Elfy towarzyszyły drużynie, aż do opuszczenia lasu, chcąc jednocześnie przypilnować czy nie kombinują czegokolwiek groźnego. Widać było przepaść między obiema rasami i nikt nawet nie próbował tego zmienić, nienawiść tkwiła zbyt głęboko. Dowódca niebieskich pasów doskonale zdawał sobie z tego sprawę i wizja ujawnienia jego romansu wprowadzała go w niepokój. Jego myśli zostały zawładnięte po raz kolejny przez niepewność, obie możliwe opcje wydawały mu się niemożliwe do spełnienia. Porzucić kraj lub kochanka. Właśnie dlatego Vernon zachowywał się nietypowo dla reszty, szedł całkowicie zamyślony i nie reagował na niewerbalne znieważania swoich towarzyszy przez elfy. Nawet wiewiórki wydawały się to dostrzegać. Ves była już pewna, że to co ukrywa ma związek z elfami, przypomniało jej się jak znikał on jeszcze za życia Foltresta i wracał w podobnym stanie. Czy to było możliwe, że Roche ma romans, z którąś elfką? Dziewczyna momentalnie poczuła obrzydzenie na samą myśl, ale tylko to rozwiązanie pasowało do tej niecodziennej sytuacji. Odgoniła od siebie ten pomysł, Roche był dla niej zbyt ważny by go odtrącić, jednak teraz ona będzie musiała coś wyjaśnić. Dowódca przekazał temerczykom, że Scoia'teal zgodziło się na sojusz, o ile można było tak nazwać ten pakt o nieagresji. Sam Vernon po ogłoszeniu tej informacji rozpłynął się w powietrzu. Ves wkurzona uderzyła dłonią w ścianę jaskini i ignorując spływającą po palcach krew. Złapała się zdrową ręką za włosy, lekko za nie ciągnąc, czuła się sfrustrowana. Wyszła z kryjówki, chcąc oczyścić umysł. Dziewczyna przymknęła oczy, wdychając świeże powietrze, gdy nagle usłyszała szmer. Natychmiast przekradła się bezszelestnie, dziękując za tyle godzin, które poświęciła na tą umiejętność. Wyjrzała znad bujnego krzaka jeżyn i odnotowała by kiedyś wrócić po te owoce. Wojna wojną, ale ona uwielbiała wszystko co słodkie. Ves zdziwiła się widząc Talara, z nietypowo dla siebie poważną miną, szybko jednak musiał dorzucić jakiś sarkastyczny komentarz, tak przynajmniej wywnioskowała po minie swojego dowódcy. Niestety nie słyszała niczego poza niezrozumiałym bełkotem, szybko zmieniła pozycje kryjąc się za innym krzewem. Niemalże weszła w zarośla, raniąc skórę. Klnąc w myślach przyznała racje Roche'owi co do swojego ubioru. Wytężyła słuch, w pełni ignorując irytujące pieczenie z ran.
- Musisz się pilnować, Radovid przejrzał nasze zamiary. Ten przebiegły skurwysyn przewidział takie posunięcie z naszej strony, nie zdziwiłbym się gdyby kurwa osłabił to miejsce specjalnie.- powiedział Talar zakładając ręce na piersi. - Przybędą posiłki, nie pokonacie ich, a oni odnajdą waszą kryjówkę.
- Kiedy przyjdzie wojsko?- zapytał Roche, Ves znała go na tyle, że niemal widziała jak w jego głowie tworzy się plan.
- Za 2 dni, ale w każdej chwili posłaniec może przyjść by ostrzec stacjonujące jednostki i nakazać im dokładne przeczesanie lasu. Cudem udało mi się was ostrzec przed tym, jeszcze tak nie zapierdalałem tym wózkiem. - powiedział rzucając spojrzenie w stronę swojego wozu. Gdy ponownie spojrzał na żołnierza, dodał złośliwie.- Bierzcie dupy w troki i zabierajcie się stąd, póki w ogóle możecie. Ja muszę lecieć, omówić kolejne kroki naszego planu z Dijkstrą, go także już po raz kolejny odwiedził Geralt.
Szpieg wsiadł na wóz i nadał koniom szybkiego tempa, uprzednio żegnając się z Vernonem skinieniem głowy. Temerczyk westchnął, przykładając zamyślony dłoń do twarzy, gdy spojrzał w stronę krzewu, w którym ukrywała się Ves, pokręcił głowa, nieco rozbawiony.
- Przecież wiem, że tam jesteś. Sam cie tego uczyłem.- mruknął Roche, a dziewczyna powoli udała się w jego stronę. To była jej szansa by zapytać dowódce o wszystko bez świadków- Może to i lepiej, nie będę musiał ci tego wszystkiego tłumaczyć. Wszystko dobrze? Wyglądasz niewyraźnie.
- Musimy porozmawiać, to ty zachowujesz się dziwnie i zaczęło się od twoich zniknięć kilka lat temu, gdy naszym celem było neutralizowanie elfów z ludu Aen Seidhe. Nie chciałam ci wtedy zawracać tym głowy, wiedziałem, że byłeś zapracowany. Roche, ja zaczynam myśleć, że przez ten cały czas nas zdradzałeś, a do tego miałeś bliższy kontakt z...- stanowczy ton załamał się jej w połowie, ręce drżały, a Vernon stał jak słup, nie mogąc wypowiedzieć choćby słowa.- Proszę, wyśmiej mnie i uznaj za tępą dziewkę, ale wiesz jak się czuje gdy osoba będąca mi jak brat zachowuje się w taki sposób? Choć jeden raz weź mnie w pełni na poważnie i odpowiedz. Czy kiedykolwiek zdradziłeś nas, Temerię, bądź króla?
- Ves, nigdy tak o tobie nie pomyślałem...- zaczął partyzant, starając się zebrać na powiedzenie czegoś z sensem. Partyzantka tylko uniosła brew, niezadowolona, ponieważ wciąż nie uzyskała najważniejszych odpowiedzi. Dowódca wiedział, że żołnierka zasługuje na prawdę jak nikt inny, ale obawiał się czy go zrozumie. Przybrał nieco zbyt oficjalny ton.- Nigdy nie chciałem zdradzić króla, nie zrobiłem tego nigdy jawnymi czynami.
- Więc jednak!-krzyknęła patrząc na niego z jawną nienawiścią, drobne łzy tworzyły się w kącikach jej oczu. Dowódca niebieskich pasów czuł jakby coś ścisnęło mu serce. - Przyznaj się, że szedłeś z tym elfim ścierwem do jednego łoża. Teraz wszystko ma sens.
- Czekaj, daj mi wyjaśnić do końca.- powiedział Roche łapiąc ją za rękę, którą natychmiast dziewczyna wyrwała, temerczyk czuł się źle z myślą, że to on był powodem jej stanu. Jednak mimo furii w oczach niewerbalnie dała mu szanse i otarła łzy, będące wynikiem tak wielu odmiennych uczuć. - To jak skończyłem... nigdy bym się tego nie spodziewał, w końcu tak mocno nienawidziłem elfów. Jednak sposób w jaki emocjonalnie zdradziłem Temerię łączy się z nimi. Powinienem go zabić już na samym początku, a im częściej go spotykałem tym trudniej mi było nawet o tym myśleć. To co zrobiłem jest niewybaczalne, ale wiesz co, on jest jedyną osobą przy której nie myślę o tej sytuacji, jaka spotkała nasz kraj, ponieważ...
- Go kochasz - dokończyła Ves patrząc na swojego druha współczującym spojrzeniem, ocierając ostatnią łzę, dalej była wzburzona, jednak potrafiła go zrozumieć. Nim Roche zdążył zaprzeczyć, dziewczyna przytuliła go mocno.- Mogłeś mi powiedzieć wcześniej, nie ma w tym nic złego. Oszczędziłbyś nam tej rozmowy oraz zszarganych nerwów. Nie popieram tego, ale nie mam prawa odmawiać ci szczęścia, nikt nie może.
- Przyjęłaś to lepiej niż myślałem, lecz nie kocham go - wyszeptał jej do ucha z lekkim smutnym uśmiechem
- Radze ci to przyjąć do wiadomości, zależy ci na nim.- uśmiechnęła się smutno Ves, mężczyzna widział jak hamuje część męczących ją emocji, ale także chciała go wspierać. Temerczyk skrzywił się na jej słowa.- Jak się nazywa?
- Teraz się wkurzysz - rzekł Vernon, a dziewczyna położyła dłonie na swoich biodrach, robiąc lekceważącą minę
- Bez przesady, przecież to nie Iorweth. No gorzej być nie może.- starała się zażartować, lecz zdębiała widząc zestresowaną minę towarzysza. Jej umysł doznał kompletnego resetu i przez dłuższą chwilę panowała niezręczna cisza, gdy tylko dziewczyna się ocknęła spojrzała na niego w wytrzeszczonymi oczami. - Vernon mogłeś się zakochać w elfie i z czasem bym to zaakceptowała, ale w kimś kto mordował naszych ludzi... Nie powiem o tym reszcie, ale sama muszę to przemyśleć i pamiętaj, że jeśli choć jedna osoba przez niego zginie to sama go zabije.
W oczach dziewczyny przez chwilę znów zaszkliły się łzy, jednak było widać chęć spełnienia tej obietnicy. Zaciskając pięści obróciła się na pięcie i ruszyła w stronę kryjówki partyzantów, dowódca odprowadził ją wzrokiem, dopóki nie zniknęła mu z oczu. Spojrzał w niebo gdzie już zdążyły pojawić się pierwsze gwiazdy, pragnął przez tą krótką nie zaprzątać sobie głowy jutrzejszymi problemami. Brał głębokie wdechy powietrza, gdy dostrzegł smugę, rozświetlającą niemal czarne niebo. Wyszeptał krótkie życzenie, nawet jeśli nie wierzył w ten zabobon to nie mogło mu to zaszkodzić, zbyt bardzo pragnął by przynajmniej jeden jego problem rozwiązał się sam.
__________________________
Staram się skończyć tą książkę i wyciskać z siebie wenę, ale w międzyczasie pracuje nad innymi ff stąd rzadziej rozdziały. Mam wrażenie, że mogłabym napisać to lepiej, ale w sumie zawsze tak mam. Za błędy przepraszam, ale nie miałam już chęci na poprawianie. Jak już kiedyś wspominałam po zakończeniu wezmę się porządniej za korektę.
CZYTASZ
Wrogowie
Short StoryDowódca niebieskich pasów w swym życiu miał sposobność poznać przywódcę komenda Scoia'teal, jednak ich losy potoczyły się inaczej niż wszyscy się spodziewali. ________ Tutaj potrzebna jest korekta...