~ 40 ~

471 15 0
                                    

Pov. Julka

Każda minuta w tym miejscu trwała wieczność. Przez ubrudzone, czarne dresy czułam zimno betonu na którym siedzę.. Kacper nie był w lepszej formie. Jego dżinsy również krótko trzymały ciepło więc po chwili chłopak też poczuł chłód. Moje ręcę i klatkę piersiową drapał stary, ogromny sweter a opuszki moich palców były lodowate niczym śnieg. Brunet siedzący na przeciwko okazał się być obojętny na moje drżenie i oznaki bólu.. on sam siedział na kilku starych workach. Jego ręcę okrywał dziecięcy kocyk znaleziony w dziwnym worku. Jedynym źródłem ciepła były promienie słoneczne przebijające się przez małe, wysoko osadzone okienko. Padały prosto na moje stopy, lecz ogarnęły też moje dłonie w których trzymałam jeden z odłamków posadzki. Opierając głowę o ścianę przymknęłam oczy aby choć na chwilę zapomnieć o całej tej sytuacji. Okazało się że.. zasnęłam.

Pov. Marcin

Godzina 10.. wraz ze Stuartem zmierzamy w stronę lokalizacji przesłanej przed Julkę. Trochę się obawiam że cała ta misja się nie uda i tym razem ja i chłopak po mojej prawej zostaniemy uwięzieni. Mieliśmy broń w rękach, szliśmy bardzo wolno i ostrożnie rozglądaliśmy sie po starym budynku. W dużym holu stały meble pozasłaniane prześcieradłami. Były też schody w górę i drzwi w bok. Postanowiliśmy najpierw przeszukać parter. W następnym pomieszczeniu była duża sala stołówkowa, typowe drzwi prowadzące do kuchni i przejście do następnego pomieszczenia. Dalej natkeliśmy się na schody prowadzące w dół i dwie pary zwykłych drzwi.. ostrożnie sprawdziliśmy pomieszczenia - nikogo nie było. Postanowiliśmy zejść na dół. W piwnicy nie było już tak szykownie jak na parterze. Na ścianach była zwykła, biała farba a na podłodze goły beton.

Szliśmy w ciszy przed siebie gdy nagle usłyszałem znajomy mi głos. To była Julka! Lekko uderzyłem Stuarta w ramie i pokazałem na drzwi zza których było słychać głosy. To był błąd.

Pov. Kacper

Siedzieliśmy tak już dość długo. Widziałem jak Julka drży z zimna. Prawda, było bardzo zimno ale ja nie mogłem jej pomóc. Nagle do pomieszczenia wszedł jej ojciec i dwóch innych facetów. Byli bardzo zdenerwowani.

TJ: Młody wstawaj! - krzyknął bez uczuciowo w moją stronę. Posłuchałem go.
??: Co mamy z nim zrobić?
TJ: Zabierzcie go na najwyższe piętro.
???: Tak jest. - i wyszliśmy z pomieszczenia. Wtedy dopiero zobaczyłem różnicę między piwnicą a resztą starego hotelu. Parter razem z piętrami miały śliczne ściany i stary wystrój. Na podłodze rozłożony był krwisty dywan ciągnący się przez cały hotel. W końcu weszliśmy do jednego z pokoi na 4 piętrze. Kazali mi usiąść na łóżku więc tak zrobiłem. Patrzyłem się głupio w ścianę i nie mogłem ruszyć. Byłem pewien, że cos jest nie tak.

Pov. Julka

Gdy Kacper wraz z dwoma nieznajomymi mi facetami wyszli z pomieszczenia mój ojciec podszedł do mnie i pociągnął mnie za włosy do góry. Ja bardzo głośno syknęłam i podniosłam się. Ten popchnął mnie na podłogę.. ztarłam sobie kolano i dłonie.. znów kazał mi się podnieść. Tym razem podszedł do mnie i z całej siły uderzył mnie w twarz.. upadłam na ziemię a łzy same napływały mi do oczu..

Po jakiś 30 minutach związał mnie i przyparł do ściany.. zrobił kilka malinek na mojej szyji a potem uderzył mnie w brzuch. Skuliłam się i zacisnęłam powieki.. ten znowu szarpnął mnie za włosy więc musiałam wstać. Spojrzał prosto w moje zapłakane oczy. Stanął za mną i przystawił do mojej szyji pistolet.

TJ: Narazie możesz krzyczeć, płakać, wierzgać się. To ci ani nie pomoże, ani nie zaszkodzi.

Krzyczałam, płakałam.. naprawdę nic to nie dało. Mój ojciec stał w takiej samej pozie, z takim samym psychicznym uśmiechem na twarzy.. nagle do pomieszczenia wszedł Marcin i Stuu z bronią. Byli bardzo zdziwnieni całą sytuacją tak samo jak ja.

S: Pan Kostera?!
TJ: We własnej osobie.
M: Ale.. jak to?!
J: Nie słuchajcie go!
TJ: Cicho szmato! - przycisnął broń do mojej szyji.
M: Zostaw ją w spokoju!
??: Nie umiecie nawet dobrze zaplanować misji..

W tym momencie do pomieszczenia wszedł jeden z tych typów którzy zabrali Kacpra. Zza niego wyjawił się drugi i wepchnął chłopaka do środka. W tym momencie Marcin lekko wysunął swój telefon i nacisnął jeden guzik. Nic się nie stało. Potem słyszałam strzał i krzyki, więcej nie pamiętam..

Pov. Klaudia

Siedziałam wraz z Lexy i urządziłyśmy sobie babski wieczór gdy nagle przyszedł do mnie sms od Marcina. Złapałam za kmórkę i odczytałam wiadomość na głos.

Od: Marcin

Słuchaj, jeśli dostałaś tego sms'a znaczy że potrzebujemy pomocy. Wiem że słyszałaś naszą rozmowę więc zadzwoń pod ten numer 6** *** ***.
Powiedz, że mamy kłopoty i mają działać. Jesteś naszą nadzieją.

Łzy napłynęły mi do oczu ale i tak zadzwoniłam. Na początku nie odebrali ale za 4 razem ktoś odebrał. Zostałam przywitana przekleństwem ale po chwili przepraszał. Nie wiem co się działo z resztą ale wiem że mieli spore kłopoty. Wraz z Lexy postanowiłyśmy zachować spokój ale to było ciężkie kiedy nasi przyjaciele są w tarapatach a my nie możemy nic zrobić. Lexy zaproponowała modlitwę a ja się zgodziłam. Boże miej ich w opiece..

Ciekawe co się stało.. kogo pistolet wystrzelił, w kogo trafiła kula i kto na tym najbardziej ucierpi? Dowiecie się w następnym rozdziale!!

A i przepraszam za to że tak żadko wstawiam rozdziały ale nie mam za bardzo czasu żeby pisać :/

Team X - a co jeżeli..?❤❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz