Rozdział 3

11 1 0
                                    


Minęły dwa tygodnie od renowacji lokalu, a klienci wciąż ją odwiedzali i przychodziło ich cały czas wielu. Pracownicy herbaciarni cieszyli się ze swojego sukcesu. Postanowili, że będą się zmieniać i każdego dnia kto inny będzie obsługiwać klientów.

Zane włączył telewizor, ponieważ gość poprosił, żeby włączyć wiadomości. W wiadomościach pokazano, że w tej chwili uprowadzono chłopca w celu okupu jego bogatych rodziców. Policja wciąż ich ścigała, ale nie mogli dogonić niezwykle szybkich motorów wyścigowych, które były wyposażone w turbo napędy. Ludzie z gangu nosili fioletowe bluzy ze srebrnym feniksem na plecach.

Rex spostrzegł, że jadą właśnie przez ulicę, gdzie znajdowała się herbaciarnia. Zerknął jeszcze raz na ekran, który pokazywał z daleka uprowadzonego chłopca. Zacisnął ręce w pięści i wybiegł z budynku, a Emmet widząc to, pobiegł zanim.

- Co zamierzasz? - Zapytał patrząc na skupionego kompana, który patrzył w stronę wyścigowych maszyn.

Wyciągnął ze swojej kamizelki, którą miał pod garniturem, coś, co przypominało metalowy krążek do hokeja.

Bandyci jechali, a gdy ich ominęli, to Rex rzucił krążek w ich stronę. Małe urządzenie przylgnęło do obudowy motoru jak magnes i zaczęło pikać. Dźwięk powtarzał się w coraz mniejszych odstępach czasu.

Kierowca pojazdu zeskoczył gwałtownie z niego myśląc, że zaraz zostanie rozsadzony na drobny mak. Motor zrobił sam z siebie ślizg zatrzymując się na asfalcie, gdy został porzucony Bandyta zasłonił uszy, nadal słyszał pikanie, jednak nie usłyszał ogłuszającego dźwięku eksplozji. Odwrócił się w stronę motoru.

- Dzięks za motorek, bardzo ładniutki, ale mój i tak lepszy. - Buchnął śmiechem i odpalił ze świstem pojazd.

- Co do... - ocknął się z szoku, wstał i wyciągnął pistolet - Oddawaj go!

Chciał strzelić, ale dostał mocnym ciosem z tyłu głowy od mistrza ognia. Upadł na ziemie nieprzytomny. Kai zabrał mu pistolet i zakuł jemu ręce.

- Będzie trzeba im pomóc, ale nie mogę się połączyć z naszymi pojazdami. - Oznajmił Mistrz Lodu mając dwa palce przyłożone do tytanowych skroni. - Występują jakieś nieprzyjemne zakłócenia.

- Znowu pewnie Jay majsterkuje przy nich. Ja rozumiem, że potrzebne są ulepszenia, ale chcę je CZASAMI użyć. A teraz są niezwykle nam potrzebne! - Zdenerwował się Kai. Nawet skacząc po dachach nie byli wstanie doścignąć gangu.

***

Dogonili gangsterów, od razu spotykając się z nieprzyjemnym powitaniem za pomocą serii kul, które starali się omijać. Strzelali na ślepo, więc nie było to trudne. Klockowski i Dangervest wiedzieli, że ryzykowali, ale chcieli to zrobić, żeby uratować bezbronne dziecko. Po za tym mieli przewagę jakości. Rex wcześniej zaopatrzył w bronie, a dzięki nowoczesnej technologii mógł je zmieścić do kieszeni w swojej kamizelce. Wyciągnął jedną z nich, nacisnął mały przycisk i się w kilka sekund powiększyła. Blaster usypiający trafił w dwóch motocyklistów powodując upadek przez wielką prędkość. Prawdopodobnie będą mięli kilka złamań, ale raczej przeżyją Nie miał zamiaru nikogo zabijać, przynajmniej nie specjalnie.

W trakcie jazdy Niebezpiecznik zamienił się miejscami ze swoim przyjacielem, dlatego teraz Emmet prowadził, a Rex zeskakiwał na motory wrogów robiąc przy tym akrobacje, by uniknąć strzałów. Zrzucał ich, a jeden motor wziął dla siebie.

Załatwili wszystkich motocyklistów, którzy stali im na drodze. Musieli się teraz dostać do szefa gangu, który więzi zakładnika grożąc, że zrzuci go z budynku. Tam właśnie zaparkowali. Z impetem weszli do środka o mało nie łamiąc szyby.

Droga do domuWhere stories live. Discover now