Rozdział 5

900 31 1
                                    

Pewnego ranka obudził ją deszcz niemiłosiernie dudniący w szyby. Westchnęła i usiadła, wyciągając ręce ku górze. Potrzebowała się rozciągnąć. Wstała i machnięciem różdżki pościeliła łóżko. Postanowiła obudzić przyjaciółkę. Bez pukania otworzyła drzwi dormitorium dziewcząt z szóstego roku. Ginny spała w najlepsze, mocno przytulając się do poduszki. Hermionie było żal ją budzić, jednak nie miała innego wyjścia. Nienawidziła się spóźniać, a to z młodą Weasleyówną było bardziej niż pewne. Czasami myślała, że odziedziczyła to po Ronie, ponieważ punktualność nigdy nie była jego mocną stroną. Szturchnęła gwałtowniej Ginewrę, jednak bez rezultatów. Spała jak zabita. Podniosła nieco kołdrę i złapała ją za ramiona.

– Wstawaj, wstawaj - mówiła wystarczająco głośno, by obudzić susła i przy okazji nie przeszkodzić w śnie współlokatorek.

– Jeszcze 5 minut – bąknęła pod nosem i zatopiła się w poduszce.

Granger pokręciła głową.

– Wykupią nam wszystkie ładne sukienki – szepnęła jej do ucha. Liczyła na reakcję.

– Już wstaję! – Otworzyła szerzej oczy i spojrzała na przyjaciółkę z wyrzutem. – Czekaj na mnie w Wielkiej Sali, ubiorę się i zaraz będę.

– Dobra – mówiąc to, złapała za klamkę i wyszła.

Sama zaczęła się szykować. Nałożyła jeansowe rurki, t-shirt, a z wieszaka zgarnęła intensywnie różowy płaszcz. Gdzieś pomiędzy ubieraniem,a wychodzeniem złapała swoje ulubione buty i już jej nie było. Po drodze rzuciła kilka zaklęć upiększających, szczególnie tych na okiełznanie włosów. Wszystko robiła w pośpiechu, mimo że przygotowywała się dzień wcześniej. Weszła do dużego pomieszczenia, a jej oczom ukazały się niezwykłe dekoracje. Profesor Flitwick rozwieszał rozmaite ozdoby po zachmurzonym sklepieniu sali. Usiadła zadowolona, czekając na śniadanie. Ledwo o tym pomyślała, a przed nią pojawiła się owsianka z owocami, tosty oraz sok. I jak tu nie kochać tej szkoły? Razem z Luną i Ginny wyruszyła do Hogsmeade o godzinie 10. O tej porze miasteczko wyglądało ponuro. Wszyscy wydawali się smutni i przygnębieni, jakby ktoś obudził ich nad ranem. W bocznych uliczkach panował mrok, w którym gdzieniegdzie można było dostrzec żółte ślepia kotów przyglądające się z uwagą przechodniom. W nielicznych domach paliły się światła. Dziewczęta szły skulone, wbijając wzrok w kałuże, rękoma trzymając za kaptury, by porywisty wiatr nie zdmuchnął ich z głów. Po dłuższej przechadzce blondynka opuściła przyjaciółki i odbiła od głównej drogi, znikając w alejce. Hermiona i jej towarzyszkę dzieliło kilka kroków od sklepu odzieżowego. Łapiąc za klamkę szklanych drzwi usłyszały dźwięk dzwoneczka. Schroniły się w lokalu. Uśmiechnęły się do siebie - dotarły do celu. Czekała je teraz najprzyjemniejsza część wyprawy. Podeszła do nich wysoka kobieta, przewyższała o głowę obydwie uczennice. Ubrana była w niebieski komplet - żakiet oraz ołówkową spódnicę. Wyglądała elegancko i bardzo dostojnie. Wyraz jej twarzy był surowy i jakby zagniewany, co sprawiło, że szatynka chciała jak najszybciej wynieść się ze sklepu.

– W czym mogę pomóc? – spytała beznamiętnie, jakby to były jej setne klientki tego dnia.

– My – zaczęła Hermiona, podkreślając każdy wyraz – szukamy sukienek na bal.

– Z okazji Nocy Duchów - dodała Weasley, jakby w obawie, że niedobór informacji mógłby kobietę zdenerwować.

Kiwnęła lekko głową i zaczęła nad czymś rozmyślać. Nagle uśmiechnęła się delikatnie i przywołała dwie kreacje. Jedną – jasnozieloną, błyszczącą. Była na cienkich, podwójnych ramiączkach. Od razu powędrowała w stronę Ginewry. Ucieszona złapała ją w dłonie i poszła przymierzyć. W jej oczach można było dostrzec iskierki zadowolenia. Druga zaś była w kolorze pudrowego różu. Cała mieniła się w świetle. Była mocno obcisła z przylegającą górą i rozkloszowaną spódnicą. Hermiona dotknęła kreacji i poczuła przyjemną chropowatość pod palcami. Błyszczące nitki można było wyczuć przez dotyk. Weszła z sukienką do przymierzalni. Kiedy była gotowa i wychodziła z ciasnego pomieszczenia, jej przyjaciółka już stała przy kobiecie. Cała rozpromieniona przeglądała się w lustrze, co jakiś czas obracają się wokół własnej osi. Gdy tylko zobaczyła w nim odbicie Hermiony odwróciła się i oniemiała. Szatynka przejrzała się z uśmiechem na ustach. Jeszcze raz przejechała palcem po tkaninie. Fason sukienki idealnie podkreślał jej atuty – wąską talię, zgrabne ramiona i długie nogi. Wyglądała zjawiskowo.

Precious Fondness DRAMIONE PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz