𝟎𝟎𝟒.𝐃𝐨 𝐝𝐨𝐦𝐮 𝐩𝐢𝐞𝐫𝐰𝐨𝐭𝐧𝐲𝐜𝐡

584 34 0
                                    

✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿

✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿✿

Wstając rano z łóżka stwierdziła,że nie można siedzieć do południa w czterech ścianach hotelu. Pogoda była za ładna, po tych chcących jeszcze podziękować Camille za to, a ja wczoraj zaprowadziła do Mikealsonów.

Wstała, więc z łóżka i nie śpiesząc się tak, jak podczas dnia wzięła orzeźwiający prysznic. Po czym ubrał się w jasne jeansy i niebieską bluzkę z krótkim rękawem.

Gdy wyszła z hotelu poczuła jak ciepły, letni wiatr zabiera ją w swoje delikatne objęcia co sprawiło, że uśmiechnęła się lekko i ruszyła w stronę francuskiej dzielnicy. Juliet miała nadzieję, że Camille będzie w barze i będzie mogła jej podziękować. Jeśli kobieta będzie chciała z nią rozmawiać. Mimo wszytko z dobrą myślą weszła do nowo orleańskiego budynku i podeszła do baru.

Niestety za barem nie spotkała Cami, tylko jakiegoś chłopaka. Poczekała chwilę, aż brunet obsłuży dwójkę klientów, którzy weszli do budynku chwilę przed ciemnowłosą. Usiadła nieopodal nich, a kiedy barman podszedł do niej, zanim jeszcze zapytał co podać, powiedziała:

- Cześć, szukam Camille

- Niestety, Cami dzisiaj nie pracuje - powiedział, przyglądając się wiedźmie

- Okej, dziękuje - powiedziała po czym wstała z krzesła i wyszła.

Nie do końca wiedziała co ma teraz ze sobą zrobić, nie było jeszcze nawet dwunastej, więc nie mogła jeszcze iść do Mikealsonów. Nie miała też ochoty wracać do hotelu. W pewnym momencie przypomniała sobie, że poprzedniego dnia widziała gdzieś niedaleko w parku wystawę jakiegoś malarza, nie miała wczoraj okazji się jej bardziej przyjrzeć, a ponieważ do sztuki pałała wielką miłością, nie mogła nie zobaczyć tej wystawy.

Jednak zanim jeszcze doszła do parku, po drodze natrafiła na małą restauracje, która przypomniała jej, że nie jadła śniadania. Stwierdziła, że jeśli wystawa jeszcze tam jest to może nie ucieknie. Podczas posiłku zastanawiała się jak może przydać się pierwotnym. Teoretycznie nie miała nic do zaoferowania, oprócz dość sporej wiedzy na różne tematy związane ze światem nadprzyrodzonych. No i zdolności zabierania mocy stworzeniom i przedmiotom, ale zazwyczaj raczej tymczasowo, nie permanentnie. Sądziła, że po Mikealsonach może spodziewać się wielu rzeczy.

Po zjedzeniu jednego z najlepszych omletów jaki kiedykolwiek jadła ruszyła na dalsze poszukiwania parku, a zarazem wystawy. W głowie miała już setki pomysłów na rysunki i obrazy, które mogłaby stworzyć gdyby usiadła na pierwszej lepszej nowo orleańskiej ławce, szczególnie we francuskiej dzielnicy. Uśmiechnęła się na widok sztalug z obrazami w samym centrum parku, ale jej uśmiech jeszcze bardziej się pogłębił, kiedy zobaczyła blondynkę, która przyglądała się jednemu z obrazów. Rozpoznała w niej Camille O'Connell i ruszyła w jej stronę.

𝐅𝐀𝐕𝐎𝐑 | ᴋᴏʟ ᴍɪᴋᴇᴀʟꜱᴏɴOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz