Capitolo 7

223 14 69
                                    

Elena

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Elena

Budzę się wcześnie. Zaraz po tym, jak tata wychodzi do pracy. Snuję się chwilę po domu i z kawą w dłoni siadam na balkonie. Jest osłonięty cieniem i jest tu przyjemnie chłodno. Dni stały się nieznośnie upalne. Zbliża się środek lata i półmetek moich wakacji. Po wczorajszych rewelacjach, na temat matki Damona, zaczynam się martwić upływającym czasem. Damon się mocno zaangażował, ja też nie mogę powiedzieć, że nie, ale ja nie tak emocjonalnie, jak on. Odkrył przede mną swoją tajemnicę. Choć nie wiem, czy by to zrobił, gdybym po części nie odkryła jej sama. I tylko to mnie trochę uspokaja. Zerkam na telefon. Jest kilka minut po siódmej. Uśmiecham się sama do siebie. Biorę telefon do ręki.

"Dzień dobry Książę xD. Elena" — wysyłam wiadomość ze śmiechem.

Mama nadzieję go obudzić, ale wiadomość wraca natychmiast.

"Pomyliłaś numery. Nie pisz do mnie więcej. Damon"

Marszczę brwi. Co on gada. Chciałam być miła, a on pisze jakieś przytyki. Może to on mnie z kimś pomylił?

Nagle dzwoni.

— Halo? — mówię do słuchawki, chyba obrażona.

— Właściwie to nie wiem, czy mam być zły, czy zazdrosny, albo wszystko naraz? — pyta z pretensją.

— Damon, o czym ty mówisz? — pytam zbita z tropu.

Teraz już chyba jestem zła. Chciałam mu zrobić niespodziankę, być miła z rana, a on mi robi wywody.

— Umawiasz się jeszcze z jakimś Księciem? Pięknie! Fajny ze mnie frajer! A ja głupi wierzyłem, że śpisz do dziesiątej! — zaczyna się śmiać do słuchawki.

— Zamorduję cię, tylko przyjedź! — mówię z udawaną pretensją.

Dałam się mu nabrać!

— Będę punkt dziesiąta, położę ci głowę na kolanach i możesz mnie mordować, okej? A teraz miłego poranka, muszę kończyć i wracać do ojca, wyszedłem z zebrania. — tłumaczy szybko.

— Pracujesz? — pytam bezwiednie.

— Tak, później ci opowiem — mówi cichszym głosem.

— Dobrze, to już kończymy, pa — sama też zaczynam mówić szeptem.

— On cię nie słyszy, wiesz o tym prawda? Pa — nabija się ze mnie, udając mój szept.

Słyszę tylko, jak się śmieje, a potem rozłącza rozmowę.

***

Punkt dziesiąta zjawia się, ale ja już czekam na niego na dole przed bramą. Siedzę na schodach. Ubrana w jasnozieloną sukienkę wykończoną bawełnianą koronką i sandałki. Oczywiście z moją niezastąpioną szmacianą torbą na ramię. 

Damon unosi brwi, gdy mnie widzi. 

— No, nie wierzę! Czy to jakiś cud? — kpi.

— Dlaczego? — dopytuję. 

Wstaję ze schodów i podchodzę bliżej. 

— Jesteś gotowa o punkt dziesiątej? — parska śmiechem i obejmuje mnie za talię.

— Ej, nie rób ze mnie spóźnialskiej! — mówię z pretensją i klepię go w ramię. 

— Kiedy ty nie jesteś spóźnialska tylko zasypialska — żartuje ze mnie. — Dawaj buziaka. 

DuroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz