*1*

81 7 0
                                    

*wcześnie rano*

Obudziłem się o godzinie 5:50, było bardzo ciepło, ale cóż się dziwić za niedługo wakacje. Poleżałem i przeglądałem różne media społecznościowe. O godzinie 6:00 wziąłem prysznic, spakowałem się do szkoły i ubrałem, po tych czynnościach postanowiłem obudzić Olivera. Gdy wszedłem do jego pokoju Oli jeszcze słodko spał. Zauważyłem na jego komodzie szklankę z wodą, więc postanowiłem ją na niego wylać. Ups to był chyba zły pomysł...

*perspektywa Olivera*

Spałem sobie smacznie, śniąc o moim bracie, gdy nagle coś zimnego i mokrego mnie obudziło. Przysięgam, że zabije tego, kto to zrobił. Gdy przetarłem oczy, zobaczyłem moją kruszynkę, która była bardzo wystraszona tym, co zrobiła. Nie mogłem się na niego gniewać, był zbyt piękny i niewinny.

- Przepraszam.. Chciałem cię tylko obudzić.. Wybacz. - powiedział bardzo cicho i szybko wyszedł z pokoju.

Nie zdążyłem nic odpowiedzieć. Postanowiłem zbierać się do szkoły. Pierwszą rzeczą, którą zrobiłem to wzięcie zimnego prysznica. Po około 20 minutach zeszłem na dół na śniadanie. Alek zrobił mi tosty. Mój dzień stał się jeszcze lepszy. Po zjedzonym śniadaniu odprowadziliśmy Magdę do przedszkola i poszliśmy w kierunku szkoły. Młody jak zawsze nic nie mówił. Ja też postanowiłem się nie odzywać. Wiem, że się mnie boi z powodu tego, że mu dokuczam. Wolałbym, żeby on też mi dokuczał i żebyśmy zaczęli w końcu rozmawiać. Jego głos bardzo pięknie brzmi i mógłbym go ciągle słuchać. Jest jak muzyka dla moich uszu. Ale jedyne co słyszę to, żebym przestał mu dokuczać i się w końcu odczepił czy coś. Po 10 minutach byliśmy w szkole. Aluś od razu ode mnie uciekł i poszedł do swojego psiapsiela. Nie, żebym był zazdrosny czy coś. No dobra jestem, ten cwel dotyka moją księżniczkę. To ja powinienem go przytulać i macać.

*perspektywa Alka*

Od razu po wejściu do szkoły uciekłem od Olivera. Wiedziałem, że zaraz zlecą się jego kumple i będą się ze mnie śmiać. Szczerze mówiąc, oni nie są tacy źli, o wiele gorsze od nich to Milena i Michał, którzy dokuczają mi z powodu, iż byłem w domu dziecka. To nie moja wina, że miałem takich rodziców. Podeszłem do Aarona i wtuliłem się w niego. Zawsze to robię. On jako jedyny wie, że jestem gejem. Wolałbym jego za brata niż Olivera. On przynajmniej mnie rozumie i nie dokucza mi jak inni.

- Cześć mały. - uśmiechnął się do mnie i przeczesał mi włosy.

- Hej duzi. - zaśmiałem się razem z nim i usiedliśmy na ławce.

- Stało się coś? - Aaron objął mnie ramieniem, pozwalając się bardziej wtulić.

- Nie, ale mam wrażenie, że zaraz coś się stanie. - Tak jak powiedziałem, tak się stało. Obok nas przeszła nasza ukochana para.

- O proszę, proszę któż to, czy to nie nasz dzieciak bez rodziców? Haha! Ciesz się, że państwo Brown cię przygarnęli, inaczej skończyłbyś na ulicy jako bezdomny. - poszli sobie, śmiejąc się, a ja miałem łzy w oczach.

To prawda, że mnie przygarnęli, bo chcieli pomóc, ale czy to moja wina, że miałem takich rodziców? Obok nas przeszedł Oliver z Mateuszem. Zauważył, jak się rozpadałem w tej chwili. O dziwo jego twarz się zmieniła, nie miał tego okropnego uśmiechu. Czyżby było mu przykro? Wtuliłem się w Aarona jeszcze bardziej, a ten mocno mnie przytulił. Nienawidzę tej szkoły.
5 minut później zadzwonił dzwonek i musieliśmy iść do klasy. Na pierwszej lekcji mieliśmy polski. Ta baba tak przynudza, że prawie zasnąłem, gdyby nie Aaron. Czułem na sobie wzrok Olivera, to było koszmarne. Często czuję, że się na mnie gapi. Pewnie wymyśla jak mi dopiec na kolejnej przerwie.

*perspektywa Olivera*

Siedziałem w idealnym miejscu, żeby obserwować moją kruszynkę. Lekcja była bardzo nudna, więc siedziałem i wpatrywałem się w Alusia. Ten Aaron mega mnie wkurza, ciągle go tylko dotyka. Przysięgam, że któregoś dnia mu zajebie. Wcześniej zauważyłem, że moja kruszynka była smutna przez Michała i Milenę. Trzeba to z nimi jakoś załatwić. Lekcja tak szybko mi minęła, że nawet nie zauważyłem, kiedy wszyscy wyszli i zostałem sam z Mateuszem. Jest moim najlepszym przyjacielem, ale niestety nie mam odwagi mu powiedzieć, że jestem gejem. Pewnie by mnie znienawidził.
Wyszliśmy z klasy i poszliśmy do sklepiku. O mój boże! Kruszynka też tam jest!! Ale się cieszę. Podeszłem do niego a ten od razu się odsuną, robiąc mi miejsce w kolejce.

- Nie musisz mnie przepychać, masz tu miejsce.

Było mi go bardzo szkoda w tej chwili. Nie chciałem, aby myślał, że przyszedłem do niego, aby mi miejsce ustępował.

- Alek słuchał. - ciężko mi było przed nim cokolwiek powiedzieć. - Nie przyszedłem, abyś ustępował mi miejsca. Chciałem porozmawiać. Moglibyśmy? Ale na osobności. - spojrzałem na Aarona, aby dać mu znak, żeby spadał.

Kruszynka się zgodziła, ale widziałem, że bardzo się bała.
Źle mi z tym, jak widzę w jej oczach strach. Przez te dwa lata byłem okropny dla niego. Przytuliłem go mocno, a on był w wielkim szoku. Ja też nie sądziłem, że to zrobię.

- Widziałem, jak na przerwie prawie płakałeś, gdy Milena i Michał coś powiedzieli. - starałem się mówić spokojnie, aby go nie przestraszyć.

Poczułem, że bardzo się spiął w tym momencie.

- Wiem, że nie mamy za dobrego kontaktu, ale dobrze wiesz, że możesz do mnie przyjść. Zawsze ci pomogę. - ku mojemu zdziwieniu odepchnął mnie i spojrzał ze łzami w oczach.

W tamtym momencie łamało mi się serce.

- Zostaw mnie w spokoju! Sam mi dokuczasz z tego powodu! To nie moja wina, że miałem takich rodziców! A jeżeli ci tak bardzo przeszkadzam, mogłeś powiedzieć to twoim rodzicom! - wykrzyczał to bardzo głośno i uciekł, zostawiając mnie samego.

Stałem jak wyryty.

*perspektywa Alka*

Uciekłem od niego jak najszybciej. Co on sobie do cholery wyobraża! Czy on myśli, że po tym wszystkim będziemy przyjaciółmi?! Jego pojebało! Co za głupi chuj! Wpadłem do łazienki z wielkim płaczem. Akurat trafiłem na Aarona, który rozmawiał z jakimś kolegą i mocno się a niego wtuliłem z płaczem. - Nienawidzę go! Rozumiesz, nienawidzę! Krzyczałem w jego koszulkę jak opętany. Jemu to nie przeszkadzało. Wiedział, jak łatwo było mnie zranić. Wiedział, jak bardzo mnie to bolało, że moi rodzice tacy byli. On sam nie ma lepiej w domu. Jego rodzice często się kłócą ostatnio. Boi się, że się rozwiodą, on bardzo ich kocha i nie chce, żeby żyli osobno. Rozumiem go. Reszta dnia minęła spokojnie, Oliver już więcej się do mnie nie odezwał. Po lekcjach poszedłem do pracy. Do mojej ukochanej pracy. Te zwierzęta dużo przeszły. One też chcą mieć kochający dom. Rozumiemy się bez słów. Dlatego uwielbiam tam przebywać. Na szczęście Oliver nie wie, że tu pracuje. Całe szczęście.
Praca jak zawsze minęła szybko i bezproblemowo. Zanim się obejrzałem była godzina 20:30. Więc postanowiłem wrócić do domu.

______________________________________

1078 słów! Yey! Oto pierwszy rozdział tej książki. Mam nadzieję, że wam się podoba i zostaniecie ze mną na dłużej. Propo rozdziałów nie wiem, czy będą się pojawiać codziennie. Książka jest pisana na bieżąco, nie mam żadnych rozdziałów na zapas, więc przepraszam za opóźnienia czy coś! Dziękuję miłego dnia! Buziaki!

Proszę pokochaj mnie 🥺❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz