10. Jestem dobry w wielu dziedzinach

932 39 138
                                    

Isabelle

Zastanawiam się co mogłabym zrobić, żeby Michael przestał dusić się pod maską, która ogranicza mu dopływ powietrza. Jego wzrok... Nigdy wcześniej nie widziałam w jego oczach tyle bólu.

Zapragnęłam zrzucić z niego ten przygniatający ciężar. Jestem nawet gotowa wziąć go na swoje barki. Tylko chcę to zrobić w imię czego? Przecież ten chłopak zadał mi cios w plecy już tyle razy, a ja wciąż jestem gotowa mu pomóc.

Leżę już w swoim ciepłym łóżku i zaczynam odpływać do krainy snu. Budzi mnie dźwięk telefonu, oznaczający wiadomość SMS.

Nieznajomy numer: Dobrej nocy, Isabelle.

Czuję jak serce zaczyna mi szybciej bić. Nie mam tego numeru w kontaktach, ale jestem w stu procentach pewna, do kogo należy. Tylko jedna osoba z wyjątkiem rodziców tak się do mnie zwraca.

Ja: Skąd masz mój numer, Anderson?

Nieznajomy numer: Czy zawsze musisz wszystko psuć, Callagro?

Śmieję się pod nosem. Nie wiem od kogo i w jaki sposób zdobył mój numer, ale muszę przyznać, że jest to miłe. Postanawiam, że i ja zapiszę go w kontaktach. Tak na wszelki wypadek.

Ja: To ty wszystko zepsułeś. Już zasypiałam.

Michael: W takim razie słodkich snów.

Ja: Karaluchy pod poduchy.

Gaszę ekran i patrzę w sufit, którego i tak nie widać. Wzdycham.

- Teraz to, kurwa, przez ciebie nie zasnę, Michael - mówię do siebie na głos.

Nie śpię pół nocy, ale nie przeszkadza mi to we wstaniu o wczesnej porze. Mam wyjątkowo dobry humor. Ubieram swoje ulubione jeansy z wysokim stanem i białą koszulkę ze śpiącą królewną zajadającą się jedzeniem z maca. Szybko zjadam płatki z mlekiem, zarzucam na siebie kurtkę i zawiązuję na nogach ukochane białe adidasy.

Kiedy wychodzę zza ulicy, dostrzegam niebieskie BMW na poboczu. Pierwsza myśl to, że coś się stało, więc podchodzę bliżej. W środku siedzi brunet z okularami słonecznymi na nosie i tym cwaniackim uśmieszkiem.

- Co tam, mała? Chcesz się przejechać? - przemawia, udając tandetnego podrywacza.

A nie, chwila. On nim jest.

- Naprawdę żałosne są te twoje teksty, Anderson - oznajmiam, wsiadając z przodu na miejscu pasażera.

- A jednak działają - spuszcza lekko na nos okulary tak, że widzę teraz jego oczy.

- Naprawdę nie wiem jak te wszystkie laski mogą na ciebie lecieć.

- Czasami sam się zastanawiam jak można być tak zajebistym.

Przewracam oczami, po czym oboje głośno wybuchamy śmiechem.

Jego rozpromieniona twarz jest pełna blasku. Szczery uśmiech powinien mu zawsze towarzyszyć, a nie ten drwiący i prześmiewczy.

- Tak właściwie dlaczego stałeś samochodem na moim osiedlu? - pytam zaciekawiona.

- W szkole wszyscy nauczyciele mówią, że jesteś taka mądra, ale prawdziwy z ciebie głupek - podnoszę brwi ze zdziwienia.

- Że co proszę? - chętnie zaczęłabym go okładać pięściami, ale prowadzi.

- A jak myślisz, mądralo? Na ciebie czekałem.

- Po co?

- Kurwa, Isabelle, zadajesz pytania jak pięcioletnie dziecko. Żeby cię porwać i wykorzystać - śmieje się, gdy widzi szok wymalowany na mojej twarzy. - Chciałem, żebyś pojechała ze mną do szkoły. Czy to nie wydaje ci się być logiczne?

You're my obsessionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz