🔥9🔥

547 17 0
                                    

Po powrocie do zdrowia Gilbert często odwiedzał Zielone Wzgórze i Sofii wydawało się, że ich szkolna przyjaźń odżyła. Jednak blondynce to nie wystarczyło. Pragnęła jego miłości. W myślach Sofia coraz częściej miała wątpliwości, czy Gilbert Blythe ją jeszcze kocha. Myśli jej uciekały do sierpniowego popołudnia gdzie odrzuciła zaręczyny chłopaka. Czy zdoła kiedykolwiek naprawić swój błąd?.
Pewnego słonecznego dnia Gilbert zaproponował blondynce pójście na spacer jak za młodszych lat. Dziewczyna z radością się zgodziła. Chłopakowi jednak nie umknęło, że Sofia ubrała jego ulubioną sukienkę z dawnych lat gdzie teraz wyglądała jeszcze piękniej na szczupłym ciele blondynki. Dziewczyna wyglądała tak czarująco, że chłopak przez kilka minut wpatrywał się w jej ciało. Na policzkach Sofii szybko pojawiły się rumieńce które ta próbowała jak najszybciej ukryć.
Sofia idąc przy boku przyjaciela kilka razy ukradkiem na niego spojrzała i zauważyła, że podczas tych lat bardzo spoważniał.
Po pewnym czasie spaceru postanowili, że siądą na jednym ze złamanych drzew lecz niestety, niezręczna cisza dalej nie minęła.
- Mam nadzieje - odezwała się nagle dziewczyna - Że tam gdzieś daleko jest kraina spełnionych marzeń i kiedyś do niej trafimy.
- Czy któreś z twoich marzeń nie zostało spełnione? - zapytał Gilbert.
Jakaś drobna nutka w jego głosie, nutka której dziewczyna nie słyszała od tamtego sierpniowego popołudnia wywołała drżenie w jej sercu. Opanowała się jednak.
- Każdy ma takie marzenia.
- Ja osobiście mam tylko jedno - odezwał się ściszonym głosem chłopak - Powraca oni do mnie cały czas chociaż wiem, że prawdopodobnie nigdy się nie spełni. Marzę o własnym domu, o rozpalonym ogniu w kominku, o odgłosach kroków przyjaciół, którzy przyszli w odwiedziny i - zaciął się - Marzę o tobie.
Sofia nie mogła znaleść słów. Szczęście zalało ją całą aż zesztywniała.
- Trzy lata temu zadałem ci pewne pytanie, Sofio. Czy dzisiaj odpowiedź byłaby dalej ta sama gdybym je powtórzył?
- Och Gilbercie - tylko te dwa słowa zdołała radę wydusić Sofia. Patrzyła chłopakowi w oczy spojrzeniem pełnym miłości. Dla niego ta odpowiedź była wszystkim - Nie rozumiem jak mogłeś pokochać kogoś takiego jak ja - uśmiechnęła się dziewczyna odzyskując głos.
- Przyznam ci się szczerze, że próbowałem zapomnieć ale nie dałem rady. Nie potrafię ci opisać, co znaczyły dla mnie te ostatnie trzy lata i jak cierpiałem. Przez to niestety się rozchorowałem, bo myślenie o tobie próbowałem zastąpić nauką. Niczym innym.
- Nigdy nie zapomnę tej okropnej nocy spędzonej koło twojego łóżka kiedy przechodziłeś ów kryzys. Wtedy moja miłość do ciebie upewniła się ale bałam się, że moja świadomość przyszła za późno.
- Dziękuje ci, że wtedy przyszłaś kochanie. Twój widok naprawdę mi pomógł. Teraz będzie wszystko dobrze prawda? Niech ten dzień pozostanie naszą rocznicą. Dziś zostaliśmy obdarzeni najwyższym pięknem życia.
- A więc dzisiejszy dzień jest dniem narodzin szczęścia - powiedziała Sofia z uśmiechem.
- Niestety Sofio będziesz musiała zaczekać na mnie - rzekł Gilbert ze smutkiem - Dopiero za dwa lata skończę medycynę, a wątpię czy i potem będę mógł cię obsypać klejnotami - Sofia zaśmiał się uroczo na słowa chłopaka.
- Nie pragnę klejnotów kochany Gilbercie. Pragnę mieć ciebie i tylko ciebie. Czekać też się zgadzam. Czas ten szybko nam zleci przy pracy i wspólnych marzeniach o przyszłości.
Gilbert przyciągnął blondynkę do ciebie i złożył na jej ustach pierwszy gorący pocałunek.

Siostry Shirley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz