Dziesiąta. Jak ja nienawidzę tej godziny. Dziesiąta, równo dziesiąta roztrzaskała moje życie. Straciłem coś, co dopiero zyskałem. Ale niestety, poddałem się i muszę czerpać konsekwencje. Huncwoci byli ze mną, chociaż oni. Może jeszcze Lily. Huncwoci niestety w składzie trójki, a nie czwórki jak zawsze. Ludzie mnie pocieszali, że będzie dobrze, że on przeżyje. Skąd oni niby to wiedzą. W Świętym Mungu, nawet tak nie mówią. Serio, to już jakaś paranoja. Niestety, cóż mogę zrobić. Hm, może walczyć o to, co kocham? Nie jest to tak łatwe. A zresztą, już i tak się poddałem..
No wiem, ledwo sto słów i t d. Ale, ale, jeszcze dziś pierwszy rozdział. Niestety, jak na razie tutaj nie będą regularne. Skupię się na Boys Ain't my Type, i rozdziały możliwe że będą się pojawiać codziennie. Dziś o 12, pierwszy rozdział, tłumaczący wszystko, no prawie wszystko. Do następnego!

CZYTASZ
𝐂𝐢𝐭𝐲 𝐨𝐟 𝐀𝐧𝐠𝐞𝐥𝐬; 𝐖𝐨𝐥𝐟𝐬𝐭𝐚𝐫 ✔️
FanficHuncwoci znani są w całym Hogwarcie. Ich żarty prawie zawsze tyczyły się jednej osoby - jednego ze ślizgonów. Niestety, ich żarty zostaną przerwane tragedią. Wiele rzeczy w Hogwarcie się zmieni - ale raczej nie na lepsze. Większość postaci uwzględni...