Michael
Ja pierdole. Co za idiotka...Sama zaczęła prowokować to się odegrałem. Nie wiem dlaczego zareagowała w taki sposób i chuj mnie to obchodzi. Podjeżdżam pod klub i czekam w samochodzie na dziewczynę. Ma ciężki charakter i to bardzo ciężki. Z jednej strony można z nią normalnie pogadać , nawet pożartować, a z drugiej... jest tak irytująca i wkurwiająca. Szkoda, że uroda nie idzie w parze z charakterem. Na co ja się zgodziłem... Zmęczony przecieram twarz rękami. Patrzę na zegarek 20:10. Gdzie ona jest ? Z tamtego miejsca, gdzie wysiadła pieszo idzie się maks 15 minut. Westchnąłem zrezygnowany. Wysiadłem z samochodu, otwierając bagażnik. Wziąłem swoją torbę i zamknąłem samochód, ruszyłem w stronę klubu.
***
To już przestaje być zabawne. Mija już ponad godzina, a tej dalej nie ma. Biorę telefon do ręki i dzwonię do niej. Zapytacie skąd mam jej numer, wpisałem go sobie jak znalazłem jej telefon. Oczywiście jej także wpisałem swój. Przykładam telefon do ucha. Pierwszy sygnał....nic, drugi sygnał...nic, trzeci to samo. Kurwa. Idę do szatni wkurwiony. Ta idiotka zachowuje się jakby miała 11 lat. Przebieram się w swoje poprzednie ciuchy, zabieram swoje rzeczy i wychodzę z klubu zamykając go za sobą. Jadę do jedynej osoby, która potrafi poskromić tą dziewczynę...
***
- Mike?- Otwiera drzwi zdziwiony Trevor.- Nie powinieneś być teraz z Di na treningu ?- Pyta marszcząc brwi, uchylając drzwi szerzej bym mógł wejść do środka.
- Powinienem.- Westchnąłem wchodząc to salonu od razu zajmując miejsce na kanapie i wygonie się na niej rozkładając.- Ale jak widzisz jestem u Ciebie.- Rzuciłem krótko.
- No właśnie widzę...- Zajął miejsce obok w ciemnobrązowym fotelu.- Co się znowu stało? Nie chciała przyjść? Zaczęła cię oskarżać, że to ty jej ten telefon ukradłeś?- Zgadywał rozbawiony.
- Daiana nie zjawiła się na naszym treningu.- Wzdycham, przeczesując swoje włosy. Co ja się mam z tą kobietą. Przez nią na pewno osiwieję przed trzydziestką.
- Jak to nie zjawiła? Przecież nawet po nią pojechałeś z tego co wiem.- Mówił zaniepokojony. Fakt gdy pytałem gdzie mieszka, dociekał że przecież on może jechać i jej zawieźć ten telefon, ale wspomniałem mu, że mogę ją zgarnąć od razu na trening.
- No tak pojechałem po nią. Ale po drodze...
- Niech zgadnę.- Przewał mi wstając. Podszedł w stronę okna, splatając ręce z tyłu. Do nikogo nie mam tak wielkiego szacunku jak właśnie do niego. Mogę nawet powiedzieć, że się go trochę boje. Umięśniony, dorosły mężczyzna, który wie co chce od życia. Historia boksu. Najlepszy zawodnik, którego z walk wykluczyła poważna kontuzja, która przekreśliła jego dalsze marzenia w kierunku walk. Taki człowiek wzbudza respect. Teraz prowadzi firmę, którą przejął po swoim zmarłym bracie.- Pokłóciliście się.- Odwrócił się w moją stronę delikatnie unosząc kącik ust.
- Tak...padło trochę niezbyt potrzebnych i mądrych słów z mojej i jej strony i wyszła z auta.- Patrzyłem na niego z lekkim strachem. Nie wiem czy dostanę od niego za chwilkę w twarz czy jednak daruje mi życie, nie da się nic z niego wyczytać. Żadnego dalszego ruchu.
- Ale to nie w stylu Di, żeby jakakolwiek kłótnia, spowodowała żeby nie przyszła na trening.-Trevor zaczął chodzić po salonie. Skrzyżował ręce na piersi.- Dla niej treningi to świętość. Przez całe 10 lat była na każdym treningu. Nie opuściła ani jednego. No chyba, że z powodu choroby, ale z własnej woli nigdy...- Zaczął opowiadać.- Więc o co musieliście się pokłócić, że opuściła trening.- Wrócił na swoje poprzednie miejsce patrząc na mnie podejrzliwie. To co mówił kompletnie nie zgrywało się z tym jak się dzisiaj zachowała. Aż tak mocno dobiły ją moje słowa?
- W sumie to naprawdę o głupotę...- Zacząłem się denerwować, ale nie chciałem dać tego po sobie poznać. Przybrałem kamienną twarz.- Wspomniałem tyko o jej matce i w sumie to o to poszło.- Drgnąłem kiedy usłyszałem huk, gdy ręka Trevora spotkała się z blatem od szklanego stolika. Spojrzałem na niego z szeroko otwartymi oczami. Zastanawiałem się tylko o co chodzi? Dlaczego tak zareagował?
- Kurwa...- Złapał się za swoje, już lekko siwe włosy.- Już wszystko jasne...- Spojrzał na mnie spokojniej.- Czyli treningu dzisiaj nie będzie. Masz wolne!- Wyrzucił i przyjaźnie się uśmiechnął.
- O co chodzi z jej matką?- Zapytałem nie rozumiejąc sytuacji.- Dlaczego wzmianka o niej, tak bardzo ją dotknęła ?
- Ehh...- Westchnął opierając się wygodniej w fotelu. Uniósł wzrok patrząc na mnie smutnymi oczami.- Nie ja powinienem ci o tym mówić... Sam dowiedziałem się od niej po wielu latach. Nigdy nie naciskałem na to by mówiła o swojej przeszłości, po prostu czekałem, aż będzie gotowa mi powiedzieć...
- Nie żyje?- Mięśnie Trevora się napięły. Kurwa co ja zrobiłem.
- Tak...została zamordowana na jej oczach, miała wtedy zaledwie 7 lat.- Kiedy to usłyszałem moje serce jakby zwolniło. Kurwa... Miała rację nic nie wiedziałem o jej matce, a powiedziałem coś takiego... Zrobiło mi się mega głupio i zarazem przykro.- 7 lat rozumiesz- Kontynuował patrząc na drewniany stolik.- Przeżyć taką tragedię w tym wieku, a po mimo tego jest uśmiechniętą dziewczyną, która walczy po swoje, która się nie poddaje.- W końcu spojrzał na mnie, jego oczy były lekko zaszklone. Kurwa mać.. Dlaczego ja tak powiedziałem..
- Muszę jechać ją przeprosić.- Wstałem z zamiarem wyjścia. Naprawdę było mi strasznie wstyd. Ukłucie w sercu nie dawało mi spokoju, musiałem jechać i to naprawić.
- Nie!- Krzyknął Trevor zachodząc mi drogę.- Bardziej byś ją dobił. Musi sama to przetrawić. Dziś jest piątek, więc będzie miała 3 dni spokoju. Przeprosisz jak przyjdzie właściwy moment.- Poklepał mnie po ramieniu i skierował się z powrotem do salonu. - Nie naciskaj na nią proszę cię... nie wiem co bym zrobił, gdybyś ją załamał.-Usłyszałem na odchodne i wyszedłem z domu, skierowałem się w stronę swojego auta. Kurwa, skąd mam wiedzieć, kiedy będzie właściwy moment? Mam czekać te trzy pieprzone dni?! A jak po nich nie przyjdzie? Nie wiem już nic nie wiem... Muszę odreagować. Wyciągam telefon i wybieram numer do mojego kumpla Willa.
- Siema co jest ?- Odbiera po chwili.
- Idziemy na imprezę...- Mówię od razu. Chcę się wybawić i nie myśleć o tej całej sytuacji z Di...
- Wow stary- Zaczął zdziwiony.- A nie miałeś mieć przypadkiem treningu z Detils ?
- Miałem, ale dostałem wolne na dziś- Odpowiedziałem znudzony.- To jak?
- Przyjedź do mnie za godzinę.- Rzucił i przerwał połączenie. Westchnąłem cicho, opierając się głową o zagłówek. Mając nadzieję, że ta impreza będzie udana.
YOU ARE READING
Po prostu Walcz
Teen Fiction"(...)- Wybieraj, albo ta walka, albo... - Albo co ?! -Ja... Witam kochani ! Zaczynamy nową historię, bardzo pikantną, romantyczną, ale trochę dramatu też się tutaj znajdzie. W książce występować będą sceny przemocy, erotyczne oraz wulgarny język. W...