🔥6🔥

621 18 0
                                    

TRZY LATA PÓŹNIEJ.
Po skończeniu szkoły w Avonlea Ania i Sofia wyruszyły do Queen's Academy. Kilkoro koleżanek i kolegów z klasy również się tam dostało. Ale tylko Ani, Sofii i Gilbertowi udało się ukończyć szkołę w dwa lata. We troje wrócili na wakacje do Avonlea. Przez ten czas Maryla opiekowała się małą Delfin a Sebastian w zamian pomagał Mateuszowi przy roli. Te dwie rodziny bardzo się ze sobą związały co bardzo cieszyło Anię i Sofie.
- Dziewczynki moje - przywitała się Maryla uściskawszy swoje wychowanki.
- Witaj Marylo, stęskniłyśmy się za tobą - powiedziała Ania.
- Sofia! - wykrzyczała ciemnoskóra dziewczynka wybiegawszy za pleców Maryli - Wróciłaś do mnie.
- Jak bym mogła do ciebie nie wrócić kochanie - uśmiechnęła się Sofia biorąc na ręce Delfin.
- Popatrz Marylo przed nami stoją dwie piękne nauczycielki - wtrącił się Mateusz na co Ania jak i Sofia z wielkim uśmiechem przytuliły mężczyznę.

Minęło kilka dni odkąd dziewczyny znalazły się w domu. Sofia z wielkim zapałem oddawała się pracom rolnym co jakiś czas doglądając Delfin. Ania natomiast pomagała Maryli by pokarmu starczało dla domowników Zielonego Wzgórza jaki i domu Blythe'ów. Tego wieczoru Mateusz jak i Sofia nie zasiadli do wspólnej kolacji. Wyruszyli razem odebrać krowy od pana Tomasza Linde.
- Za ciężko dzisiaj pracowałeś Mateuszu - powiedziała blondynka - Dlaczego nie odejmiesz sobie choć trochę obowiązków?
- No cóż, chyba nie potrafię - odparł Mateusz otwierając furtkę na podwórze by wpuścić krowy - Całe życie ciężko pracowałem.
- Ania powiedziała mi kiedyś, że na początku chcieliście chłopca. Gdybym nim była wyręczyłabym cię z wielu obowiązków. Bycie dziewczyną utrudnia w ciężkich pracach fizycznych - westchnęła.
- A ja tam wole ciebie i Anię od całego tuzina chłopców - Mateusz uśmiechnął się do swojej podopiecznej, tak jak to miał w zwyczaju i dalszą drogę przeszli w ciszy. Był to ostatni uśmiech, ostatni spacer, ostatni oddech.
Mateusz w pewnej chwili upadł na ziemie a Sofia czym prędzej do niego podbiegła.
- Mateuszu, Mateuszu.... co z tobą?! - wykrzyczała blondynka.
Sebastian dostrzegł ich z okna i prędko wybiegł z domu a za nim cała reszta.
- Marylo ! - krzyknęła Sofia - Ratuj Mateusza!
- Aniu natychmiast leć po Jerrego ! - wykrzyczała przerażona Maryla - Tylko prędko!
Gilbert odsunął Sofie delikatnie na bok, sprawdził puls i posłuchał bicia serca. Ze smutkiem popatrzył na przerażoną twarz blondynki.
- Panno Cuthbert - odezwał się poważnym tonem - Nie sądzę, by można mu było jeszcze pomóc.
- Nie to nie możliwe - wyszeptała Sofia.
Ania podeszła do siostry i przytuliła ją. Doktor potwierdził przypuszczenie Gilberta. Mateusz nie żył lecz doktor nie wiedział dokładnie dlaczego. Smutna wieść szybko obiegła Avonlea i przez cały dzień przyjaciele oraz sąsiedzi przybywali tłumnie na Zielone Wzgórze aby złożyć wyrazy współczucia rodzinie. Gdy zapadła noc w każdym pomieszczeniu na Zielonym Wzgórzu panowała przerażająca cisza. Mateusz spoczywał w trumnie, którą ustawiono w salonie. Ania ścięła bukiet ulubionych kwiatów męższczyzny i ozdobiła nimi salon. To była ostatnia przysługa dla kochanego Mateusza jaką mogła mu podarować. Panna Berry, pani Linde oraz Diana i Gilbert zostali tamtej nocy na Zielonym Wzgórzu. Maryla cała blada siedziała w kuchni wpatrując się na przygotowane dla Mateusza miejsce przy stole. Panna Berry jak i pani Linde za wszystkich sił próbowały zwalczyć ciszę lecz Maryla jak i siostry nie odezwały się ani słowem. Były daleko zagubione w swoich wspomnieniach. Siostry zostawiły towarzystwo w kuchni i obie udały się do pokoju Ani. Gdy Diana i Gilbert weszli do pokoju zobaczyli, że obie dziewczyny stały przed oknem i wpatrywały się w siną dal.
- Chcecie bym została z wami na noc? - spytała delikatnie Diana.
- Dziękujemy ci Diano - Ania popatrzyła poważnym wzrokiem ma swoją przyjaciółkę - Mam nadzieje, że nie weźmiesz mi tego za złe ale wolałabym zostać sama.
Wtedy również blondynka zamrugała oczami jak by wróciła do rzeczywistości i powolnym krokiem wyszła z pokoju siostry jak by te słowa dotyczyły właśnie jej. Gilbert ruszył prędko za Sofią gdy Ania zaczęła tłumaczyć Dianie jak się czuje.
- Sofio - zaczął chłopak.
- Tylko nie mów mi, że będzie dobrze. Tyle się tego dzisiaj nasłuchałam - odpowiedziała drżącym głosem.
Gilbert nie odezwał się już ani słowem. Podszedł do blondynki i zamknął w mocnym uścisku. Dziewczyna wtuliła twarz w remie chłopaka.
Ani jednej łzy, wciąż tylko ten sam okropny ból przygniatający serce, który zaczął jeszcze bardziej doskwierać gdy Gilbert wrócił do domu. Czuła go cały czas, dopóki nie zasnęła, bez reszty wyczerpana przeżyciem minionego dnia.
W środku nocy Sofia przebudziła się w głuchej ciszy i otaczającej ją ciemności. Na wspomnienie łagodnego uśmiechu Mateusza ogarnęła ją fala smutku i czym prędzej pobiegła do pokoju Ani.
- Aniu - obudziła siostrę - dlaczego nas zostawił? - rozpłakała się a w jej ślady poszła rudowłosa.
Maryla usłyszała ten płacz lecz nie wiedziała z którego pokoju dochodzi. Otworzyła drzwi do pokoju Sofii lecz nikogo tam nie znalazła więc prędko ruszyła do pokoju Ani. Zastała w nim dwie zapłakane wychowanki do których prędko podeszła.
- Dobrze, już dobrze kochane - wystawiła ręce a Ania i Sofia prędko wtuliły się w kobietę.
Pogrzeb Mateusza był bardzo bolesny. Maryla, Ania i Sofia z trudem powstrzymywały łzy ale twarzyczki sióstr Shirley były blade od smutku. Po czasie mieszkańcy Avonlea zapomnieli o cichym i nieśmiałym Mateuszu, jednak wszyscy domownicy Zielonego Wzgórza przeżyli okropną żałobę.
********************************************
- Nie wiem co robić Małgorzato - rzekła Maryla - Minęło już kilka tygodni. Ania za pomocą Diana praktycznie doszła już do siebie.
- A co z Sofii? - spytała Małgorzata podchodząc do okna gdzie miała doskonały widok na pracującą blondynkę.
- Nie potrafi się pozbierać. Całe dnie pracuje na polu, śpi w stodole i bardzo mało je. Z nikim nie rozmawia, nawet małą Delfin i Gilberta odepchnęła od siebie. Martwię się Małgorzato. Co mam robić? - pytała Maryla.
- Powiem ci Marylo, że nie wiem - odpowiedziała z westchnieniem pani Linde - Może poproś Gilberta.
- Próbował już z nią rozmawiać. Nie odezwała się ani słowem. Zamknęła się w sobie tak samo jak Mateusz po śmierci brata.
Maryla miała racje Sofia zamknęła się w sobie i nie chciała nikogo dopuścić nawet samej siebie.
Zobowiązała się do wykonywania wszystkich obowiązków Mateusza oraz odwiedzania go codziennie na cmentarzu. Nie dopuszczała do siebie myśli, że go nie ma. Nie mogła wejść do domu. Czuła, że Mateusz siedzi przy stole i czyta gazetę lub spoczywa przy kominku kurząc fajkę. Każdego dnia czekała na niego przy stodole. Lecz on nie nadchodził.

- Dzień dobry panno Cuthbert co panią do nas sprowadza? - spytał uprzejmie Gilbert.
- Gilbercie mam do ciebie prośbę - odpowiedziała Maryla.
- A więc słucham - chłopak wstał i wytarł ręce w brudną szmatę.
- Chciałabym cię poprosić - zaczęła kobieta - Byś jeszcze raz spróbował porozmawiać z Sofii. Ona cię potrzebuje Gilbercie. Zaopiekujesz się nią chłopcze? Mogłabym cię o to poprosić?
- Oczywiście panno Cuthbert porozmawiam z nią. Jeszcze dzisiaj was odwiedzę - objaśnił chłopak.
Gilbert tak jak obiecał w popołudnie przyszedł na Zielone Wzgórze. Znalazł dziewczynę zbierającą jabłka, blondynka jednak pochłonięta swoją pracą nie dostrzegał chłopaka.
- Sofio - dziewczyna zadrżała na dźwięk głosu Gilberta - Porozmawiaj ze mną.
Z lekką niechęcią blondynka zeszła z drabiny i udała się w stronę złamanego drzewa gdzie usiadła razem z chłopkiem.
- Sofio wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć. Nie musisz dźwigać tego sama - po policzkach blondynki spłynęło kilka łez - Jestem twoim przyjacielem więc dlaczego mnie odepchnęłaś?
Sofia z mokrymi policzkami oparła głowę o ramie Gilberta.
- Przepraszam Gil. Myślałam, że jak sama zmierzę się ze swoim problemem to nie będę narażała innych ale nie daje rady Gilbercie. Tak bardzo bym chciała by Mateusz był przy mnie.
- Ale on jest przy tobie Sofio i zawsze już będzie - powiedział spokojnie chłopak i objął blondynkę ramieniem - Maryla z Anią bardzo się o ciebie martwią i tak samo jak ja chcą ci pomóc.
- Kochany Gilbercie nie wiem czy dam radę pozbierać się. Każda cześć podwórka jak i domu przypomina mi o nim.
- Jesteś ślina Sofio. Poradzimy sobie razem - chłopak pogłaskał blondynkę po plecach i skradł całusa na jej czole. Choć dla Gilberta to był ważny ruch dziewczyna nie zwróciła na niego zbytnio uwagi.
- Jak myślisz Marylo pomogło? - spytała Ania obserwując Sofie i Gilberta przez okno.
- Mam nadzieje Aniu - odpowiedziała Maryla.
- Idą do domu - zerwała się rudowłosa.
Gilbert otworzył przed Sofii drzwi i za dziewczyną wszedł do środka. Maryla z Anią szybko weszły do korytarza wpatrując się w blondynkę.
- Przepraszam - powiedziała cicho ze łzami w oczach Sofia - Przepraszam was.
Ania podbiegła do siostry i przytuliła ją serdecznie. Maryla również podeszła do swoich wychowanek i objęła je ramionami.

W kolejnych dniach Sofia czuła się coraz lepiej. Gilbert codziennie przychodził do blondynki i pomagając jej przy pracy często wdawał się w długą rozmowę z dziewczyną. Często też chłopak towarzyszył blondynce przy spacerze na cmentarz. Sofia poczuła w Gilbercie jak to Ania mówiła bratnią dusze. Oczywiście rudowłosa też nią była ale nie w taki sam sposób jak Gil. Poczuła, że może powiedzieć mu wszystko a sekrety te będą u chłopaka bezpieczne. Gilbert jednak czuł coś innego.

Siostry Shirley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz