Aizawa przebudził się ze swojej krótkiej drzemki. Przetarł oczy i chciał wstać jednak poczuł ciężar na swojej klatce piersiowej. Zobaczył Zashiego, który spał w niego wtulony. Czarnowłosy uśmiechnął się pod nosem i oparł głowę o oparcie kanapy. Patrzył na swój sufit przez kilka minut. Usłyszał miauknięcie, spojrzał na podłogę, gdzie siedział Cookie.
- Hej Cookie - uśmiechnął się i wyciągnął rękę w stronę kota, który od razu podszedł i czekał aż czarnowłosy zacznie go głaskać
Zashi ziewnął i wziął głęboki wdech. Poczuł przyjemny zapach męskich perfum. Otworzył oczy i usiadł patrząc na Aizawę.
- Hey! - poprawił włosy.
- O hej Mic. Jak się spało?
- Świetnie - przeciągnął się. - Ale idę coś zjeść
- Przynieś mi cooś.
- Masz nogi.
- Leżałeś na nich więc mi ścierpły!
- Zamknij się.. Co ci przynieść?
- Pfff - zaśmiał się pod nosem - Mamy jeszcze żelki?
- Nie!
- Serio? Aa chrupki?
- Nie!
- Skąd wiesz?!
- Bo ty nigdy nie kupujesz chrupków!
- A... jabłko?Zashi nie odpowiedział tylko podszedł do lodówki i wyciągnął z niej jabłko. Wrócił do salonu i rzucił owocem w Shoutę.
- Ej no nie bądź taki wredny Zashi - uśmiechnął się i wziął jabłko
- Masz gorączkę? Zwykle tak się nie zachowujesz.
- Masz rację. To przez ciebie.
- Jeszcze na mnie to zwala - wywraca oczami i siada obok niego.Minęło kilka minut. Aizawa odłożył ogryzek i popatrzył na Zashiego.
- Zamieniasz się w kota?
- Dlaczego?
- Wiesz nie każdy lubi leżeć do góry nogami na kanapie trzymając głowę na ziemi w dodatku robiąc szpagat w powietrzu.
- Nie umiem robić szpagatu Sho - zaczął próbować się podnieść.Czarnowłosy wywrócił oczami i wstał z kanapy. Stanął przed Zashim lekko się schylając.
- Może pomóc?
- Nie trzeba. Dam radę..! Dobra Sho pomóż mi - wyciągnął rękę w stronę Aizawy.Shouta chwycił rękę blondyna i pomógł mu wstać
- Następnym razem może usiądź normalnie?
- Wygodnie było. Musisz kiedyś też tak usiąść.
- Podziękuję. Co teraz?
- Nie wiem..idę spać.
- Dopiero co wstałeś!
- I kto to mówi! Z resztą już trochę późno, a tyy musisz przepłukać gardło - uśmiechnął się i poszedł do kuchni.
- No chyba nieCzarnowłosy wstał i poszedł za Yamadą do kuchni. Blondyn właśnie wyciągał z opakowania buteleczkę z obrzydliwym płynem. Aizawa wykrzywił się i podszedł do niego.
- Naprawdę muszę?
- Naprawdę musisz. Powtarzam to po raz któryś, to dla twojego dobra Sho.Shouta jęknął i usiadł przy stole. Oparł brodę o rękę i wpatrywał się z Hizashiego, który usiadł naprzeciw niego.
- A teraz ładnie wypłukaj gardło Shouta
Aizawa mruknął pod nosem i wziął buteleczkę. Otworzył ją i wlał trochę do ust.
- Nie krzyw się tak stary - uśmiechnął się i zauważył jak czarnowłosy patrzy na niego z grymasem. - Nic nie mówiłem. - uniósł ręce w geście obronnym.
Po chwili czarnowłosy wstał i wypluł szałwię do zlewu. Wziął szklankę i nalał do niej soku.
- Nie było tak źle, prawda?
- A wypłukaj tym gardło i sam się przekonaj - podał mu szałwię.
- No dobra!Hizashi wziął buteleczkę i nalał sobie trochę szałwi do ust. Od razu wypluł to do zlewu.
- I jak? Dobre?
- Już wiem czemu nie chcesz tym płukać gardła..
- No właśnie
- Ale to nie zmienia faktu, że nadal będziesz to robił.
- Jesteś bez serca!
CZYTASZ
❝Fᴀǫᴜᴀᴛ ᴅᴏ'sᴛʟᴀʀ❞ ᵉʳᵃˢᵉʳᵐⁱᶜ
FanfictionStara książka ---> może wystąpić cringe Faqat Do'stlar - Tylko przyjaciele