🔥2🔥

928 36 0
                                    

Dopłynięcie do wyspy Księcia Edwarda zajęło trzy dni. Gilbert co wieczór odwiedzał Sofie na dziobie statku, czasami też w towarzystwie Sebastiana. Sofia dużo dowiedziała się o życiu Gilberta tak samo jak chłopak poznał wszystkie historie dziewczyny. Gilbert zwierzył się blondynce z największego marzenia. Dziewczyna dowiedziała się, że ojciec chłopaka miał nieśmiertelnik z wygrawerowanymi imionami. Swoim, syna i żony. Musiał go sprzedać by móc leczyć ojca. Po jego śmierci Gilbert próbował go znaleść lecz niestety mu się nie udało. Za wszelką cenę pragnął go odzyskać.
Gdy nadszedł słoneczny sierpniowy poranek Sofia po raz pierwszy od prawie 4 lat opuści pokład statku na dłużej niż dwa dni. Pożegnała się z kapitanem, któremu podziękowała za wszystko co dla niej uczynił. Kapitan Black podzielił się z dziewczyną swoim majątkiem by miała na nowe suknie czy potrzebne przedmioty do nauki. Po kilku godzinach podróży w pociągu, a później jeszcze w wozie zaprzęgniętym koniem Sofia razem z chłopakiem i ciemnoskórym znalazła się w Avonlea. Chłopcy zawzięcie o czymś dyskutowali lecz Sofia ich nie słuchała. Z podziwem obserwowała krajobraz ją otaczający. Czyż świat nie jest piękny? Drzewa uginające się pod ciężarem owoców wyglądają jak by witały nas ukłonem. Krzewy natomiast obdarowują nas pięknymi kwiatami. Dziewczyna dostrzegła starszą kobietę na werandzie która przerwawszy swoje szydełkowanie z zaciekawieniem wpatrywała się w naszą stronę. Gilbert ukłonił się na widok znanej kobiety, a Bash poszedł w jego ślady.
- Jesteśmy - powiedział Gilbert - Oto mój dom.
- Duży jak na dwie osoby - uśmiechnął się Sebastian.
Gilbert dał ciemnoskóremu kluczę do domu i powiedział by się rozejrzał. A chłopak z Sofią ruszyli w stronę Zielonego Wzgórza.
- Chyba wiem, dlaczego Ania nazwała tę drogę Aleją Zakochanych - chłopak popatrzył na blondynkę pytająco - Jest taka piękna, że idzie się w niej zakochać. A piękność tego miejsca może sprawić by jakaś para ludzi też się w sobie zakochała.
Gilbert uśmiechnął się pod nosem na tę teorię. Nie wiedział dlaczego ale przebywając w towarzystwie blondynki, a nawet gdy o niej pomyślał na jego twarz wkradał się uśmieszek.
- Jesteśmy, to jest Zielone Wzgórze - odparł Gilbert na co Sofia zamilkła przez chwile. Nie wyobrażała sobie, że będzie ono takie piękne. Lecz jej podziwianie przerwał widok pewnej dziewczyny.
- Czy Ania przefarbowała włosy na czarne? - zapytała Gilberta.
- Nie, to jest Diana Berry. Najlepsza przyjaciółka Ani - wytłumaczył chłopak.
- Gilbercie a jeśli Ania o mnie nie pamięta? - spytała przerażona Sofia.
- Oj przestań już Sofio, nie da się tak nagle zapomnieć siostry - Gilbert wysłał dziewczynie pocieszający uśmiech po czym oboje podeszli do białej furtki.
Ania i Diana zobaczywszy Gilberta wybiegły mu na spotkanie, zastanawiając się kim jest nieznana blondynka u jego boku.
- Witaj Gilbercie. Długo cię nie było - powiedziała na przywitanie z uśmiechem Ania.
- Witaj Aniu, dzień dobry Diano - przywitał się Gilbert.
- Kim jest ta piękna dziewczyna u twego boku? Czyżbyś w podróży znalazł narzeczoną? - zapytała uprzejmie Diana. Dopiero wtedy wzrok Ani spadł na blondynkę.
- Skąd że. To jest ... - nie było dane mu dokończyć.
- Sofii!! - wykrzyczała Ania skacząc że szczęścia.
- Witaj Aniu, znalazłam cię, tak jak obiecałam - uśmiechnęła się nieśmiało blondynka, czując ogromne szczęście na widok siostry.
- Diano to jest moja siostra Sofia Shirley - mówiła podekscytowana Ania.
- Miło cię poznać Sofio jestem Diana Berry, najbliższa sąsiadka Zielonego Wzgórza. Wystarczy przejść tylko przez Las Duchów.
- Las Duchów?
- Ja wymyśliłam tę nazwę - chwaliła się Ania - Och Sofio muszę przedstawić cie Maryli i Mateuszowi, może pozwolą ci zostać ze mną na Zielonym Wzgórzu. - Ania przytuliła blondynkę która odwzajemniła uścisk.
- To ja już pójdę - odezwał się Gilbert - Jeśli państwo Cuthbert nie pozwolą ci mieszkać na Zielonym Wzgórzu pokój dla ciebie i twoje rzeczy będą czekać. Pamiętasz drogę prawda?
- Tak, dziękuje ci Gilbercie - Sofia podeszła do chłopaka przytulając go serdecznie co zdziwiło Anie i Diane. Chłopak z wielkim uśmiechem odwzajemnił uścisk.
- Ja też będę się zbierać - powiedziała Diana - Mam nadzieje, że zamieszkasz z Anią na Zielonym Wzgórzu. Odwiedzę was jutro wieczorem.
Pożegnawszy się z Dianą i Gilbertem, Ania chwyciła rączkę blondynki i pociągła za sobą w stronę pięknego białego domu.
- Mateuszu! Mateuszu! - Ania podbiegła do starszego mężczyzny, który w roboczych spodniach kopał coś w ziemi. Włosy miał rozczochrane w każdą stronę co dodawało uroku a jego oczy przemawiały wielką serdecznością - To jest Sofia moja siostra Mateuszu! Czyż to nie wspaniałe? Znalazła mnie po tylu latach.
- O tak tak - odezwał się mężczyzna - Witam Sofio.
- Dzień dobry panu - blondynka uśmiechnęła się nieśmiało.
- Musisz poznać jeszcze Maryle - powiedziała rudowłosa dziewczyna.
- Miło było pana poznać - zdążyła powiedzieć Sofia zanim Ania znowu ją pociągła.
Gdy Sofia weszła do domu również dostrzegła nadmierną czystość. Mimo to wystrój był naprawdę piękny, a kwity wsadzone w kilka flakonów dodawały świeżości domu.
- Marylo! Marylo! - ponownie wykrzyczała Ania.
- Boże święty dziecko, co się dzieje? - za rogu wyszła starsza kobieta w starannie uczesanym koku i schludnej sukience.
- Marylo opowiadałam ci o mojej siostrze. Znalazła mnie, jest tutaj na Zielonym Wzgórzu. Och Marylo tak się cieszę.
- Tylko nie odleć nam Aniu z tej radości - upomniała dziewczynkę - Więc to ty jesteś Sofia Shirley? Miło cię poznać.
- Mi panią również - odpowiedział blondynka.
- Jak udało ci się znaleść Anię? - zapytała z ledwo widocznym uśmiechem kobieta. Tutaj również Ania nadstawiali ucha.
- Na statku poznałam Gilberta, który powiedział mi, że ma koleżanką w Avonlea o takim samym nazwisku - odpowiedziała uprzejmie Sofia.
- Marylo czy Sofia może zostać z nami ? - spytała błagalnie rudowłosa.
- Muszę porozmawiać z Mateuszem. Wiesz, że sama nie mogę podejmować takich decyzji - odpowiedziała chłodno panna Cuthbert po czym poszła w stronę pola.
Dziewczynki długo wyczekiwały na powrót kobiety. Dla Sofii to był decydujący moment. W końcu Maryla razem z Mateuszem weszli do domu stając przed siostrami. Ania wpatrywała się w swoich opiekunów czekając, aż w końcu się odezwą. Sofia ze strachem w oczach chwyciła rudowłosą za rękę i również wyczekiwała na decyzje państwa Cuthbert.
- Mateusz stwierdził, że nie powinno się rozdzielać bliźniąt, więc ja również nie mam serca by nie pozwolić ci zamieszkać na Zielonym Wzgórzu - powiedziała Maryla na co dziewczynki ze łzami w oczach podskoczyły i przytuliły się do siebie - No już spokojnie bo dziurę w podłodze zrobicie.
- Dziękuje panno Cuthbert i panu również panie Mateuszu. Nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa - blondynka przytuliła się do Maryli i Mateusza lecz gdy dostrzegła, że to nie stosowne odsunęła się prędko przepraszając.
- Nic się nie stało moje dziecko - odpowiedziała Maryla z lekkim uśmiechem - Pewnie masz jakieś rzeczy u Gilberta. Mateusz zabierze powóz i pojedzie z tobą po nie. Na szczęście mamy jeszcze jeden pokój obok Ani. Jedźcie już Mateuszu, a ty Aniu pomożesz mi z pościelą w pokoju Sofii.
- Dobrze Marylo - dziewczynki jeszcze raz się przytuliły i wykonały rozkaz Maryli.
Po kilku minutach powóz już czekał a w nim siedział Mateusz. Pomógł blondynce wsiąść po czym ruszył w stronę posiadłości Blyth'a. Jechali okrężną drogą więc podróż zajęła im o wiele dłużej niż przejście przez Aleje Zakochanych. Sofia również podziwiała widoki tak samo jak wtedy gdy jechała z Gilbertem i Sebastianem.
- Obiecuję państwu, że nie będę sprawiać problemów - zaczęła dziewczyna - Jeśli pan mi pozwoli będę pomagała panu przy uprawie. Tak jak by wychowałam się na statku, ponieważ uciekłam od rodziny, którą mi przydzielono i bardzo lubię chodzić w spodniach ale pani Maryli może to się nie spodobać. Gdy mieszkałam u panny Corton jej pijany mąż kazał mi robić wszystkie jego obowiązki. Tak więc potrafię rąbać drzewo czy właśnie zajmować się polem. Widziałam, że pan naprawdę dba o swoje. Pewien sąsiad państwa Corton zdradził mi, że najlepszym nawozem dla warzyw jest popiół. Są wtedy większe i robale nie zaczynają ich podgryzać.
- A więc musimy to zastosować - odpowiedział Mateusz.
- Avonlea jest takie piękne prawda panie Mateuszu. Widziałam wiele miejsc ale Zielone Wzgórze jest naprawdę piękne. Gilbert opowiedział mi trochę o nim ale ten widok przerósł moje wyobrażenie. Boje się tylko trochę, że we wrześniu zacznie się szkoła prawda panie Mateuszu, a ja jeszcze nigdy do niej nie chodziłam. Oczywiście umiem czytać i pisać bo kapitan dawał mi wiele ciekawych książek. Jednak boje się, że będę bardzo odstawać od reszty dzieci a tego naprawdę bym nie chciała. Czy ja za dużo gadam panie Mateuszu? Proszę powiedzieć mi szczerze. Czasami mam taką ochotę komuś się wygadać. Do tej pory tą osobą był Gilbert i trochę mu współczuje, że musiał mnie tyle słuchać.
- Mi to nie przeszkadza Sofio - uśmiechnął się mężczyzna.
Po chwili Sofia z Mateuszem znaleźli się pod domem Gilberta. Widząc ich chłopak prędko wyszedł z domu.
- Dzień dobry panie Cuthbert - przywitał się Gilbert.
- Witaj chłopcze, przyjechałem zabrać rzeczy Sofii - powiedział mężczyzna.
Po chwili z powozu wyskoczyła blondynka tak, że Mateusz razem z Gilbertem myśleli, że Sofia z wielkim hukiem uderzy o ziemie i się połamie. Nic jednak takiego się nie stało gdyż blondynka sprawnie wylądowała na ziemi i z wielkim uśmiechem rzuciła się w ramiona Gilberta.
- Och Gilbercie miałeś rację, pozwolili mi zamieszkać na Zielonym Wzgórzu z Anią. To wszystko dzięki tobie Gil - odsunęła się od chłopaka.
- Widzisz Sofio mówiłem, że tak będzie - powiedział z uśmiechem Gil.
Mateusz z Gilbertem sprawnie przenieśli rzeczy do bryczki. Sofia ponownie podziękowała Gilbertowi i razem z Mateuszem pożegnali chłopaka. Droga powrotna minęła im w ciszy. Mateusza trochę to zdziwiło ale nie miał odwagi odezwać się pierwszy. Sofia w tym czasie rozmyślała jakie kłopoty mogą ją tu spotkać. Natomiast na Zielonym Wzgórzu Ania z Marylą przygotowywały pokój do nowej mieszkanki domu. Ania cała w skowronkach męczyła Marylę długą paplaniną lecz kobieta nie upomniała jej ani razu jak to zwykle bywało.
- Aniu idź nagrywaj kwiatów do flakonu - powiedziała Maryla.
W drzwiach Ania spotkała panią Linde. Przywitała się z grzecznością i wybiegła do ogrodu.
- A co tu się dzieje Marylo ? - spytała oburzona pani Linde.
- A co ma się dziać Małgorzato? - odpowiedziała trochę nie uprzejmie Maryla.
- Dzisiaj popołudniu widziałam jak Gilbert Blythe jedzie powozem do swojego domu z pewną blondynką i ciemnoskórym mężczyzną. A później widzę Mateusza jadącego z tą samą panną do domu Gilberta - powiedziała - wytłumaczysz mi Marylo o co tu chodzi?
- Owszem - odpowiedziała kobieta nalewając Małgorzacie filiżankę herbaty - ta blond włosa dziewczynka to Sofia Shirley siostra naszej Ani. Gilbert spotkał ją na statku w swojej podróży i przywiózł ją do Avonlea by była razem z siostrą. A Mateusz pojechał z Sofii do Gilberta by odebrać jej rzeczy. Ustaliliśmy z Mateuszem, że wychowamy również Sofii.
- I pomyśleć, że poprosiliście o chłopca a dostaliście dwie dziewczynki! - wykrzyczała Małgorzata.
- Sofia wygląda na porządną i ułożoną dziewczynkę z mniejszą wyobraźnią niż Ania - odpowiedział Maryla biorąc łyk herbaty - Zaraz Mateusz powinien wrócić więc sama ją poznasz.
Tak jak Maryla mówiła po kilku minutach bryczka zatrzymała się na podwórku Zielonego Wzgórza. Ania wsadziła kwiaty do wazonu w pokoju blondynki i obecnie siedziała z Marylą i panią Linde przy herbacie. Mateusz od razu zawołam Jerrego by pomógł mu przenieść bagaże. Gdy Sofia z wielkim uśmiechem weszła do domu od razu zauważyła kobietę którą mijała przy pierwszej podróży.
- Dzień dobry - przywitała się uprzejmie.
- Sofio to jest Małgorzata Linde sąsiada i przyjaciółka rodziny. Małgorzato to jest Sofia Shirley siostra Ani - przedstawiła Maryla.
- Witaj dziecko - uśmiechnęła się pani Linde - Kompletnie nie jesteś podobna do Ani ale wychudzona tak samo jak ona - zaśmiała się kobieta.
Rozmowa przy herbacie z panią Linde była przyjemna mimo wszystkich opowiedzianych plotek i wydarzeń, które ominęły Sofii. Wieczorem Maryla odprowadziła dziewczynki do swoich pokojów ale mimo to Ania szybo przebiegła do pokoju siostry. Przecież miała jej tyle do powiedzenia. Gdy Maryla poszła sprawdzić czy dziewczynki śpią, zdziwiła się trochę gdy dostrzegła puste łóżko Ani. Ponownie wysłała dziewczynki do spania po czym usiadła obok Mateusza przy kominku.
- Niech Bóg nam powie czy dobrze zrobiliśmy Mateuszu - powiedziała Maryla.
- Oj na pewno. W drodze do Gilberta Sofia  opowiedziała mi o rodzinie od której uciekła. Potrafi wykonywać czynności należące do chłopca i zobowiązała się pomagać mi w polu - powiedział Mateusz kurząc fajkę.
Po długiej ciszy schody zaskrzypiały a w drzwiach do pokoju gościnnego stała blondynka w swojej nocnej koszuli z woreczkiem w ręku.
- Przepraszam, że jeszcze nie śpię ale pan Black, który się mną opiekował dał mi trochę pieniędzy i postanowiłam, że jeśli państwo zgodzili się mnie wychować do dam wam te pieniądze. Na utrzymanie dziecka są potrzebne - powiedziała szybko dziewczyna i wręczyła worek z monetami Maryli.
- Dziecko tu jest strasznie dużo pieniędzy - powiedziała kobieta.
- Pani lepiej je wykorzysta niż ja - uśmiechnęła się blondynka i znikła za rogiem.

Siostry Shirley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz