W końcu

318 15 2
                                    

Pół roku później

-Aaaaa-ałłłaaa-aaaa- krzyczałam tak głośno że słyszał mnie chyba cały szpital. Bartek trzymał mnie za rękę. Bez niego bym nie przeżyła tego ciężkiego czasu. To on mnie wspierał. Był na każde moje wezwanie. Spełniał każdą ciążową zachciankę. Zaangażował się.Borys pewnie  teraz pewnie siedzi z tą swoją laseczką i ją bajeruje . Nie oceniaj książki po okładce. To mówiła moja mama. Żebym uważała na chłopków. Tak uważałam że skończyłam z maluszkiem, ale jest jakiś pozytyw tej sytuacji. Trafiłam w odpowiednie ręce. Chłopaka z tej samej grupy społecznej. Nie mówię tu o tym że też raper, tylko o tym że z bloku jak ja. To jest ten jedyny. Wiem to na pewno.

- Jaki piękny chłopiec, jak go państwo nazwą? - zapytał lekarz który odbierał poród

- Leon - powiedział Bartek bo ja nie mogłam wydusić z siebie ani słowa.
Tak bardzo mnie wszystko bolało. Jedyne czego wtedy chciałam było wziąć mojego synka na  ręce a potem iść spać. Widziałam w  małym  buzię Borysa. Nadal w jakiś sposób go kocham ale i tak najbardziej będę kochać Bartka. Pielęgniarka umyła naszego bąbelka i ubrała w śpioszki a potem zawinęła w rożek i podała mi go na ręce. Od razu ucałowałam maluszka w czoło. Był bardzo duży jak na noworodka. Miał 75 cm długości i ważył 5 kg. Wszystko pielęgniarki się dziwiły że jest on tak duży. Duża mama to duży syn.

-Ale mam ślicznego synka- powiedział Bartuś patrząc na Leona. Na prawdę był śliczny. Zakochałam się we własnym synku. Mowa o matczynej miłości. Później już tylko poszliśmy wszyscy spać a 3 dni później wróciliśmy do domku.

Maria | Mata ( W TRAKCIE POPRAWEK)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz