Rozdział 7

6 1 0
                                    


Nindroidka i mistrz Wu odcinali każdego od kajdanek. Większość nadal odczuwała zbyt wielkie oszołomienie, żeby wiedzieć, co się tak naprawdę wydarzyło. Wiedzieli tyle, że odebrano im moce.

Pixal podeszła do Emmeta i rozkuła go, a gdy tylko to zrobiła, on podbiegł do ciała Rexa.

- Rex! Rex! Obudź się! - Krzyczał potrząsając nim lekko, ale on nadal wyglądał na pozbawionego życia.

Wołanie Budowlańca zwróciło uwagę innych, a szczególnie Cole'a, który od razu podszedł do nich.

- Co się z nim stało?

- Oni coś z nim zrobiła... Chyba zabrała mu całą energię... - Szlochał trzymając Rexa blisko siebie - Chyba to mnie chciała zabić, a... a on mnie uratował.

- Jego dusza, która była połączona z mocą, została mu zabrana, - odezwał się Wu - jednak jego ciało nadal żyje. Puls jest ledwo wyczuwalny, dlatego nie mamy zbyt wiele czasu. Trzeba rozbić jej tiarę, a wtedy odzyskamy moce i uwolnimy duszę Rexa. Musimy...

- Ale chwila. - Wtrącił Cole. - Przecież Rex może za chwilę umrzeć. Zajmie nam zbyt wiele czasu na odparcie jej ataku i nie wiemy, czy wygramy.

- To prawda. - Potwierdził Mistrz Wu. - Wytrzyma nie dłużej niż pół godziny, lecz jestem wstanie przekazać mu swoją siłę życiową, żeby przedłużyć funkcje życiowe jego ciała o około dwie godziny. Może trochę więcej, jednak jeżeli do tej pory dusza nie powróci do ciała, Rex umrze. - Usiadł na kolanach i położył dłoń na piersi Dangervesta i zaczęła emanować złotym światłem.

- Jak powstrzymamy Oni? - Zapytał Lloyd.

- Ja jako jedyny mam moc i nauczyłem spinjitsu. Nie wiem, czy to wystarczy do pokonania demonicy, ale muszę spróbować. - Rzekł starając się brzmieć jak najbardziej pewnie siebie. Był gotowy na wszystko. Nie mógł pozwolić swojemu przyjacielowi odejść, a przynajmniej nie przez próby uratowania go. - Ale będę potrzebował każdej pomocy.

***

Wielka, granatowa chmura pojawiła się z nikąd nad niewielkimi miastami, które leżały niedaleko siebie. Potężne błyskawice uderzały w domy, ziemia się zatrzęsła, a z pęknięć wyłaniały się pnącza, które niszczyły betonowe drogi. Ogień pochłaniał domy, lód zamrażał. Ludzie próbowali unikać nadzwyczaj nienaturalnych i niebezpiecznych zjawisk pogodowych, jednak nie każdy miał szczęście. Ci, którzy ocaleli, musieli omijać ciała zmarłych. Większość nie pomagała rannym. a sami uciekali.

Postanowiła teraz ruszyć na stolicy, ponieważ wiedziała, że jej zniszczenie wzbudzi największą panikę wśród ludzi, którzy bez skutku będą próbować uniknąć zagłady świata.

Nagle niebieski laser o mało nie trafił w jej róg, ale zdążyła wytworzyć wokół siebie barierę ochronną, która powstrzymała kolejne uderzenie lasera. Odwróciła się i zobaczyła Ninja i Mistrzów w zaawansowanych pojazdach i mechach.

Druga część drużyny weszła już do miasta, żeby pomóc ludziom w ucieczce. Zielony Ninja kazał policji przekazać obywatelom, żeby niezwłocznie opuścili miasto.

- Zadziwiacie mnie - Uśmiechnęła się do nich. - Nie posiadacie żadnych mocy, tylko siedzicie w tych nędznych maszynach. Nawet z nimi nie jesteście wstanie mi dorównać. - Ścisnęła pięść, która zapłonęła ogniem i strzeliła w jeden z bojowych pojazdów. Chybiła, ponieważ maszyna zdążyła uciec dzięki swojej prędkości.

Poczuła, jak coś owinęło się wokół jej nogi, a następnie mocno pociągnęło ją w dół, przez co uderzyła o dach budynku.

- Chyba zapomniałaś, że jeszcze komuś została moc, demonico.

Droga do domuWhere stories live. Discover now