yoυ were мy laѕт нope

88 4 1
                                    

Kevin
Mężczyzna zamknął drzwi od wewnątrz i usiadł przy biurku. Wiedział co go czeka. Skoro nie pojawił się na wcześniejszych kasetach to musi być na tej. Dlatego je dostał. Jest numerem 13.
Musiał zrozumieć, czemu Hannah się zabiła.
Czemu jest powodem.
Włożył kasetę do magnetofonu i wcisnął start.

Ostatnia... próba. Daję życiu jeszcze jedną szansę. Tym razem zwrócę się o pomoc.
Poproszę o nią, bo nie potrafię pomóc sobie sama. Próbowałam. Oczywiście, jeśli tego słuchacie, nie udało mi się. Albo jemu się nie udało. A jeśli jemu się nie uda, sprawa jest przesądzona. Panie Porter, sprawdźmy, jak się pan spisze.
- Hannah. Cieszę się, że dałaś radę przyjść. Zapraszam do środka. Siadaj, proszę. Wygodnie ci? Napijesz się wody?
- Wygodnie. Nie, dziękuję.
- Zatem, Hannah, jak mogę ci pomóc? O czym chciałabyś porozmawiać?
- Eeee. Znaczy się... sama... nie wiem. Tak o wszystkim chyba.
- To mogłoby zająć trochę czasu. Mam tyle czasu, ile ci trzeba. Nie śpiesz się.
- Chodzi o... takie tam. Wszystko porobiło się takie trudne. Nie wiem, od czego zacząć. To znaczy, niby wiem. Ale jest tego tyle i nie bardzo wiem, jak to opowiedzieć w kilku słowach.
- Nie musisz tego opowiadać w kilku słowach. Może zacznijmy od tego, jak się dziś czujesz?
- Teraz?
- Tak.
- Teraz czuję się chyba zagubiona. Jakby pusta.
- W jaki sposób pusta?
- Po prostu pusta. Nie zależy mi już.
- Na czym? - Na niczym. Na szkole. Na sobie. Na ludziach ze szkoły.
- A co z przyjaciółmi?
- Musi pan powiedzieć, co rozumie przez przyjaciół, jeśli mam odpowiedzieć na to pytanie.
- Nie mów, że nie masz przyjaciół, Hannah, widuję cię na korytarzach.
- Serio, potrzebuję definicji. Jak poznać przyjaciela?
- To ktoś, do kogo możesz się zwrócić, kiedy...
- No to nie mam żadnych. Chyba dlatego tu jestem, prawda? Zwracam się do pana.
- Tak. I cieszę się, że do mnie przyszłaś, Hannah.
- Strasznie trudno było mi umówić się na to spotkanie.
- Nie byłem szczególnie zajęty w tym tygodniu.
- Nie dlatego. Trudno mi było się zdobyć na przyjście do pana. 

– Tym bardziej się cieszę, że tu jesteś, Hannah. Powiedz mi zatem, co byś chciała, żeby się zmieniło, kiedy opuścisz ten gabinet?
– To znaczy, jak pan może mi pomóc?
– Tak.
– Chyba... Nie wiem. Nie jestem pewna, czego oczekuję.
– A czego teraz pragniesz? Czego ci brak? Może zacznijmy od tego.
– Po prostu mam już dość.
– Dość czego?
– Wszystkiego. Ludzi. Życia. Chcę, żeby się skończyło. – Hannah, zdajesz sobie sprawę z tego, co właśnie powiedziałaś? Cisza.

- Powiedziałaś, że masz dość życia. Że chcesz je skończyć. Swoje? Czy właśnie to miałaś na myśli, Hannah? To są bardzo poważne słowa, masz tego świadomość?
- Mam. Są. Przepraszam. Nie chcę, żeby moje życie się skończyło. Dlatego tu jestem.
- Co się wydarzyło, Hannah? Jak się znaleźliśmy w tym punkcie?
- My? Czy jak ja się znalazłam?
- Ty, Hannah. Jak znalazłaś się w tym punkcie? Wiem, że trudno to opowiedzieć jednym słowem. Efekt śnieżnej kuli, mam rację?
- Nazbierało się tyle tego. Jedna sprawa za drugą. I to już za wiele. To za ciężko.
- Żyć? Proszę. Weź. Całe pudełko chusteczek tylko dla ciebie. Jeszcze nieużywanych.
- Dziękuję.
- Porozmawiajmy o szkole, Hannah. Tak żebym zrozumiał, jak to się stało, że zaszliśmy... że sprawy zaszły tak daleko.
- Okay.
- Kiedy myślisz o szkole, jaka pierwsza rzecz przychodzi ci do głowy?
- Chyba nauka.
- Hmm, miło to słyszeć.
- Żartowałam. Uczę się tam, oczywiście, ale nie z tym kojarzy mi się szkoła.
- To z czym ci się kojarzy?
- Z miejscem. Po prostu miejscem pełnym ludzi, z którymi muszę przebywać.
- A ciężko ci to przychodzi?
- Czasami.
- Z konkretnymi ludźmi czy ludźmi w ogóle?
- Z konkretnymi. Ale też... ze wszystkimi.
- Możesz mówić trochę jaśniej?
- To trudne, bo nie wiem, od kogo następnego... wie pan... dostanie mi się. Albo jak...
- Co masz na myśli, mówiąc, że „dostanie ci się"?
- Nie chodzi mi o zmowę czy coś takiego. Ale mam wrażenie, że nigdy nie wiem, co nowego za chwilę wypłynie.
- Przez co ci się dostanie?
- Wiem, głupio to brzmi.
- To wyjaśnij.
- Trudno to wyjaśnić, jeśli nie słyszał pan żadnych plotek na mój temat.
- Nie słyszałem. Nauczycieli, zwłaszcza dorabiających jako pedagodzy szkolni, zwykle trzyma się z daleka od uczniowskich plotek. Co nie znaczy, że sami nie plotkują.
- O panu?
- Różnie to bywa. A coś słyszałaś?
- Nie.
- Ale powiesz mi, gdy tylko coś ci się obije o uszy?
- Obiecuję.
- Kiedy ostatnio wyskoczyła jakaś... plotka?
- Widzi pan, w tym rzecz. Nie wszystkie są plotkami.
- Rozumiem.
- Nie, proszę posłuchać.
- Kilka lat temu zostałam wybrana... no wie pan, w jednym z tych głosowań. Ee, nie do końca głosowań, no, ale wie pan, w jednym z tych rankingów. Na najlepsze i najgorsze rzeczy... dziewczyny. I od tego czasu ludzie patrzą na mnie i traktują mnie przez jego
pryzmat.
- Kiedy zdarzyło się to ostatnim razem?
- Niedawno. Na imprezie. To była jedna z najgorszych nocy w moim życiu.
- Z powodu plotki?
- Nie tylko. Z powodu masy innych rzeczy. Ale częściowo, tak.
- Mogę spytać, co się stało na tej imprezie?
- To nie było dokładnie na imprezie. Później.
- Wiesz co, Hannah, może zagramy w dwadzieścia pytań?
- Co?
- Czasem ludziom trudno jest się otworzyć, nawet przed pedagogiem, którego obowiązuje absolutna dyskrecja.
- W porządku.
- Więc gramy? Ja pytam?
- Tak.
- Na tej imprezie, o której wspomniałaś, czy poszło o jakiegoś chłopca?
- Tak. Ale już mówiłam, to nie stało się na imprezie.
- Rozumiem. Ale musimy od czegoś zacząć.
- W porządku.

- Nie oceniam cię, Hannah, ale czy tamtej nocy stało się coś, czego żałujesz?
- Tak. - Czy z tym chłopcem doszło do czegoś - możesz być ze mną całkowicie szczera - czy doszło do czegoś, co można by uznać za przestępstwo?
- Chodzi panu o gwałt? Nie. Nie wydaje mi się.
- Dlaczego nie jesteś pewna?
- Z uwagi na okoliczności.
- Alkohol?
- Tak, ale nie w moim przypadku.
- Narkotyki?
- Nie, inne sprawy.
- Rozważasz wniesienie oskarżenia?
- Nie. Ja... Nie rozważam. - To co ci pozostaje?
- Nie wiem. - Co możemy zrobić, żeby rozwiązać ten problem, Hannah? Razem.
- Nic. Już po ptakach.
- Coś trzeba zrobić. Musisz coś zmienić.
- Wiem. Ale co? Jak? Pan mi musi powiedzieć.
- Cóż, jeśli nie wniesiesz oskarżenia, jeśli nie jesteś nawet pewna, czy możesz je wnieść, to pozostają ci dwa wyjścia.
- Jakie? Jakie mam możliwości? - Po pierwsze, możesz wziąć byka za rogi, stawić czoło temu chłopakowi. Możemy go tu wezwać, żeby omówić to, co się stało na tej prywatce. Mogę oboje was...
- Powiedział pan, że mam dwa wyjścia.
- Lub dwa, i nie chcę wydać się tu bezduszny, możesz spróbować przejść nad tym do porządku.
- Czyli nie zrobić nic? - To jedna z możliwości, rozmawiamy czysto hipotetycznie. Coś się stało, Hannah, wierzę ci. Ale jeśli nie wniesiesz oskarżenia i nie skonfrontujesz się z tym chłopakiem, musisz rozważyć możliwość zapomnienia o całej sprawie. - Zapomnieć o sprawie?
- Chodzi z tobą do klasy, Hannah?
- To trzecioklasista.
- Więc w przyszłym roku już go nie będzie.
- Chce pan, żebym zapomniała o sprawie. Dziękuję panu, panie Porter. - Hannah. Poczekaj. Nie musisz jeszcze iść. - Chyba już skończyliśmy. Wyjaśnił mi pan wszystko.
- Myślę, że możemy jeszcze pogadać, Hannah.
- Nie, wydaje mi się, że już wszystko ustaliliśmy. Muszę zapomnieć i pogodzić się z tym.
- Nie pogodzić, Hannah. Ale czasami nie można zrobić nic innego, jak tylko odpuścić sobie pewne sprawy i iść dalej. - Ma pan rację. Wiem.
- Hannah, nie rozumiem, dlaczego się tak spieszysz.
- Bo muszę iść dalej. Zająć się swoimi sprawami, panie Porter. Jeśli nic się nie zmieni, to chyba lepiej, żebym się z tym jakoś uporała, zakończyła rzecz raz na zawsze, prawda?
- Hannah, o czym ty mówisz?
- O swoim życiu, panie Porter. - Hannah, poczekaj.

Wychodzę.

Idę korytarzem.
Drzwi jego gabinetu zamknęły się za mną. I się nie otwierają.
Cisza.
Nie wychodzi. Pozwala mi odejść. Wydaje mi się, że wystarczająco jasno się wyraziłam, ale nikt się nie pojawia, by mnie powstrzymać.
Wielu z was zależało, tyle że nie dość. A to... to właśnie musiałam ustalić. I ustaliłam. I jest mi przykro. Przepraszam.

Zrozumiał, jak bardzo ją zawiódł. Był ostatnią deską ratunku. Gdyby drążył temat, gdyby wybiegł... gdyby wybiegł za nią, Hannah by wciąż żyła.
Był ostatnią osobą, co oznaczało, że nie ma komu przekazać kaset. Nie wiedział co z nimi zrobić.
Odszukał w pudełku tę z numerem 1. Hannah musiała powiedzieć coś na temat ostatniej osoby i kaset.
►►►
...A szczęśliwa trzynastka może je zabrać ze sobą prosto do piekła.Może tam się spotkamy

TH1RTEEN R3ASONS WHYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz