Rozdział 4

904 39 0
                                    

Ta chwila przeciągała się w nieskończoność. Słychać było tylko ich oddechy. Gdyby ktoś obok nich przeszedł, uznałby, że czas się dla nich zatrzymał, choć w rzeczywistości minęło kilka sekund. Stalowe tęczówki przenikały dziewczynę. On już wiedział, co odpowie.

– Nie mam powodów, żeby cokolwiek ci obiecywać – stwierdził zimno Draco.

Gryfonka czuła, że jest na przegranej pozycji. To jasne, że mogłaby żyć dalej bez poznania prawdy. Sęk w tym, że nie chciała. Mogła odpuścić, dać sobie spokój – nie zmieniłoby to niczego, jednak było to dla niej ważne. Zdjęcie ukazywało coś, co straciła, coś czego już nie odzyska. Gdyby miała tylko odrobinę nadziei... Przestudiowała dobrze zaklęcie Oblivate. Nie pozostawiało złudzeń. Nic nie można było już zrobić. Nawet jakby chciała ich odwiedzić, to nic by z tego nie wyszło – wyprowadzili się. Zawsze marzyli o podróżach, a teraz nie musieli się oglądać za córką, bo jej nie mieli. Nie chciała rozkleić się przed Ślizgonem, więc westchnęła, próbując zapanować nad łzami.

– Nawet nie powiedziałam czego chcę, a ty już stwierdzasz, że się nie zgadzasz – zarzuciła mu. Skrzyżowała ręce. Brakowało tylko cichego tupnięcia nogą, jednak Hermiona się na to nie zdecydowała. To nie było w jej stylu.

– Czego chcesz? – spytał od niechcenia.

Musiał się jak najszybciej stąd wynieść. Sam nie wiedział ile ma jeszcze czasu, więc nie zamierzał go marnować dla Gryfonki. Nawet w innych okolicznościach nie zrobiłby tego. Była przyjaciółką Wieprzleja - to nie wróżyło nic dobrego. Świętej Trójcy zawdzięczał wiele, ale nie potrafił tak po prostu z nimi przebywać. To było wbrew jego naturze i jego przeszłości. Ciągle miał świadomość, że to jego rodzina przyczyniła się do całego zła i wstyd mu było spojrzeć im w twarz - wykazali większą odwagę niż on. Blondyn okazał się zwykłym tchórzem, który nie potrafi walczyć o swoje przekonania.

– Opowiedz mi o tym zdjęciu – wykrztusiła.

– Nie wydaje ci się, że to nie twoja sprawa? – warknął.

Nie miał zamiaru ciągnąć tej bezsensownej rozmowy. Czas uciekał, a Granger po prostu wtykała nos tam, gdzie nie powinna. Odwrócił się napięcie i wyszedł. Hermiona stała przez chwilę bezczynnie, po czym uderzyła o drewniane biurko znajdujące się zaraz przy ogromny regale wypełnionym książkami. Ból rozniósł się po dłoni, ale nie skrzywiła się. W porównaniu z torturami Bellatriks, żaden ból nie był dostatecznie silny. Zabrała ze sobą książki i wyszła, żegnając się z panią Pince.



Bezczelność Granger mocno go zdenerwowała. Przyśpieszył kroku, jakby w obawie, że będzie chciała go dogonić. Niedorzeczność. Podał hasło i po chwili był spokojny. Pokój wspólny Slytherniu był pusty. Zdziwił się, bo lekcje zaczynały się dopiero za kilkanaście minut. Nie wierzył w to, że nagle wszyscy byli spragnieni zajęć. Wszedł do swojego dormitorium i usiadł na skraju łóżka. Wyciągnął zdjęcie i wziął do ręki różdżkę. Rysował nią po fotografii, gorliwe powtarzając Fenestra supra. Nagle przestał i zaczął wyczekiwać. Nie minęło kilka sekund, a zaczarowane zdjęcie zmieniło się w ,,okno'' do jego domu. Widać w nim było dojrzałą kobietę o biało-kasztanowych włosach zgrabnie spiętych wsuwkami. Nie wiedziała, że jest obserwowana. Chłopak uśmiechnął się nieznacznie pełen ulgi. Usłyszawszy krzątaninę w salonie mruknął coś pod nosem i przedmiot ponownie stał się odbitką. Schował je do zniszczonej książki, opasłe tomisko wylądowało w szufladzie. Wyjął pergamin i pióro. Napisał szybko krótką wiadomość, po czym dokładnie ją zapieczętował. Postanowił, że wyśle ją po lekcjach, więc również list powędrował do szuflady. Złapał za podręcznik od wróżbiarstwa i ruszył w stronę Wieży Północnej. Zapowiadały się kolejne zajęcia z niezbyt zdrową na umyśle profesor Trelawney. Pocieszała go myśl, że wróżbiarstwo dzielił z Krukonami. Prawdopodobnie do końca dnia nie miał na swojej drodze spotkać Granger. Ucieszyło go to. Musiał przez jakiś czas nie dopuścić do ich ponownego spotkania, by sprawa nieco ucichła. Nie liczył na to, że dziewczyna zapomni, bo to niemożliwe, ale nie obraziłby się, gdyby odpuściła sobie dochodzenie w sprawie fotografii. Szczególnie, że nie miała z nią nic wspólnego.

Precious Fondness DRAMIONE PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz