🔥5🔥

655 28 1
                                    

Święta jak szybko nadeszły tak też szybko się skończyły. Pewnego wolnego czerwcowego popołudnia Maryla poprosiła Sofii by zaniosła jedzenie dla Sebastiana i Gilberta. Będąc już blisko blondynka dostrzegła koszyk przed drzwiami domu. Chłopcy znajdowali się w stodole więc zapewne go nie zauważyli. Sofia odstawiła jedzenie i podeszła do koszyka. W nim znajdowała się mała, ciemnoskóra dziecina z małymi liczbami na głowie. Bobas tak słodko spał, że dziewczyna ostrożnie podniosła koszyk i ze strachem ruszyła w stronę stodoły. Chłopcy widząc dziewczynę w drzwiach od razu do niej podeszli by się przywitać. Dziewczyna jednak nie odpowiedziała na ten gest co nie umknęło uwadze pozostałym.
- Znalazłam to pod waszymi drzwiami - powiedziała przestraszona dziewczyna. Chłopcy podeszli jeszcze bliżej by zobaczyć co znajduje się w koszyku. Obaj nie byli na to przygotowani.
- Dziecko - powiedział Sebastian a Gilbert wyciągnął karteczkę, która znalazła się obok maluszka.
- Drogi Sebastianie. Jeżeli to czytasz to znaczy, że zmarłym. W takim razie to ty jesteś jedyną rodziną dla naszej malutkiej córeczki. Ma na imię Delfin i urodziła się dwa miesiące temu. Jeśli weźmiesz ją na ręce i spojrzysz w jej oczka tak bardzo podobne do twoich gwarantuje ci, że prędko się w niej zakochasz. Mam nadzieje, że podejmiesz się wychowaniem małej Delfin. Ja nie byłam w stanie opiekować się nią ze względu na jakąś nieznaną i niewyleczalną chorobę. Przepraszam również, że nie poinformowałam cię wcześniej iż przyczyniłeś się do powstanie tej istotki. Nie zapomnij jej przekazać, że mama bardzo ją kocha. Z miłością Merry. - przeczytał Gilbert - Kim jest Merry?
- To była moja żona, rozstaliśmy się bo nie pochwaliła mojej decyzji o pracy na statku - odpowiedział Sebastian biorąc małą na ręce - Moja córka.
Wszyscy poszli do domu i zasiadli przy stole. Sofia podała jedzenie chłopakom a gdy tylko mała Delfin się obudziła blondynka od razu się nią zaopiekowała.
- Czy my damy radę ją wychować sami? - spytał Gilbert - Wiesz potrzebna jej będzie jakaś kobieta.
-Wiem - odpowiedział Sebastian - Ale nie oddam jej.
Sofia również zastanawiała się nad losem małej perełki. Nie chciała pozwolić by spotkał ją taki los jak ją i Ani.
- Co zrobimy? - spytał Gilbert.
- Mogę zaopiekować się Delfin - odparła szybko Sofia - Opiekowałam się dziećmi za dawnych lat. Maryla i Ania gdy tylko się dowiedzą założę się, że również pomogą.
- Już i tak nam dożo pomagacie Sofio - wyjaśnił Sebastian - Poza tym z Anią masz szkołę i najważniejsze powinno być dla was wykształcenie.
- Sebastianie - uśmiechnęła się blondynka - Wiesz, że zawsze ci pomogę a o nasze wykształcenie nie musisz się martwić. Razem z Anią dobrze sobie radzimy. Nikt nie powinien zasłużyć na takie życie jakie ja miałam kiedyś z Anią a szczególnie taka słodka istotka. Powinnismy porozmawiać z Marylą.
- Chyba masz racje - powiedział zakłopotany ciemnoskóry.
Po skończonym posiłku wszyscy ruszyli Zielone Wzgórze. Sofii cały czas trzymała na rękach malutką Delfin i kołysała co jakiś czas. Jak zacząć rozmowę? Jak to wszystko wytłumaczyć? Jak zareaguje Maryla? Te pytania męczyły Sofii przez całą drogę. Ania dostrzegła ich i razem z Marylą wyszły na podwórze. Lecz gdy dostrzegły miny całej trójki nie były już tak zadowolone. Maryla odpowiednio i z rozsądkiem zachowała się w tej sytuacji. Obiecała pomóc w wychowaniu Delfin gdy Sofii, Ania i Gil będą w szkole. I tak się również stało. Wszyscy pokochali malutką istotkę nawet Mateusz z wielką chęcią bawił się z dziewczynką. Mimo to mała Delfin najbardziej lubiła leżeć w ramionach blondynki i bawić się jej włosami.
********************************************
- Co się dzieje Sofio? - spytał Gilbert przysiadając się do blondynki przy szkolnym strumyku.
- Czasami trochę tęsknie Gilbercie - odpowiedziała pogrążona w myślach dziewczyna.
- Za czym? - dopytywał.
- Za światem Gil - odpowiedziała zwracając na niego wzrok - Za egzotycznymi potrawami, za tańcem na polanie przy świetle księżyca, za tym gorącym piaskiem, falami a nawet za statkiem.
- Sofii po wakacjach został nam ostatni rok w szkole w Avonlea. Potem wyjedziemy uczyć się dalej. Nie wiadomo gdzie. Znając ciebie wyjedziesz w jakieś nieznane miejsce na końcu świata. Znajdziesz jakiegoś bogatego mężczyznę, osiądziecie na przedmieściach z gromadką dzieci - zaśmiał się Gil.
- Nie wiem czy chce takie życie - powiedziała zapatrzona w jeziorko - Billy cały dzień strasznie mnie męczy bym obiecała mu, że kiedyś będę jego żoną. Czy tak ma wyglądać moje życie? Uwięziona koło męższczyzny, siedzieć w domu?
- Jego żoną? - spytał chłopak z nutką gniewu.
- Chodźmy już - Sofia uśmiechnęła się do chłopaka łagodząc trochę rozmowę.
Kolejna nudna lekcja w wykonaniu profesora Phillipsa. Billy dalej nie odpuszczał. Cały czas rzucał w stronę dziewczyny liściki co nie jedna osoba zauważyła. Gdy blondynka nie odpowiadała dyskretne i podszedł do niej tak by nauczyciel go nie dostrzegł.
- Ej blondyna - wyszeptał chłopak.
- Przestań Billy.
- No nie dąsaj się już tylko choć że mną do mojego domu. Mama chciałaby poznać przyszłą synową - odparł na co dziewczyna wzburzyła się.
- Posłuchaj mnie Billy! - wykrzyczała zezłoszczona blondynka zwracając uwagę pozostałych - Jak śmiesz traktować mnie jak bym nie miała własnego zdania! Jak bym była osobą od tak do wzięcia! - dziewczyna mocno uderzyła chłopaka w policzek.
- Panno Shirley - oburzył się profesor - Jak ty się zachowujesz! Jeśli tak przyciągasz do siebie chłopców to od dzisiaj będziesz jedną z nich - powiedział ostrym głosem - Od dzisiaj siedzisz z Gilbertem Blythe'm i skup się na zadaniach z matematyki.
Dziewczyna posłusznie wykonała rozkaz profesora i z wielkim upokorzeniem usiadła koło przyjaciela. Mimo to blondynka starała się nie zwracać uwagi na śmiechy i trudem rozwiązywała zadania. To był jedyny przedmiot z którym Sofia miała mały problem.
- Źle rozwiązałaś to zadanie - szepnął Gilbert na co blondynka z braku sił oparła się na ławce.  - Jeśli chcesz to ci pomogę.
- Mógłbyś? - szepnęła podnosząc głowę.
- Popatrz - Gilbert zaczął dokładnie tłumaczyć.
Szkolny dzień dobiegł końca. Sofia, Ania i Diana pogrążone rozmową znalazły się na dziedzińcu. Mimo to blondynka nie była tak szczęśliwa jak jej towarzyszki. Co jakiś czas słyszała szepty które jej dotyczyły.
- Proszę proszę. Mała sierota. Podobno natura cię skrzywdziła i dała ci wygląd dziewczyny będąc chłopakiem. Po domu chodzisz w spodniach ale jak już trzeba gdzieś wyjść to zakładasz sukienkę co ? - zaśmiał się blondyn.
- Przestań Billy - Ania stanęła w obronie siostry.
- Mama mi powiedziała, że z ciebie zwykła dziewka i miała racje potrafisz zwieść każdego - ponowił chłopak.
- Jak ty ją nazwałeś? - zapytał z gniewem Gilbert.
- Słyszałeś. Ty też padłeś jej urokowi, zobaczysz jeszcze tego pożałujesz.
Sofia choć była odporna stwierdzenie „dziewka" bardzo ją zabolało. Gilbert upuścił swoje książki, które Diana szybo podniosła. Chłopak z pięścią rzucił się na Billego i dostawszy mocne uderzenie i czując szypiącą skórę na policzku podążył z gniewem w stronę chłopaka z branżowymi lokami.
- Gil proszę przestań - Sofia stanęła pomiędzy chłopakami by ich uspokoić. I gdy Gilbert powstrzymał gniew i ochłonął blondynka odwróciła się do blondynka. Odrazu tego pożałowała. Nagle zakręciło jej się w głowie i poczuła szczypanie policzka. Usłyszała wołanie jej imienia lecz nie wyraźnie. Zemdlała pod wpływem mocnego uderzeni wyprowadzanego przez Billego.

Siostry Shirley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz