Obudziłem się kilka godzin po uderzeniu w głowę. Okropnie mnie bolała i gdy chciałem jej dotknąć, okazało się, że mam związane ręce. Otworzyłem oczy i... Dostałem mocnego kopa w brzuch... I to nie jednego...
- Ała... Uh... Kurwa przestań...
Zacząłem mówić pół płaczem z bólu.
- Milcz dziwko! Teraz pożałujesz tego, kim jesteś! Zapłacisz za to!
- O co ci kurwa chodzi?! Kim ty do cholery jesteś!!
- Twoim kurwa koszmarem.
Gdy chciałem uwolnić ręce, ktoś za mną zaczął mi przypalać skórę papierosem. Wyłem z bólu.
- Błagam was, przestańcie! Czego wy ode mnie chcecie?!
- Twojej śmierci pierdolony geju. Będziesz zdychał powoli i w ogromnym cierpieniu.
Jeden z nich uśmiechał się. To nie był zwyczajny uśmiech... To uśmiech psychopaty... Bardzo się przeraziłem, no bo do cholery mam tylko 17 lat! Nie mam żadnych mięśni do obrony ani nic, w tej chwili czułem się okropnie, nie wiedziałem nawet, czy ktoś raczy mnie uratować! Najgorsza sytuacja, w jakiej byłem kurwa.
- Z-zostawcie mnie w spokoju... Błagam...
Płakałem cholernie bardzo. Nienawidziłem życia, ale nie chciałem tak zginąć... Czułem kolejne przypalanie mojej skóry. To był taki cholerny ból, który przeszywał mnie na wylot. Zaraz później zauważyłem, jak ktoś idzie z pineskami. No kurwa chyba to nie będzie to, o czym myślę... Moje usta zostały zakneblowane, aby nie było słychać, jak krzyczę. Jeden przypalał mi skórę, a drugi wbijał pineski w te miejsca. Nie mogłem już wytrzymać...
*Oli*
Nie było go już cholernie długo, a ja martwiłem się niemiłosiernie. Postanowiłem pójść do schroniska.
- Może spotkam go gdzieś po drodze. Oby, bo nie wiem, co zrobię, jak coś mu się stanie.
Wyszedłem jak najszybciej z domu. Nawet nie ubrałem kurtki, a było cholernie zimno jak na tę porę roku. W około 15 minut byłem już pod schroniskiem. Ta się martwiłem, że całą drogę przebiegłem i nigdzie go nie było, a schronisko było zamknięte.
- No kurwa! Przysięgam, że się zajebie, jak jemu coś jest!
Postanowiłem, że wrócę do domu powiadomić rodziców o całym zajściu, więc zacząłem wracać do domu. Idąc chodnikiem i dzwoniąc do kruszynki, nagle usłyszałem telefon w krzakach.
- Alek? Jesteś tam? Jeśli tak błagam, odezwij się!
Miałem ogromną nadzieję, że tam będzie, ale gdy chwilę później zauważyłem krew na chodniku, to już nie byłem taki pewny, że on tam będzie. Podszedłem i wyjąłem jego telefon z krzaków. Miałem łzy w oczach. Tak płakałem, jak dziecko nie miałem pewności, że dojdę do domu nawet. Skoro go uprowadzili, mogą czekać też na mnie. Pobiegłem szybko do domu. Chwilę później zatrzasnąłem drzwi.
- M-mamo! T-tato!!
Wbiegłem szybko do salonu, gdzie siedzieli i upadłem na kolana z płaczem.
- Porwali go, rozumiecie?! Porwali Alka! Musimy wezwać policję, błagam was, zadzwońcie po nich!
Ręce zaczęły mi się trząść, ledwo odłożyłem jego zbity telefon na stolik. Moi rodzice byli w szoku, chyba też się nie spodziewali tego, że ktoś mógłby go porwać. Siedziałem na kanapie, a rodzicie, rozmawiali z policją przez telefon. Byłem w rozsypce, miałem nadzieję, że spędzę z nim znów miły wieczór, a jego nie ma! Może to jednak moja wina... I to ja zawiniłem, zostawiając go samego... Otuliłem się w koc, który siedział na kanapie i w tuliłem w poduszkę, trzęsąc i to wcale nie z zimna, a ze strachu.
Chwilę później policja przyjechała pod dom, ja oczywiście nie chciałem z nimi rozmawiać, za bardzo mnie to bolało i kosztowało nerwów. W końcu jeden z funkcjonariuszy przekonał mnie, że jeżeli nic nie powiem, to oni go nie znajdą. W sumie nie wiedziałem, jak mógłbym pomóc, skoro nie widziałem nikogo. Powiedziałem im wszystko, co wiedziałem i musiałem oddać jego telefon oraz pokazać miejsce, gdzie go znalazłem. Zaraz po tym odwieźli mnie z powrotem do domu, gdzie rodzicie, od razu wtulili mnie w siebie. Nie mogłem wytrzymać i okropnie płakałem, chyba po raz pierwszy od kilku lat...
* Następnego dnia rano *
Nie mogłem spać cała noc, martwiąc się o niego, cały czas to nie dawało mi spokoju, ciągle myślałem co z nim, jak się czuje, co robi, czy nic mu nie jest i inne takie. Moje myśli były zapełnione moją słodką małą bezbronną kruszynką. Z moich oczu znowu poleciały łzy. Akurat do pokoju weszła moja siostra Magda. Przytuliła mnie mocno, widząc mój stan.
- Oliś! Ne wolno płakać! Jeśteś duzi chłopiec, a chłopaczki ne płaczą.
Starła moje łzy jej malutkimi rączkami. Ona była urocza i choć często mnie denerwowała to w tym momencie, byłem jej wdzięczny za to, że ją mam.
- Choć blacisku pobawimy się.
Nie miałem za bardzo nic do powiedzenia, nie chciałem jej ranić, nie bawiąc się z nią. Oczywiście nie przestałem myśleć o Alku.
*Alek*
Obudziłem się z ogromnym bólem głowy i innych partii ciała, gdy chciałem wstać ktoś popnął mnie i upadłem na twarz. Poczułem, przeszywając mnie na wylot ból, nie chciałem okazywać im słabości, więc postanowiłem starać się nie płakać. To było dla mnie ogromnie ciężkie, tym bardziej że nigdy nikt mnie tak nie traktował.
- Wstała już suczka hm? Chciałbyś może wody? A może jedzenie co? Ale wiesz... Muszę ci powiedzieć, że nie wyglądasz jakoś marnie, więc nic nie dostaniesz.
Kopnął mnie mocno w brzuch, przez co zwinąłem się z bólu. Wspominając o jedzeniu, zrobiłem się okropnie głodny i spragniony, ale jak już wspomniał ten chuj, nic nie dostanę. Wziąłem głęboki oddech, chciałem już się nie obudzić, chciałem, żeby to się skończyło, żeby mnie już zajebali, bo nie mam już po co żyć.
Chwilę później przyszedł ten z papierosem, już wtedy wiedziałem, co mnie czeka. Jak pomyślałem, tak też było, zaczął przypalać mnie papierosem po prawie całym ciele. Ten cholerny ból był nie do wytrzymania. Co oni się w Auschwitz bawią czy jak kurwa. Nagle zostałem podniesiony i moje ręce zostały zawieszone na jakimś haku. Nie wiedziałem, co się zaraz może stać, byłem w chuj zestresowany.
- Co wy ze mną robicie... Po co wam w ogóle jestem potrzebny?! Wypuście mnie kurwa!
Zostałem spoliczkowany i opluty.
- Zamknij ryj suko, kazał ci się ktoś odzywać? Nie przypominam sobie, żebym cokolwiek takiego powiedział.
Dostałem w mordę jeszcze raz. Zaraz po tym zdjął mi spodnie i bokserki. To, co się później stało, odebrało mi godność...
______________________________________
Kolejny rozdział za nami kochani. Jak myślicie policja, odnajdzie Alka czy raczej nie mają na to szans i Alek zginie w męczarniach? Można pisać swoje propozycje w komentarzach! Zawsze chętnie je wykorzystam. Do zobaczenia w kolejnym! ❤️
Buziaki ❤️
CZYTASZ
Proszę pokochaj mnie 🥺❤️
Kısa HikayeOliver i Alek to przyszywani bracia. Alek trafił do tej rodziny 2 lata temu. Od 4 roku życia był w domu dziecka z powodu rodziców alkoholików. Nigdy nie doznał uczucia kochania czy też miłości. Alek nie jest świadom uczuć, które żywi do niego Oliver...