Capitolo 14

171 14 71
                                    

Elena

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Elena

Na lotnisku mama wita mnie radośnie, ale ze łzami w oczach. Ma wypisane na czole: "jak dobrze, że to nie ty, córeczko", mając na myśli zabójstwo Lei. Nie wiem, czy jej się dziwić, czy na nią złościć? O nic nie pyta. Mam wrażenie, że gdyby mogła, nie wypuszczałaby mnie z ramion. W domu przez pierwszy tydzień chodzi wokół mnie na paluszkach, a Tony chyba mnie unika. Martwi się, ale tak samo, jak mama o nic nie wypytuje. Czekają, aż sama powiem, a ja chyba nie chcę. Potem jest lepiej, ale ja wciąż milczę i wciąż nikt o nic nie pyta. Rozmowy zaczynają się toczyć zwykłym biegiem, jakby to, co wydarzyło się w Mediolanie, nie miało w ogóle miejsca. Wiem, że wszystko powiedział im tata. Może to i dobrze?

Na milczeniu mija nam kolejny tydzień.

Ja czuję się z tym milczeniem bardzo dobrze. Dobrze wpływa na mnie pobyt w znajomym otoczeniu. Jestem spokojniejsza, choć wciąż śni mi się Lea. Teraz często płacze w moim śnie, a ja nie potrafię jej uspokoić. Martwi się o Enrique, że ją zostawił. Nie wiem, gdzie go szukać.

W ten sposób mija sierpień i zbliża się początek września.

Głowa się wycisza. Tego było mi potrzeba. Ciało wciąż się spina, gdy trzasną drzwi samochodu, lub w domu od przeciągu. Ten huk zostanie już ze mną na zawsze. Nigdy się do tego nie przyzwyczaję, ale reszta nie wydaje się już być tak przerażająca, jak na początku. Ręce Damona, zakrwawione, już też nie powodują u mnie lęku, gdy widzę je w myślach.

Wszystko się uspokaja i wtedy... serce zaczyna tęsknić.

Niemiłosiernie. Aż do bólu.

Co ja zrobiłam?

Nie potrafię zapomnieć chłopaka, z którym spędziłam zaledwie miesiąc?

Nie.

Nie widzę jednak sensu, żeby do tego wracać. On pewnie już zapomniał. To wydaje się jakimś odległym życiem. W dodatku nie moim. Wspomnienia jakby się zacierają. Sama nie wiem jak to możliwe, że po tak krótkim czasie.

Wszystko wybucha od nowa, gdy któregoś dnia, kiedy siedzę w salonie, Bianca przysyła mi zdjęcie z basenu. Całujemy się z Damonem pod wodą. Szczęśliwi. Zakochani.

Serce mi pęka, ale on nie odezwał się ani słowem, a ja... chyba zwyczajnie nie mogę odezwać się do niego. Podkreślił to, blokując mój numer. Nie próbowałam więcej, bo to zwyczajnie boli.

— Co oglądasz? — pyta mama, gdy przyglądam się zdjęciu.

Drgam wystraszona. Gaszę szybko ekran.

— Nic, tak tylko, Bianca przysłała mi zdjęcie — tłumaczę, ale nie wiem co powiedzieć i uciekam wzrokiem.

Mama stawia na podłodze kosz z praniem i patrzy na mnie zastanawiająco. Siada obok.

— Pokażesz? — pyta z rezygnacją.

Łzy stają mi w oczach.

Nie mówiłam jej o niczym wcześniej, bo nie chciałam się przyznać, że to moja wina, co zaszło między mną a Damonem. I że to ja ponoszę za to winę, że się rozstaliśmy.

Włączam ekran. Pokazuję jej i wcale mnie nie krępuje, że całuję się na zdjęciu z chłopakiem.

— Kochanie — wzdycha mama i bierze mnie w objęcia.

To jest prawdziwy dom. Ramiona mojej mamy. Były mi potrzebne, żeby uspokoić strach. Już wiem, dlaczego Damon nie potrafił wybaczyć swojej mamie, że go zostawiła. Nie wiem, co ja bym zrobiła bez mojej mamy.

— Nie wiem mamo, jak to naprawić — szlocham cicho.

— A trzeba coś naprawiać? — pyta, jakby to nie było oczywiste.

— Wszystko zepsułam — płaczę jej w ramię.

Zaczynam wręcz zanosić się płaczem.

— Czyli co? Opowiedz. — prosi.

Chlipię i zbieram się w sobie. Spuszczam wzrok na swoje ręce.

— Był cudowny, przystojny, szarmancki i zdecydowany, a ja się wystraszyłam. — zaczynam opowiadać. — Zakochałam się mamo, było cudownie, ale wszystko się skomplikowało. No bo sama powiedz. On nie może być tutaj, tam ma całe życie, a ja nie mogę poświęcić dla niego wszystkiego, co mam tutaj. — tłumaczę. — Jesteśmy za młodzi, to jakieś szaleństwo. Sama powiedz. Przecież też to przerabiałaś. Nie chcę popełniać błędów, takich jak wy z tatą, czy jego matka. Ona go opuściła, bo nie mogła tam żyć, bała się jak ja — szlocham znów, bo łzy nie chcą dać się powstrzymać. — Poza tym, on pewnie już o mnie zapomniał. — kończę.

Mama wzdycha. Nabiera powietrza kilka razy. Widzę, że nie wie co powiedzieć, ale ona waży słowa. Chyba pierwszy raz w życiu widzę na jej twarzy taką minę.

— Elena, wyjaśnijmy sobie jedno. Nie popełniliśmy z tatą błędu — mówi surowo. — W życiu nie pomyślałabym, że tak uważasz. Nie wiem, gdzie popełniłam błąd, wychowując cię, że tak o tym myślisz, ale Elena, ja nigdy nie żałowałam, że byłam z twoim tatą. — mówi dobitnie.

— Jak to? Przecież się rozwiedliście. — pytam zaskoczona.

— Małżeństwo z twoim tatą to najlepsze co mogło mi się w życiu zdarzyć. Z tego, co łączyło mnie z tatą, mam ciebie i Jerremyego, a to, że z tatą nam nie wyszło razem, to nie znaczy, że czegokolwiek żałuję. Popatrz, spotkałam Tony'ego, to też dzięki temu, co łączyło mnie z tatą. Gdybym nie była z nim wcześniej i się nie rozwiodła, kto wie z kim teraz bym była.

— A może byłabyś szczęśliwsza? — podważam jej sowa.

— Chyba oszalałaś, że można być szczęśliwszym? — pyta z żartem.

— Co chcesz mi przez to powiedzieć? — dopytuję, bo to mnie kompletnie zaskakuje i chyba znów jestem w szoku.

— To, że bez względu na wiek, człowiek może popełniać błędy. Zawsze, w każdym wieku na swojej drodze możesz spotkać kogoś nieodpowiedniego. To ile masz lat, nie ma znaczenia, znaczenie ma, co z takiej lekcji wyniesiesz i czy potrafisz przekuć porażkę w zwycięstwo. Nie ma się co nad wiekiem zastanawiać. Zobacz. Ta biedna dziewczyna, Lea ile ona miała czasu? Strasznie mało, ale spotkała tego chłopaka, jak to jemu było? — pyta, bo nigdy nie miała pamięci do imion.

— Rocco.

— Tak, właśnie, Rocco — mama pstryka palcami. — Kochała go. Nie zastanawiała się nad tym, że mogłaby być szczęśliwsza. Była szczęśliwa z nim, pomimo że z tego, co wiem, niezbyt był dla niej dobry. — wzdycha. — Elena, nikt nigdy nie wie, ile ma czasu na tym padole. Musisz brać od życia tyle, ile daje ci codziennie, nie zastanawiaj się, co przyniesie jutro, jeśli dziś jest ci dobrze. Nie rób zapasów w postaci zmartwień. Ten chłopak nie dawał ci ku temu powodów, prawda? — pyta jednocześnie tłumacząc, a ja zaczynam głośno płakać.

— Mamo, jestem taka głupia. Strasznie żałuję. — szlocham.

— Wynieś z tego lekcję i na przyszłość się nie zastanawiaj tyle. — mówi upominająco. — Może nie spodobałby mi się pomysł twojej przeprowadzki do Włoch, dla chłopaka, którego ledwo poznałaś, ale ty przecież masz tam ojca. To nie koniec świata. Zawsze byliśmy rozsiani po różnych zakątkach, a jakoś trwamy w tym wszystkim razem, choć osobno. Kochasz nas tak samo i mnie i tatę, a jego nie możesz? — mówi i przytula mnie do siebie. — Jesteś młoda Elena, musisz nauczyć się życia, a inaczej tego nie zrobisz, jeśli zwyczajnie nie będziesz próbować. Każdy robi błędy, ale ten, kto myśli, że zawsze ma rację i że postępuje tylko słusznie, całe życie się myli, zapamiętaj. Jeśli czujesz, że spotkałaś kogoś odpowiedniego, to nie licz lat, nie patrz na to, co inni powiedzą, nie zastanawiaj się, czy wypada. Ja, czy tata, możemy ci jedynie doradzić, ale decyzję musisz podjąć sama, a my z tatą zrobimy wszystko, żebyś podjęła słuszną decyzję. Od tego jesteśmy, żeby te decyzje były łatwiejsze do zrealizowania, ale nie, żeby je za ciebie podejmować — wzdycha.

— Mamo, co ja mam teraz zrobić? — pytam i odsuwam się od niej.

Patrzę w nią jak w wyrocznię.

— Myślę, że musisz się oswoić z tą myślą, a rozwiązanie podpowie ci serce w swoim czasie. Wydaje mi się, że już ci podpowiada. Słyszę cię w nocy. Z kim rozmawiasz? — pyta.

— Mówię coś przez sen? Nie wiedziałam. — wyjaśniam, ale nie mówię, z kim rozmawiam, choć wiem.

To Lea. Chcę jej pomóc, ale nie potrafię.

— To może pomyśl o tym, zastanów się, co możesz z tym zrobić. — tłumaczy. — A wypadki takie jak ten, który was spotkał, dzieją się na całym świecie Elena. Nie tylko we Włoszech. Nie masz się co bać tego miejsca.

— Ja wiem mamo, już teraz to rozumiem, ale... chyba jest za późno.

— Twoje serce samo się odnajdzie w sytuacji, jak tylko będzie gotowe. Ty zrób rachunek zysków i strat. — mówi dalej. — Zastanów się, czy na pewno tak wiele straciłabyś, poświęcając to, co masz temu chłopcu? Pomyśl, czy wiele byś straciła, gdyby to nie wypaliło? Może jest coś, o czym zapomniałaś? Może w tym wszystkim zapomniałaś o sobie i o tym, co możesz zyskać? Masz studia przed sobą. — milknie na chwilę. — Może w Mediolanie? To byłaby niesamowita przygoda, nie sądzisz? Kto by nie chciał studiować w Mediolanie! — mruga do mnie okiem i unosi ręce do góry. Przypomina mi Giannę. — Tata byłby zachwycony, nie sądzisz? O tym też pomyśl. Znajdź balans. Ja miałam cię całe życie, a on? — mówi z uśmiechem. — Daj sobie czas, ale nie za długo. Wyznacz termin na podjęcie ostatecznej decyzji. Zastanów się dobrze, opracuj plan i działaj. Poszukaj tego, co cię uszczęśliwia i łap to. Najwyżej chybisz, ale zawsze coś z tego wyniesiesz. Nigdy nie jest tak, że są tylko straty. — nakłania mnie głosem dobrej wróżki.

Szturcha mnie w kolano dla motywacji i wstaje.

Boże, jak ja ją kocham.

Chwytam ją za rękę i ciągnę w dół. Przytulam mocno, a ona się śmieje.

DuroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz