Rozdział 2

9 1 1
                                    


Następnego dnia polecieli przetransportować uszkodzony statek, który się nazywał "Mały Rexcelcior", do tajnej bazy ninja, a potem ruszyli do największej biblioteki w stolicy. Vest-przyjaciele postanowili znaleźć informacje, ponieważ potrzebowali specjalnej energii do zasilenia generatora, dlatego zaczęli od działu z magicznymi artefaktami. Szukali tak długo, że aż litery zaczynały się ze sobą zlewać, co utrudniało czytanie.

Raz znaleźli informacje o krysztale, który posiadał umiejętność otwierania portali do dowolnego wymiaru. Ich zadowolenie znikło od razu po tym, gdy Jay im powiedział, że kryształ został zniszczony kilka miesięcy temu. Dangervest o mało półki z książkami nie przewrócił przez swoją frustrację, gdy odkładał książkę na miejsce.

Po wielogodzinnym czytaniu, wrócili do klasztoru. Teraz pilnowała ich Nya. Ona miała zaprowadzić ich do tajnej bazy, żeby przybysze mogli zobaczyć stan swojego statku.

Ninja otworzyła ukrytą windę i zjechali nią na dół. Wyszli z niej i ujrzeli niezwykle zaawansowane urządzenia. Podłoga i ściany były wykonane z metalu, po prawej stał ogromny komputer, a po lewej kilkunastometrowy mech, który nie został jeszcze skończony, brakowało mu rąk i połowy głowy.

- Ale dużo przestrzeni! - Zachwycił się Emmet rozglądając się wokół, a gdy krzyknął, to usłyszał echo. - Trochę to przypomina batjaskinię.

- No, nawet Bruce Wayne by pozazdrościł. - Zaśmiał się Rex. - Ale i tak nie jest to większe od mojego Rexcelciora.

- Witajcie. - Podeszła do nich nindroidka o zielonych oczach i w stroju samuraja. - Jestem Pixal, znana także jako Samurai X. Wraz z Nyą pomogę wam w naprawie waszego statku.

- To konieczne? - Zapytał Rex niezbyt zadowolony. - Nie lubię jak mi się grzebie w statku.

- Na to już trochę za późno. Przeskanowałam cały statek sprawdzając, czy nie posiada on jakiś bomb.

- Ale i tak wam na to nie pozwalam. - Trzymał się uparcie swojego zdania. Dobrze, że nie grzebali mi w Rexcelsciorze. Ale gdybym go miał, to pewnie nie musiałbym robić niewielkiego statku byleby wydostać się ze swojego wymiaru i bym tutaj nie utknął! Chociaż po tym, co się stało w moim świecie... nawet Rexcelcior mógł zostać wtedy uszkodzony.

- Od czego zaczniemy, Rex? - Dopytał Klockowski.

- Od naprawy generatora. Muszę jeszcze się upewnić, ile dokładnie potrzebujemy energii.

Chcieli użyć swojej mocy, jednak ich ręce się nie zaświeciły, a części nie zaczynały same się odbudowywać.

- Dlaczego nic się nie dzieje? - Emmet spojrzał na swoje ręce.

- Chyba ten wymiar musiał na nas wpłynąć. Każdy ma swoje zasady i nie wszystko przechodzi z jednego do drugiego. - wytłumaczył i mruknął niezadowolony - Czyli będziemy musieli robić wszystko ręcznie. Wyszedłem z prawy. Dziewczyny! - zawołał za Nyą i Pixal - Chyba jednak będziemy potrzebowały waszej pomocy.

Naprawa zajęła im następną połowę dnia. Do generatora podchodzili ostrożnie, ponieważ został uszkodzony. Tak jak przewidział Dangervest, potrzebowali ogromnej ilości mocy, takiej jaką posiadał kryształ wymiarów, który rozbił się na drobne kawałki. Szukanie skutecznej energii może im zająć naprawdę dużo czasu.

***

W nocy archeolog musiał pójść do łazienki, a gdy z niej już wyszedł, to usłyszał kogoś. Na początku myślał, że mu się wydawało. Ziewnął i przetarł oczy, ale znowu coś usłyszał, dlatego postanowił to sprawdzić. Powędrował za odgłosem kroków i zatrzymał się przed wejściem do salonu. Wyjrzał zza drzwi, w środku ujrzał Cole'a, który otwierał tajne wejście do bazy. Co on kombinuje? Śledzenie nie było zbyt właściwym pomysłem, biorąc pod uwagę to, że byli kontrolowani. Ale ciekawość popchnęła go do działania. Poza tym zniszczył chip, który Pixal mu wsadziła w telefon i motor.

Droga do domuWhere stories live. Discover now