dιd yoυ do ιт on a dare?

72 4 0
                                    

 Zach

   - To do zobaczenia kiedyś!- krzyknął Zach wychodząc z szatni chłopców. Poprawił sportową torbę z logiem tygrysów, szkolnej reprezentacji w kosza, po czym ruszył do drzwi wyjściowych.

  Chciał jak najszybciej opuścić tę szkołę. Był zmęczony, znudzony a do tego humor też nie dopisywał, ponieważ dostał tajemnicze kasety z powodami samobójstwa i wiedział, że gdzieś w tych historiach musi być i on. Powiedzmy sobie szczerze: kto by się w takiej sytuacji uśmiechał? Na pewno nie on.

  Do domu miał blisko, więc droga nie zajęła mu dużo czasu. Gdy znalazł się wreszcie w swoim pokoju wyjął z plecaka kanapkę, spod łóżka wyciągnął pudełko po butach i szybko odnalazł kasetę oznaczoną cyferką 7. Umieścił ją w odtwarzaczu stereo, założył słuchawki, odpakował kanapkę i tak przygotowany wcisnął play.

▌▌

   Ulubionym przedmiotem wszystkich w szkole... dobra, ulubionym obowiązkowym przedmiotem wszystkich jest komunikacja społeczna. To jakby takie obligatoryjne zajęcia dodatkowe. Każdy by go wybierał, nawet gdyby nie były obowiązkowe, bo gwarantują taką łatwą szóstkę. W zasadzie nie ma prac domowych, za to są punkty dodatkowe za aktywność. Nagroda za gadanie na lekcji. Czego więcej trzeba? Gdy zaczęłam się czuć coraz bardziej jak outsider, komunikacja społeczna była moją jedyną chwilą wytchnienia w szkole. Przez jedną godzinę każdego dnia nikt nie mógł mnie dotykać ani podśmiewać się ze mnie za moimi plecami, niezależnie od najnowszych plotek. Pani Bradley tego nie tolerowała. To była zasada numer jeden, ustalona pierwszego dnia. Jeśli ktokolwiek naśmiewał się z tego, co mówi kolega, dawał pani Bradley snickersa. Jeśli natomiast nabijał się w sposób szczególnie szyderczy, musiał przynieść baton XXL. I każdy przynosił bez gadania. Takim szacunkiem u ludzi cieszyła się pani
Bradley. Nikt jej nie oskarżał, że się czepia, bo nigdy się nie czepiała.
Jeśli mówiła, że się nabijałeś, nabijałeś się. I wiedziałeś o tym. Następnego dnie na jej biurku leżał baton.

  A co by było, gdyby nie leżał? Pojęcia nie mam. Bo zawsze był. 

  Pani Bradley mówiła, że komunikacja społeczna to jej ulubiony przedmiot. Że najbardziej lubi go uczyć czy raczej moderować, jak się wyrażała. Każdego dnia dostawaliśmy do przeczytania krótki tekst pełen statystyk i z życia wziętych przykładów. Potem dyskutowaliśmy. Fala w szkole. Narkotyki. Własny wizerunek. Związki. Na komunikacji społecznej można było gadać o wszystkim. Co oczywiście budziło zaniepokojenie wśród innych nauczycieli. To strata czasu, mówili. Chcieli nas uczyć gołych faktów. Woleli nam wbijać do głowy, ile jest x do Π, zamiast pomagać lepiej zrozumieć siebie i innych. Chcieli, żebyśmy wiedzieli, kiedy uchwalono Wielką Kartę Swobód – mniejsza z tym, co to – zamiast rozmawiać z nami o metodach zapobiegania ciąży.

   Mam nadzieję, że w przyszłym roku, po moim małym wypadku, komunikacja społeczna nie wypadnie z programu.
   Wiem, wiem. Myśleliście, że powiem coś innego, prawda? Że skoro te lekcje odegrały jakąś rolę w mojej decyzji, powinny zostać zlikwidowane.
   Ale nie powinny.
   Nikt w szkole nie ma pojęcia o tym, o czym zaraz wam opowiem.

  Oprócz Zack'a.

  I tak naprawdę to nie same lekcje z komunikacji wpłynęły na moją decyzję. Nawet jeśli nigdy bym na nie nie uczęszczała, koniec mógłby być taki sam.

TH1RTEEN R3ASONS WHYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz