Rozdział 2

1.2K 49 2
                                    

Hermiona czuła jak zdjęcie ciąży jej w kieszeni. Miała wrażenie, że lepiej byłoby w ogóle nie skradać się w poszukiwaniu prawdy, nie interesować się nieswoimi sprawami, nie odwiedzać tego korytarza. Czasu cofnąć nie mogła. Nie chciała też, aby Malfoy zauważył jej wątpliwości. Na pewno wykorzystałby to przeciwko niej. Nie można było zapomnieć, że był śmierciożercą, a jego ojciec nadal pokutował za to w Azkabanie. Nie posądzała go o morderstwa lub inne potworne praktyki, których imali się zwolennicy Voldemorta, ale nie mogła zlekceważyć jego przeszłości. Nie wiedziała, czego można się spodziewać po Ślizgonie.

– I pamiętajcie, oddajecie praca za tydzień – dodała pani Sprout na pożegnanie.

Dało się usłyszeć parę jęków niezadowolenia. Hermiona chciała jak najszybciej opuścić cieplarnie. Ostatecznie została w pomieszczeniu sama z Malfoyem. Chciała wyjść, ale ręka blondyna zagrodziła jej drogę. Mocowała się z nią przez jakiś czas. Trochę zdziwiona brakiem reakcji ze strony Draco nie przestawała, jednak nie dało to oczekiwanych rezultatów. Chłopak był dużo silniejszy. Granger podniosła powoli wzrok do góry. Stalowe tęczówki lustrowały ją od góry do dołu z grymasem na ustach. Zebrała się w sobie i powiedziała powoli, wyraźnie:

– Odsuń się, Malfoy – jego nazwisko wypowiedziała wyjątkowo jadowicie.

Draco nie zareagował. Prychnęła głośno i próbowała go wyminąć. Już miała użyć zaklęcia, gdy chłopak złapał ją za szyję. Dotyk był silny i dziewczyna z trudem oddychała. Kopnęła oprawcę w nogę, ale on się tylko zachwiał.

– Oddawaj, co moje – wycedził, a różdżkę przyłożył jej do skroni.

Hermiona dopiero teraz zrozumiała, w jakim jest niebezpieczeństwie. Nie spodziewała się, że chłopak może zrobić coś takiego, przeliczyła się. Powoli wyjęła swoją różdżkę i szepnęła Expelliarmus, a broń Dracona poleciała na drugi koniec pomieszczenia. Teraz dziewczyna odzyskała panowanie nad sytuacją. Młody Malfoy nie miał wyjścia – jego uścisk zelżał. Miona dotknęła odruchowo swojej szyi. Spojrzała złowrogo. Chciała się na nim zemścić i już wiedziała jak

Accio różdżka Malfoya i po chwili w jej dłoni znalazła się gładki, podłużny przedmiot. Zgrabnym ruchem różdżki rozerwała mu szatę na przedramieniu.

– Coś mówiłeś? – spytała. Triumfowała nad nim.

Wiedziała, że nie robi zbyt dobrze i że może tego pożałować, ale nie można było ukryć, że blondyn na to zasłużył. Patrzyli sobie prosto w oczy. Chłód jego tęczówek ją zasmucał, momentami aż żal jej było blondyna. Liczyła na to, że kiedyś ktoś zrobi go lepszym człowiekiem, jednak teraz najważniejsze było nie doznanie uszczerbku na zdrowiu i... może poznanie prawdy? – Mówiłem, żebyś oddała to, co zabrałaś dzisiaj z korytarza i moją różdżkę. – Zależało mu na tym. Widziała to w jego oczach. Wyciągnęła starą fotografię i pokazała mu ją. Chłopak spojrzał na nią ze wściekłością i próbował złapać zdjęcie. Dziewczyna odsunęła się odrobinkę w bok, a blondyn stracił równowagę po czym wpadł w doniczki.

– Ty!– krzyknął. Ta dziewczyna wyjątkowo działała mu na nerwy.

Co ona sobie myślała? Nie będzie z nim pogrywała. Nie ona!

– Czemu ci na tym tak zależy, Malfoy? Czyżby zebrało ci się na wspominki? – szydziła z niego, było to do niej niepodobne.

Zabolało to Dracona. Nie chciał, by głupia kujonica zniszczyła to, co ledwo odbudował - szacunek ludzi. I choć w większości jego fundamentem był strach, to nie chciał tego stracić. Niewiele mu zostało. Obserwował, jak chowała jego własność do kieszeni.

Precious Fondness DRAMIONE PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz