23: To tylko Walkerowie

3.7K 106 29
                                    

-To już oficjalnie? Mogę powiedzieć a nie mówiłam? - zapytała Victoria. Wiedziałam jednak, że jest szczęśliwa razem ze mną.

Do przerwy na lunch, która właśnie trwa głównym tematem nadal byłam ja i Nate. Co chwila czułam na sobie czyjś wzrok i jakieś szepty. Nie ma się co dziwić. Chcieliśmy się zabić tyle razy, a w końcu jesteśmy razem. Jakby ktoś kiedyś mi to powiedział to głośno bym się zaśmiała, a Walkerowi przy okazji napluła w twarz. Zresztą ja sama dziwnie się czułam z faktem, że między nami coś jest. Nigdy nie przypuszczałam, że sytuacja między nami zejdzie na ten tor, a teraz niestety muszę przyznać rację mojej matce. Zarówno ona jak i mama Nate'a zmuszały nas do spędzania razem czasu i wyszło nam to wspaniale. Tylko ciekawe jak teraz na to wszystko zareagują. Chciały by nasz kontakt się polepszył, ale czy aż tak?

-Sama nie wiem jak do tego doszło - zaśmiałam się.
-Ja też, ale przynajmniej nie jesteś już Mią wieczną cnotką.
-Ciszej - pisnęłam. Nie koniecznie chciałam żeby cała szkoła od razu wiedziała na jakim etapie znajomości jestem z Natem.
-Dobra sorki, a jak wasi rodzice? Już im coś wspomnieliście? - zapytała z zaciekawieniem.
-Nie mieliśmy jeszcze okazji z nimi rozmawiać, ale planujemy dziś to zrobić.

Oboje doszliśmy do wniosku, że nie ma po co tego ukrywać. Moja mama i Emma chciały nas ze swatać od zawsze więc myślę, że z nimi nie będzie problemu. Tak samo jak z ojcem Nathaniela. Mało interesuje go życie miłosne syna, a mnie lubił od zawsze i zresztą od zawsze traktował jak członka rodziny. Problem może być z moim tatą. Teoretycznie przyjaźnił się z Walkerami, ale w głębi serca tłumił niechęć do Nathaniela. Nie lubił go tak, jak każdy ojciec nie lubi chłopaka, który dokucza i prześladuje jego córkę. No, ale cóż. Co mógł zrobić dzieciakowi swoich najbliższych znajomych.

-Będzie ciekawie – parsknęła.
-Tia. Umówili się dziś na kolację. Będzie nam łatwiej powiedzieć to wszystkim na raz niż męczyć się i stresować kilka razy.
-Ciesz się, że masz takich rodziców. Moja matka nadal nie wie, że spotykam się z Chrisem. Irytuje mnie już powoli to całe ukrywanie się.

Współczułam jej. Mama Victorii była surową suką. Od zawsze wmawiała córce, że najpierw szkoła, a dopiero potem chłopacy i randkowanie. Nie wytrzymałabym z kimś takim. Tym bardziej, że Victorię czeka jeszcze kilka lat nauki na studiach.

-Dasz radę mała. Prędzej czy później się jej postawisz. W końcu jesteś już pełnoletnia.
-Daj spokój. Poza tym jak przygotowania do twojej osiemnastki? Został tylko tydzień - pisnęła podekscytowana.
-Nie uśmiecha mi się ona. Rodzice zostawiają mi specjalnie wolny dom, ale nie widzi mi się żadna impreza.
-Chyba żartujesz. Świeża parka jest idealna do pokazania się na takim melanżu. Plus osiemnastka to idealny czas by w końcu pierwszy raz legalnie się schlać bez konsekwencji.

Uśmiechnęłam się w duchu, ponieważ przypomniało mi się jak wcisnęłam Walkerowi kit mówiąc, że mam prawko, aby przejechać się jego furą. Umiem jeździć, jednak do zdobycia prawka trochę mi zostało.

-Zobaczymy, mam jeszcze cały tydzień.

***

Po szkole znów przyjechał po mnie Nate. Było spokojniej, ale ludzie i tak się patrzyli.

-Zostawiam cię teraz i przyjadę z rodzicami na kolację - powiedział gdy zatrzymaliśmy się pod moim domem.
-Okej, będę czekać - uśmiechnęłam się i sięgnęłam po klamkę by opuścić auto. Chłopak jednak złapał mnie za podbródek i przycisnął moje usta do swoich. Odsunęłam się po trzech sekundach - mieli dowiedzieć się po kolacji Nate.
-Czekałem żeby cię pocałować kilka lat, wiec okej, może wytrzymam jakoś te kilka godzin.
-Bez wątpienia - parsknęłam i w końcu wysiadałam z samochodu.

