprzewidywalny. Który jest brutalny kiedy tylko poniosą go emocje. Który wpada w szał bitewny nie przejmując się losem jego ofiar.

A właśnie co do ofiar...

Jest tchórzem. Tchórzem, który ukrywa się za plecami przyjaciół, którzy oddają za niego własne życie. Bo podobno "jest wyjątkowy". A co on robi z ich poświęceniem? Nic. Jest tchórzem który, nie potrafi nawet doprowadzić misji całkowicie do końca. Jest tchórzem, który w najgorszym zagrożeniu upuszcza miecz.

Jest dupkiem, który łamie serca. Który daje nadzieję Rachel a jednocześnie buja się w Annabeth. Który pozwala Reynie aby się w nim zakochała, po to by potem odejść i złamać jej serce. Który opuszcza Kalipso zostawiając ją samą na wyspie będącej jej więzieniem. Dupkiem, który łamie serce Nica. Dupkiem, który jest ślepy i nie potrafił zauważyć tak oczywistej rzeczy. Który przystaje na to aby trzynastolatek poradził sobie z tym wszystkim sam. Jest dupkiem, który rani nawet własną dziewczyne.

Jest też krzywoprzysięgcą. Obiecuje wiele rzeczy ale nie potrafi wywiązać się z ani jednej. Nie potrafił dopilnować aby Kalipso została uwolniona. Dopilnować aby dzieci pozostałych bogów były uznawane przed trzynastym rokiem życia. Nie potrafił ochronić Bianki do Angelo, jedynej żyjącej rodziny Nica. Dwunastolatki. Jeszcze potem miał czelność dziwić się czemu Nico go nienawidził.

Kim jest jeszcze Percy Jackson?

Wciąż jest dzieckiem. Małym, przestraszonym dzieckiem, które żyje w strachu przed ojczymem. Które pozwala na to aby bił jego własną matkę. Które oddaje mu wszystkie swoje pieniądze. Które pozwala na upokorzenia i drwiny. Które budzi się w środku nocy z powodu koszmarów. Które jest cholernym synem Posejdona a boi się utonąć. Dzieckiem, które z łatwością pokona Minotaura ale na widok skórzanego pasa ma łzy w oczach.

Tym właśnie jest.

Jak ludzie mogą brać go za bohatera?!
Percy Jackson nie jest nikim szczególnym. Jest śmieciem, przez którego zgineło wiele ludzi.

A mimo to wszyscy myślą że jest idealny. Że jest doskonałym przywódcą, wojownikiem, przyjacielem. Że nie ma problemów. Że potrafi wszystkich zarazić swoim śmiechem. Sprawia że ludzie lepiej się czują. Nie przejmuje się światem. Jest lojalny i odważny. I swoje dobro stawia niżej niż dobro innych.

Ma w sobie to tyle prawdy jak stwierdzenie, że Hera ma zawsze świetny plan i nigdy nie spieprzyła nikomu życia.

Ludzie się mylą.

Dostrzegają tylko to co powierzchowne.

Więc czemu nie chcę tego ujawnić?

Nie robię tego bo się łudzę.

Grajmy dalej w tą grę.
Udawajmy ze tak jest.
Może to jakoś sprawi że sam w to uwierzę.

Może to sprawi że będę znów mógł spojrzeć w lustro. Nie brzydząc się własnego wzorku pełnego poczucia winy, przypominającego mi o moim żałosnym bycie.

Nadzieja umiera ostatnia.

Pisane w nocy więc ogólnie praca jest taka średnia. Dostałam weny, niestety "Dom z Papieru" wciągnął za mocno (jak mi ktoś zaspoileruje to nie ręczę za siebie) i nie napisałam tego tak jak chciałam początkowo.

No nic, następnym razem będzie lepiej.

Trzymajcie się herosi!

One-shoty; Olipmisjcy HerosiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz