Potrójne stuknięcie w drzwi wyrwało zaległego na łóżku mężczyznę z letargu. Cisza, która następnie nastąpiła, pozwoliła mu nabrać przekonania, iż właśnie się obudził. Z tą świadomością zgramolił się z materaca i rozciągnął nieznacznie zastałe mięśnie. Po tym, zawołany przez zew natury, udał się do łazienki, gdzie uwolnił zalegający w pęcherzu mocz. Gdy skończył, umył ręce i twarz, a następnie przecierając mokrą skórę ręcznikiem zawiesił się na moment.
Co ja miałem zrobić? Zapytał samego siebie. Na szczęście nie musiał długo kontemplować nad odpowiedzią, gdyż po raz kolejny rozległo się stukanie kłykci w drewno.
– A – skwitował, po czym udał się do źródła dźwięku.
Płynnym ruchem odciągnął rygiel i otworzył przejście na oścież. Momentalnie jego majestat napotkał naprzeciw siebie młodą brunetkę w ciemnoniebieskim żakiecie. Od razu zapragnął zatrzasnąć jej drzwi przed nosem mrucząc, iż nie ma chęci na udział w żadnych badaniach, czy innych takich, gdy nagle coś go uderzyło. Serce zabiło mu szybciej, ewidentnie zaznaczając swą obecność w klatce piersiowej, a wzrok zalały mroczki. Skórę przejął zaś zimny pot wraz z drgawkami. Zamarł w szoku i przerażeniu, widząc przed sobą kobietę, która wyglądała zupełnie jak ta z jego snów. Nie miał pojęcia jak zareagować. Ciało podpowiadało mu, aby zamknął ją w uścisku, jakby posiadało z nią wspomnienia bliskości. Umysł za to szamotał się, przywołując niewyraźne obrazy i poddając pod wątpliwość istnienie jej osoby.
– Dzień dobry. Jestem... – zaczęła cicho, onieśmielona widokiem nagiego torsu.
Ta wypowiedź uwolniła go z szoku, zmuszając do sklecenia jakiejś odpowiedzi.
– Moim porannym koszmarem – dokończył za nią. Następnie odsunął się na bok i wykonawszy zamaszysty gest dodał – Zapraszam pani...
– Anna. Anna Ma... – przedstawiła się, wkraczając do mieszkania.
A może mi się to śni? Wątpliwość przeszyła umysł mężczyzny, który przeszywał kobietę pełnym podejrzenia spojrzeniem.
– Anna to takie banalne imię... – przerwał jej ponownie, zamykając wejście. Po tym, kontynuując szaradę, skierował się do kuchni, gdzie mógłby na spokojnie wszystko przemyśleć – Zdejmij buty Anno. Kawy? Herbaty?
– Dziękuję – odmówiła miło.
– Z mlekiem, czy bez? – głośne zapytanie zagłuszyło jej odpowiedź.
– Dziękuję, nic nie chcę – sprostowała.
Myśląc, iż wyjaśniła sprawę, poczęła rozglądać się po mieszkaniu, gdy nagle dosłyszała kolejne pytanie.
– Słodzisz? – głos mężczyzny ledwo przebijał się przez dźwięk gotującej się wody.
Zirytowana, zechciała po raz kolejny spróbować wyjaśnić swe słowa. Zdjęła więc obuwie i ruszyła do kuchni z zamiarem wszczęcia niewielkiej kłótni. Gdy jednak przekroczyła próg ów pomieszczenia, zastała spoglądającego przez okno mężczyznę, który jedyne co zrobił w ciągu ostatnich chwil, to otworzył szafkę, w której trzymał wszelkie kawy z herbatami, wyjął dwa kubki i nastawił czajnik, niezawierający wystarczającej ilości wody. Nie wiedząc czemu cała złość opuściła ją, pozostawiając jedynie lekkie zmieszanie. Próbując sobie z nim poradzić, zbliżyła się do czajnika i napełniła go tyloma mililitrami przeźroczystej cieczy iloma było trzeba. Następnie włączyła go i zaczęła grzebać w szafce w poszukiwaniu najbardziej odpowiadającej jej zapachem saszetki z ziołami. Gdy skończyła, wrzuciła wybraną do kubka i wzięła się za przebieranie w kawach. Nie orientując się w nich zbytnio zrezygnowała z tego pomysłu i zwróciła się dobrotliwie do gospodarza.
– Jaką pan pije?
– Miałem wziąć leki – ten zreflektował się nagle i bez żadnego ostrzeżenia przemieścił się do sypialni.
Ponowne zignorowanie jej słów, na nowo rozbudziło irytacje.
Co on sobie wyobraża?! Wrzasnęła w myślach i bezmyślnie wzięła pierwszą lepszą puszkę, a następnie sypnęła z niej przypadkową ilość czarnego proszku do naczynia.
Zalawszy wszystko wrzątkiem, złapała oba kubki, zaniosła do salonu i postawiła je na ławie. Następnie usiadła skórzanej kanapie, gdzie rozpoczęła próby ukojenia zszarganych nerwów.
– Więc? Co cię sprowadza w moje skromne progi, Anno? – wróciwszy do salonu mężczyzna, postanowił podjąć próbę przeprowadzenia małego wywiadu.
– Praca. Wczoraj mnie pan zignorował, więc musiałam... – zaczęła, lecz nim zdołała dokończyć, zostało jej przerwane.
– Aha... – rzucił niezwykle głośno, ułożywszy sobie co nieco w głowie.
Następnie ruszył szybkim krokiem do łazienki. Zamykając za sobą niedbale drzwi, tak iż z powrotem się otworzyły, odkręcił wodę pod prysznicem i ściągnął dresy, stanowiące jego jedyne odzienie. Zdenerwowana, jak również zaintrygowana kobieta spoglądała na niego czując jak krew napływa jej do głowy. W ostatnim momencie odwróciła wzrok i zaczęła głęboko oddychać, by stłumić rosnący gniew.
Co jest z nim nie tak?! Pełne oburzenia pytanie rozbrzmiało w jej umyśle.
Choć jej znajomość z tym facetem właśnie miała się rozpocząć, już miała go serdecznie dość. By więc nie zgrzytać z tego powodu zębami, złapała w swe dłonie kubek z herbatą i zaczęła pić na tyle małymi łykami, iż zdążyła jedynie pochłonąć połowę jego objętości, nim gospodarz zdążył się umyć i udać do sypialni w poszukiwaniu ubrania.
– Co wyciągnęłaś z sąsiadów? – zawołał z pokoju.
– Kogo? – zdziwiła się na moment pytaniem, lecz szybko się ogarnęła i odpowiedziała – Nit nic nie wie. Ofiara była wdowcem. Rzadko wychodził z domu. Co miesiąc przyjeżdżał taksówkarz, który zawoził go do szpitala. Codziennie przychodziła zaś jego opiekunka. Z firmą taksówkarską już się skontaktowaliśmy. Czekamy na informacje o kierowcy. Opiekunki nie możemy znaleźć. Od kilku dni nie przychodziła do pracy i nie odbiera telefonów. Nikogo nie zastaliśmy w jej domu. Zupełnie jakby rozpłynęła się w powietrzu.
– Lekarz? – zapytał wracając do salonu i rozsiadając się na kanapie.
– Jaki lekarz? – rozproszyła się.
– Lekarz ofiary. Ten do którego jeździła co miesiąc. Przesłuchany? – dociekał, sięgając po papierosa.
– Jeszcze nie. Planowałam do niego iść dzisiaj – przyznała, dławiąc się bliskością rozmówcy.
– Więc na co czekamy? Chodźmy! – zakrzyknął niemal entuzjastycznie, wypuszczając z ust papierosa i poderwał się na nogi.
Po tym zbliżył się do wieszaka, z którego zdjął swój kapelusz i płaszcz. Szybko je na siebie założywszy, wsunął stopy w buty i zasznurował je. Gotowy do wyjścia zapytał jeszcze:
– Masz pożyczyć dyszkę?
– Wydaje mi się, iż tak – odrzekła dziewczyna dopijając herbatę, po czym również wstała i udała się ubrać swe obuwie.
– Więc stawiasz śniadanie – skwitował, otwierając drzwi. Przestępując zaś ich próg dodał – Poza tym ta kawa jest na popołudnie. Nietrafiony wybór.
Wysłuchawszy tego oświadczenia i uwagi wyszła z mieszkania, a następnie ruszyła od razu na klatkę schodową mając nadzieję, iż schodzenie z dziesiątego piętra będzie pomocne w pozbywaniu się nadmiaru złości.
CZYTASZ
Zjawa
Mystery / ThrillerCierpiący z powodu amnezji i choroby psychicznej detektyw stara się rozwikłać zagadkę seryjnych morderstw. Niestety wraz z postępem sprawy, jego stan zdrowotny pogarsza się . Powtarzające się mary senne i omamy sprawiają, iż zaczyna kwestionować pra...