POV. Chiny
W dzień, w dzień, to samo. Wstaję, biorę prysznic, myję zęby, a w pracy wypijam litry kawy, słuchając jak Japonia i Niemcy plotkują o głupotach.
- CHINY! - z myśli o swojej nudnej rutynie wyrywa mnie krzyk UE. Czego mój szefuncio może znowu chcieć?
- Usiądź, proszę. - rzuca, gdy cicho otwieram drzwi, wchodząc do jego biura. Siadam w wygodnym fotelu.
- Dzisiaj do pracy dojdzie nowy pracownik.
- I jaki to ma związek ze mną? - pytam zaciekawiony.
- Jest tu raczej na praktykach, więc potrzebuję kogoś wyrafinowanego i cierpliwego, żeby wyjaśnił mu co i jak. - wyjaśnia, po czym rzuca mi ironiczne spojrzenie.
- Dostanę za to jakieś dodatkowe pieniądze?
- Może. Mamy akurat cienko z kasą, ale powinienem coś załatwić. - uśmiecha się fałszywie.
Dziękuję mu i wychodzę.
- Skurwiel... - rzucam pod nosem. Czuję czyiś dotyk na mojej koszuli.
- Cześć, jesteś może nudnym kawoholikiem? - słyszę rozbawiony głos niskiego na oko 20-latka.
Spoglądam na równie rozbawioną Japonię. Świetnie, więc to o mnie myślą...
- Można by tak powiedzieć. - odpowiadam po chwili.
- Cudownie, to gdzie zaczynamy? - pyta podekscytowany. Całkiem to... Urocze? Potrząsam głową. Nie mam czasu na to.- Więc to jest kuchnia. Tu możesz przygotować sobie kawę, herbatę, odgrzać lunch i pogadać z innymi pracownikami na przerwie.
- Wow, serio tak wygląda dorosłość? - spogląda na mnie, a ja wyczuwam ironię w jego tonie.
- Mniej więcej... - idę dalej, słysząc jego kroki za sobą. Musi przyspieszyć, by mnie dogonić, gdy ja idę w swoim normalnym, wolnym tempie.
- Tu są biura. W tamtym... - wskazuję na biuro nr. 641
- Odbywają się najczęściej spotkania z innymi biznesmenami o współpracę. - wyjaśniam.
- Będę biznesmenem?
- Jeśli się postarasz...
- Postaram się! - mówi, a ja milknę.[TIME SKIP]
- No i tu się kończy moja robota. Tam jest biuro UE. A, i taka rada - lepiej go nie denerwuj, bardzo często ma zły dzień. - ostrzegam go.
- Cóż, dzięki. - rzuca krótko, puszczając mi dwuznaczne oczko i biegnie do omówionego pokoju. Stoję i mrugam parę razy.
- Co... Co to było? - marszczę brwi. Potrząsam głową. To tylko jakiś kurdupel, nie powinienem się przejmować.
Idę do szatni, zabierając swój płaszcz. Gdy go nakładam, czuję ciepłą dłoń na swoich plecach.
- Witam ponownie! - mówi irytującym głosem krasnal, którego oprowadzałem przez co najmniej dwie godziny.
- Cześć... Czegoś potrzebujesz? - pytam, czując się dziwnie spokojnie, gdy mnie dotyka.
- Mamy tę samą drogę do domu!
- Tak? Nigdy nie widziałem cię gdy wracałem.
- Dopiero wyprowadziłem się od rodziców... - przyznaje zażenowany.
- Rozumiem. - mówię krótko i idę w stronę wyjścia.
- Więc mogę wracać z tobą?! - pyta głośno widocznie podekscytowany.
- A mam jakiś inny wybór?
- Chyba nie... - odpowiada już tym razem ciszej, zakładając swoją kurtkę, i idzie obok mnie w stronę domu.- Więc, ile masz lat? Wyglądasz na 25... - przyznaje.
- Mam 30... - zerkam na niego.
- Staruch.
- Kultura wymaga żebyś ty też zdradził swój wiek, robaczku. - uśmiecham się.
- Robaczku?! - dopytuje oburzony.
- Jesteś przy mnie malutki, naprawdę nie zauważyłeś?
- To nie powód żeby mnie wyzywać! - wydziera się i skacze, by klepnąć mnie w głowę. Śmieję się głośno, gdy udaje mu się z trudem ledwo dotknąć mojego karku.
- TO NIE JEST ZABAWNE!
- Haha, jasne, nie jest. - zakrywam usta dłonią, próbując uspokoić rozbawienie. Nawet nie spostrzegłem, gdy doszedłem do swoich drzwi.
- Cóż... Mieszkam piętro wyżej.
- Serio?
- Tak.
- Nie wiedziałem że jest na sprzedaż... - przyznaję.
- Bo nie było. - zachichotał. Jak dobrze pamiętam, mieszkała tam młoda biznesmenka. Spoglądam na niego chwilę, układając wszystkie fakty w całość.
- R...Rozumiem - jąkam się i otwieram swoje drzwi.
- Przyjdę jutro po szkole, to w porządku?
- Jasne. Do zobaczenia.
- Pa! - wchodzę i zamykam drzwi swojego mieszkania.568 słów :v pisane z nudów o jakiejś 5 rano więc sorki za jakiekolwiek błędy :(
Będzie druga część
(art by me)
CZYTASZ
Oneshoty Countryhumans 🇪🇺
FanfictionPiszę raz na jakiś czas, kiedy wena nie daje mi spokoju c: Okładka by: Ja i tylko ja