🔥4🔥

689 26 0
                                    

Niedzielne dość zimne popołudnie. Domownicy Zielonego Wzgórza wrócili z kościoła i zasiedli do obiadu. Jak co niedziele po skończonym posiłku Sofia zabrała pozostałe wytworne dania Maryli i chodziła nakarmić głodomorów z posiadłości Blythe'a. Nie obyło się również tej niedzieli lecz tym razem atmosfera nie była wesoła co zdziwiło Sofie. Gilbert z Sebastianem dogadywali się jak nikt inny, więc co takiego mogło się stać?
- Bash co się dzieje? Coś cię boli? - spytała dziewczyna gdy dostrzegła skrzywionego mężczyznę.
- Dużo się dzieje Sofio. Nie radzę sobie z gospodarstwem. Gilbert siedzi całe dnie w książkach i oczywiście nie bronię mu ale zrozum, mi nawet nasion nie chcą sprzedać w sklepie. Wysyłają mnie na jakieś bagna. Co to są te bagna? - spytał ciemnoskóry.
- To jest miejsce gdzie zamieszkują biedni i odrzuceni społecznie - odpowiedziała ze wstydem dziewczyna - ludzie są naprawdę okropni tak cię traktując. Dlaczego łapiesz się za policzek?
- Wyrwałem sobie zęba i strasznie mnie boli - odpowiedział.
- Bash trzeba jechać do doktora.
- Zaraz powinno przejść - odpowiedział spokojnie.
- Sebastianie jedziemy do doktora i nawet nie próbuj się wymigać. Spróbuj coś zjeść i po obiedzie pojedziemy.
Podczas posiłku Gilbert wyciągając swój nos z książek również zauważył, że z Sebastianem coś nie tak. I tak jak Sofia oznajmiła cała trójka wyruszyła do doktora. Droga nie była długa ale Sebastian coraz bardziej cierpiał co niepokoiło Sofii.
- Witam panie doktorze - przywitał się Gilbert.
- Dzień dobry Gilbercie, co cię do mnie sprowadza?
- Mój przyjaciel wyrwał sobie zęba. Od tego czasu coraz bardziej go boli - wyjaśnił chłopak.
- Trzeba to zobaczyć. Zapraszam do gabinetu - doktor przyjrzał się Sebastianowi - tak jak myślałem. Wdarło się zakażenie dlatego pana tak boli. Trzeba założyć szwy.
- Niech pan robi co jest słuszne - powiedział Sebastian.
- Muszę dać ci znieczulenie - odparł doktor wyciągając wielką igłę. Gilbert gdy tylko ją zobaczył z wielkim hukiem upadł na ziemie.
***
- Gilbert, obudź się. Już po wszystkim - Sofia przez cały zabieg trzymała głowę chłopaka na kolanach i cierpliwie czekała by się obudził.
- To powinno mu pomóc - doktor przyłożył jakiś liść do nosa chłopaka na co on natychmiast otworzył oczy.
- Czy ja zemdlałem? - spytał Gilbert wstając z małą pomocą blondynki.
- Młody lekarz, który boi się igieł - zaśmiał się szczęśliwy pod wpływem znieczulenia Bash.
Po wizycie u doktora cała trójka rozdzieliła się. Gilbert został na stażu u doktora. Bash nalegał, że chce zobaczyć bagna a Sofia musiała wracać na Zielone Wzgórze bo Maryla nic nie wiedziała o podróży a blondynce całkowicie o tym zapomniała.
***
Nadeszła mroźna zima a w tym Święta Bożego Narodzenia. Sofia pierwszy raz miała spędzić święta z rodziną. Do tej pory blondynka traktowała święta jak normalny dzień w roku tylko dlatego, że kapitan nie miał czasu na takie bzdury jak on to mówił. Tego dnia Ania i Sofia ubrały się naprawdę wytwórnie. Ania ubrana była w ciemnozieloną schludną sukienkę. Na ramionach zwisały jej dwa rude warkocze. Sofia natomiast miała na sobie delikatnie szarawą suknie z obcisłymi rękawami i koronkami. Jej długie proste włosy nie zostały w żaden sposób spięte. Sofia nie miała zdolności do pięknych upięć. Jedyne co umiała zrobić z swoją fryzurą to spiąć kucyka do prac w polu. Maryla na dzisiejszą świąteczną kolacje zaprosiła Sebastiana i Gilberta. To będzie pierwszy raz gdy państwo Cuthbert i Ania poznają osobiście Sebastiana. Sofia bała się, że inność Sebastiana może nie przypaść do gustu Maryli i Mateuszowi. Dziewczynki z radością pomagały Maryli przy kolacji oraz przy wystroju domu. Mateusz przytargał do domu ogromną choinkę na co panna Cuthbert nie była zadowolona. Mimo to dziewczynki z radością przyozdobiły drzewko i nakryły do stołu. Lada chwila mieli zjawić się goście i tak również się stało. Usłyszawszy pukanie do drzwi Mateusz wstał i poszedł otworzyć.
- Dobry wieczór panie Cuthbert - przywitał się Gilbert.
- Dobry wieczór - odpowiedział Mateusz zatrzymując wzrok na ciemnoskórym - Zapraszam - wpuścił gości do domu.
- Bardzo dziękuje za zaproszenie - podziękował Sebastian ściągając płaszcz.
Maryla i Ania też były nieco zaskoczone co zmartwiło Sofie i Gilberta oraz zawstydziło Sebastiana.
Mimo to kolacja minęła w bardzo przyjemnej atmosferze. Ania cały czas opowiadała zabawne historyjki z których wszyscy nawet Maryla i Mateusz pękali ze śmiechu. Gilbert i Bash opowiedzieli o swoich przygodach w podróży których zaznali przed poznaniem Sofii. Po kolacji przyszedł czas na prezenty i wszyscy przeszli do salonu. Pod choinką znalazło się mnóstwo prezentów co zaskoczyło blondynkę. Sofia z zachwytem obserwowała jak wszyscy otwierają prezenty. Nie spodziewała się, że wśród nich jest też coś dla niej. Ania dostała suknie z dużymi bufiastymi rękawami. Szybko pobiegła na górę i po chwili zeszła w pięknej błękitnej sukience. Bash również zdobył się na prezent dla panny Maryli. Podarował jej przyprawę Carry co zdziwiło kobietę ale uprzejmie podziękowała za podarunek. Gilbert dostał w prezencie od Ani, Mateusza i Maryli książkę ulubionego autora chłopaka. Sofia również przygotowała prezenty. Ani podarowała nowy kapelusz. Sebastianowi dała butelkę soku malinowego Maryli. Bash go wprost uwielbia. Dla Gilberta również miała coś wyjątkowego a mianowicie nieśmiertelnik jego ojca. Chłopak z niedowierzaniem patrzył na naszyjnik i serdecznie podziękował Sofii pytając gdzie go znalazła. Blondynka jednak nie przyznała się.
- To dla ciebie Sofio - Maryla podała dziewczynie dwa pudełeczka. Jedno było trochę większe od drugiego. Dziewczyna otworzyła większe pudełko w którym znajdowały się nawę pantofelki na wyższym obcasie. W drugim mniejszym opakowaniu znajdował się czarny dziennik a koło niego leżało przepiękne czarne pióro. Zobaczywszy to oczy blondynki zaczęły błyszczeć.

Siostry Shirley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz