AshWracałaś późnym wieczorem od koleżanki do swojego domu.
Jak zwykle wracałaś tą samą drogą - przez park.
Niektórzy mówią, że to niebezpieczne, ale Tobie nigdy nic się nie stało.
Było dość zimno, więc zasunęłaś zamek bluzy do samego końca.- A gdzie to się wybieramy o tak późnej porze? - zaczepił Cię jakis obcy gość, chyba niewiele starszy od Ciebie.
Zignorowałaś go i wyminęłaś, ale złapał Cię za nadgarstek.
Próbowałaś się wyrwać, ale jego uścisk był za silny.- Puść mnie! - krzyknęłaś mocno się szarpiąc. Byłaś przestraszona, bo nigdy wczesniej nie byłaś w takiej sytuacji i nie wiedziałaś, co robić.
Nagle zza Twoich wyszła dwójka najprawdopodobniej jego kolegów, którzy chwycili Cię za ramiona.
- Puśćcie mnie, do cholery! - krzyknęłaś przerażona jak nigdy wcześniej.
- Nie słyszycie? Macie ją puścić, debile - odparł chłopak stanowczym tonem.
Nawet nie zauważyłaś, kiedy się pojawił.
Miał na sobie ciemnozieloną bluzę i kaptur zarzucony za głowę.- Ha? A ty kim jesteś? Myślisz, że taki chłopczyk jak ty... - nie dokończył, bo chłopakach złapał go za przedramię i po chwili leżał już na twardej kostce.
Twój wybawiciel podszedł bliżej.
W świetle latarni było widać jego twarz.
Pierwsze co pomyślałaś to to, że jest bardzo przystojny.Mężczyźni stojący za Tobą puścili Cię.
Wyglądali, jakby co najmniej zobaczyli ducha.
Jeden, jakby z przerażeniem krzyknął: "To Ash! Spadamy!"- Dzięki za ratunek... - powiedziałaś rozmasowując bolące nadgarstki.
- Tutaj lepiej jest nie chodzić samemu o tej porze. Odprowadzę Cię.
- Nie trzeba. Jeszcze raz dziękuję. Cześć. - odwróciłaś się i dość szybkim krokiem skierowałaś się w stronę swojego domu.
- Ehhh, uparta jesteś - usłyszałaś obok siebie jego głos.
- Możliwe - odparłaś. Resztę drogi przebyliście w ciszy.
- To tutaj. - powiedziałaś, gdy byliście już przed Twoim domem. - Jeszcze raz dziękuję.
Chłopak milczał. Już miał się odwrócić i udać w tylko sobie znanym kierunku, gdy zatrzymałaś go swoim pytaniem.
- Ash? Zobaczymy się jeszcze kiedyś? - spytałaś otwierając furtkę.
- Czas pokaże. Dobrej nocy.
***
Eiji
- No Eiji nooo!!! Kup mii!!! Oddam Ci przecież hajs!!! - krzyczała brunetka zwracając na siebie uwagę dużej ilości ludzi w sklepie.
"Wieszała się" na nim i ciągnęła go za rękę, wymachując biednemu chłopakowi przed twarzą jakąś cienką książką.
- Yuko, zachowuj się! Nic Ci nie kupię! Wiesz co by było, gdyby mama znalazła to w twoich rzeczach? - czarnooki starał się być stanowczy, jednak coś mu nie wychodziło.
Stali akurat przy półce z mangami, więc chcąc czy nie chcąc, musiałaś do nich podejść.-Ymm, przepraszam... - powiedziałaś w stronę dziewczyny by cię przepuściła.
Mangi znajdowały się na najniższej półce, więc przykucnęłaś i zaczęłaś szukać tej, po którą przyszłaś.
Kątem oka zauważyłaś, że dziewczyna trzyma jakąś mangę yaoi.
I chyba nawet hard yaoi, na co wskazywała okładka.
Dziewczyna była na oko w Twoim wieku, chłopak chyba też.