Walker od razu odjechał z piskiem opon. Przekręciłam oczami i weszłam do domu. Rodzice siedzieli już w kuchni. Tata czytał gazetę, a mama biegała od szafki do szafki z przepisem w ręce.

-To tylko Walkerowie, nie świruj mamo - oboje podnieśli na mnie wzrok. Mama prychnęła gniewnie, a tata zaśmiał się pod nosem. Wzięłam jabłko z blatu i ruszyłam do pokoju - jakbyś mnie potrzebowała to wołaj.

Zjadłam owoc i stwierdziłam, że powoli zacznę szykować się do kolacji. Zdjęłam kolczyki i pierścionki i z czystym ręcznikiem ruszyłam do łazienki. Zamknęłam drzwi. Rozebrałam się i wzięłam szybko prysznic. Umyłam porządnie włosy i opatulona ręcznikiem ustalam przed umywalka. Umyłam zęby i zmylam resztki makijażu z twarzy. W samym ręczniku przeszłam do pokoju. Założyłam czystą bieliznę i usiadłam przy biurku biorąc ze sobą lusterko oraz kosmetyczkę. Wykonałam swój zwykły, codzienny makijaż i rozczesałam jeszcze mokre włosy. Założyłam obcisłą jasną sukienkę na ramiączka i zabrałam się za robienie loków na moich włosach.
Gdy mój outfit był gotowy zeszłam na dół sprawdzić czy mama nie potrzebuje pomocy. Jednak okazało się, że stół był już przygotowany, a w piekarniku piekła się na złocisty kolor kaczka.

-Ulala - odwróciłam się, a za mną ujrzałam mojego tatę poprawiającego krawat - dla kogo się tak wystroiłaś?
-Dla Walkera - parsknął Justin, a ja pisałam wrogie spojrzenie w jego kierunku.
-Jus, proszę zatkaj łaskawie mordę - tata spojrzał na nas podejrzliwie, ale nie skomentował naszego zachowania żadnym słowem.

Po kilku chwilach mama zbiegła po schodach i zaalarmowała nas, że Walkerowie już przybyli. Zaczęłam momentalnie stresować się, bo wiedziałam co wydarzy się za kilkadziesiąt minut. Byłam przerażona reakcjami naszych rodziców, ale starałam się by wyglądać na opanowaną i spokojną. Poprawiłam sukienkę i ostatni raz wzięłam głęboki oddech.
Jak zwykle rodzice poszli otworzyć drzwi, a ja i mój brat czekaliśmy w korytarzu. Nie minęło piętnaście sekund, a z przedpokoju już dało słyszeć się głośne śmiechy i słowa powitania. Zaraz zresztą zobaczyliśmy mamę wraz z ciocią, a zaraz za nimi tatę i wujka. Skinęliśmy grzecznie głowami, a Justin ruszył za nimi do kuchni. Ja natomiast czekałam na Nate'a który szedł na samym końcu.

-Witam panią - posłał mi swój cudowny uśmiech, a mi od razu ugięły się kolana - pięknie wyglądasz.
-Dziękuję - szepnęłam i razem poszliśmy do jadalni.

Usiedliśmy obok siebie i już to wzbudziło zainteresowanie naszych matek. Oj zapowiada się ciekawy wieczór.

***

Po półtorej godziny, gdy mężczyźni zaczęli rozmawiać o futbolu, a kobiety o nowej kolekcji Channel uznaliśmy, że to idealny moment.
Pod stołem Nate złapał moją dłoń i wtedy tez odchrząknął. Wszyscy spojrzeli w naszą stronę.

-Przedstawienie się zaczęło - zaśmiał się Justin i odchylił na swoim krześle.

Spojrzeliśmy na siebie nawzajem i Nathaniel zabrał głos.

-Jesteśmy razem - powiedział i położył nasze splecione ręce na stole.

Nie byłam na to przygotowana jednak nie dałam po sobie poznać, że się boje.
Mama i ciocia Emma najpierw popatrzyły na stół w miejscu gdzie znajdowały się nasze dłonie, następnie na naszą dwójkę, a potem na siebie nawzajem i zaczęły piszczeć. W ich oczach dostrzegłam łzy.

-Mężu otwieraj szampana, będziemy świętować!

Chłopak, który chciał wszystko naprawić || zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz