🇪🇪Estonia x Rzesza🔴 [kinda lemon]

592 18 14
                                    


Estonia zawsze był niesfornym chłopakiem. Chodziły więc o nim plotki, w większości obejmujące temat jego orientacji. Est nigdy się nad tym nie zastanawiał, tak naprawdę - nigdy nie był w prawdziwym związku.

Rzesza to przeciwieństwo naszego bohatera. Wredny, typowy bad boy szerzący strach wśród uczniów. Doświadczony w tych tematach.

— Gdzie się wybierasz, kruszynko? — usłyszałem za swoimi plecami. Przeszedły mnie dreszcze.
— Z-zostaw mnie! Oddałem ci już całe moje kieszonkowe... — nie chciałem kłopotów. Tym bardziej nie z nim, ma bogatych rodziców, i jeśli tylko by pisnął słówko, że mu przeszkadzam, wyleciałbym na zbity pysk ze szkoły. Nie wiem czemu jeszcze tego nie zrobił.
— Nie chodzi mi o kieszonkowe, kretynie. — warknął w moją stronę na co uniosłem brew.
— To o co? — pochylił się i spojrzał mi głęboko w oczy, cofnąłem się, a moje plecy dotknęły zimnej ściany.
— Mam problemy z angielskim.
— I co to ma wspólnego ze mną? Zatrudnij se korepetytora.
— Zatrudnię ciebie. — uśmiechnął się groźnie.
— Co, będziesz mi płacił pieniędzmi, które sam mi ukradłeś?
— Nawet lepiej, przestanę ci je kraść. — zastanowiłem się przez chwilę. Z taką forsą jaką ma na koncie, z pewnością mógłby zatrudnić najlepszych korepetytorów na świecie.
— Czemu ja?
— Bo ty jesteś w nim dobry, pacanie. — zmarszczyłem brwi. Nie powinienem wspominać o jego majątku, bo zarobię w twarz za interesowanie się jego sytuacją finansową. Poza tym, to nie na miejscu.
— Niech ci będzie... — westchnąłem.
— Zadzwonię do ciebie. — zaczął iść w stronę bramki.
— Skąd niby masz mój numer?! — nie odpowiedział. Nie wiem czy po prostu mnie zignorował, czy ma coś nie ten teges ze słuchem.

[TIME SKIP]

— Dzień dobry. — uścisnąłem dłoń jego ojca. Jego pewność siebie trochę mnie zawstydziła.
— Witam. Mam nadzieję że to żaden problem, skoro jesteście w przyjacielskich relacjach.
— Przyjacie... Ah, tak, oczywiście. — zarumieniłem się. Co on im nakłamał? W sumie, też bym nie powiedział swoim rodzicom że jestem szkolnym bully i kradnę innym pieniądze, mimo że mam swoje.
Jego ojciec zaprowadził mnie do pokoju.
— Tutaj jest, jakby słuchał muzyki to po prostu puknij mocniej w drzwi. — co za dziwna rodzina. Jego ojciec zniknął za schodami. Wziąłem głęboki oddech i wszedłem.

POLSAT KURWA >:DD


żartuję

— Ah, hej. — przywitał się. Jego pokój był zadziwiająco czysty. Spodziewałem się pustych butelek gdzie popadnie, i plakatów zespołów rockowych.
— Cześć, to zaczynamy?
— No raczej, ale najpierw - chcesz coś do picia? — jaki wychowany, aż mnie to zdziwiło że obchodzi go czy będę go uczył o suchym gardle.
— Um, masz sok?
— Jasne, zimny?
— Mhm, jeśli można... — wyszedł z pokoju i ruszył w stronę kuchni. Zamrugałem.
Zacząłem wyciągać książki, jak i słownik.
— Zimny sok dla pana profesora. — uśmiechnął się ciepło. Co z nim?
— Dzi-dziękuję. — sięgnąłem po kubek.

[TIME SKIP]

— Rozumiesz mniej więcej? — zapytałem.
— Mhm. Tylko nadal nie rozumiem tych końcówek, i kiedy je dawać... — podrapał się po karku.
— Spokojnie, nie przejmuj się, wszystko z czasem. — zacząłem zabierać swoje książki.
— J-już wychodzisz?
— Tak, skończyłem cię uczyć, jest już dość późno... — usłyszałem lekki grzmot za oknem.
— Będziesz wracał w deszczu?
— Twój ojciec może mnie podwieść, poza tym nie jestem z cukru... — podszedł do mnie bliżej.
— Proszę, zostań. — pogłaskał mnie po policzku kciukiem. Poczułem jakbym miał kolana z waty. Jest tak blisko...
— Uh... A-ale że tak na noc? Gdzie będę spał?
— W moim łóżku, chyba że preferujesz podłogi jako swoje miejsce spoczynku. — zaśmiał się. Co z nim jest? W szkole rozsiewa plotki o mnie, okrada mnie z pieniędzy, a teraz nagle obchodzi go czy zmoknę?

(On 👏 cię 👏 kocha)

— Ale nie mam piżamy.
— Możesz spać w mojej koszulce, jeśli tylko zechcesz.
— Chyba po prostu pójdę spać w swoim swetrze, dzięki... — zarumieniłem się.

[TIME SKIP]

— Co robimy? — zapytał.
— A co możemy?
— W sumie to wszystko, skoro moi rodzice pojechali do przyjaciół. — zamyślił się.
— Piłeś już kiedyś cokolwiek?
— No, tak, np. wodę. — odpowiedziałem sarkastycznie.
— Czyli nie. — wstał z łóżka i zza ubrań wyciągnął Whisky.
— Huh... Myślisz że powinniśmy? — zmartwiłem się. Nigdy nie piłem. Nie wiedziałem jak mój organizm zareaguje na alkohol.
— Ta, dawaj, siusiumajtku. — wyjął dwa większe kieliszki i nalał nam połowę.
— Pij. — podał mi. Wziąłem kieliszek, powąchałem i skrzywiłem się, a na to bogacz się zaśmiał. Pewnie od zawsze miał mnie za słabeusza, pokażę mu.
Wypiłem szybko zawartość, pod koniec kaszląc delikatnie.
— Wow, wow. Przystopuj trochę, alkoholiku.

[PARĘ KIELISZKÓW PÓŹNIEJ]

🔴Niżej znajdują się sceny +18🔴

— Nigdy się nawet nie całowałem... — przyznałem z bólem, sącząc wargi w procentach.
— Naprawdę? Nawet z dziewczyną? — spojrzałem na niego jak na kretyna.
— A chciałbyś spróbować?
— Co masz niby na myśli...? — zbliżył się, złapał moją twarz w dłonie, i chwilę później poczułem jego wargi na moich. Zagryzł moją dolną wargę, na co zareagowałem stęknięciem.
— Ładne dźwięki z siebie wydajesz, kruszynko. — zaczął zdejmować mój sweter, obsypując moje usta krótkimi pocałunkami. Złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Usiadłem na jego kolanach.
— Zajmę się tobą, cnotku. — zarumieniłem się na to. Ściągnął moje bokserki niedbale w dół.
— Ktoś tu się napalił, huh? — spytał rozbawiony.
— Przymknij się... — wyjął swój sprzęt.
Owinąłem swoje ręce wokół jego karku, i stękałem gdy dotykał mojego wejścia dłonią z lubrykantem.
— Będzie troszkę bolało, przygotuj się. — zacisnąłem oczy.
— Ah! — moje ciało przeszył ból, a ja odchyliłem głowę w tył.
— Jesteś ciasny... — zaczął obsypywać buziakami moje ramię i szyję.
— Przyzwyczaj się, i powiedz kiedy już, okej? — przytaknąłem.

— J-już... — powiedziałem zawstydzony. Złapał moje biodra i pomógł mi się ruszać.
— Rz-rzesza... — przycisnąłem w dłoniach jego koszulkę.
— Jest ci przyjemnie, prawda?
— T-tak... Bardzo. — stękałem. Tak naprawdę miałem już dość czekania na tę jedyną osobę, z którą będę miał swój pierwszy raz. Nawet jeśli to miał być ten bogaty dupek.
Przyspieszył, a ja poczułem błogie uczucie zbierające się w podbrzuszu.
— A-ah... Chyba dochodzę... — przyspieszył jeszcze bardziej.
— Ja też maleńki. — drapałem jego plecy, stękając coraz bardziej niezrozumiale jego imię, aż w końcu doszedłem na nasze brzuchy. Wtuliłem się w jego ramię, dysząc i czując coś ciepłego w sobie.
— Est... — zasnąłem.

— EST! — usłyszałem jego krzyk po czym szybko wstałem.
— Chodź na śniadanie, śpiochu.
— Uhm... Tak, zaraz, tylko się ogarnę.

[TIME SKIP DO PONIEDZIAŁKU]

Tak bardzo bałem się konfrontacji z nim. Pełno sms-ów i telefonów od niego. Potrząsnąłem głową. Nie, ten typ zjada takich ja jak ja na śniadanie. Nic to dla niego nie znaczyło.
— Est! — usłyszałem jego niski głos. Jest zły? Musi być. Ale za co?
— Oh, Rzesza, cześć...
— Czemu nie odbierałeś?! — wydarł się.
— Ah... Ja... Miałem popsuty telefon.
— Nie kłam. — przybliżył się, a ja przypomniałem sobie uczucie jego ust.
— Uh, czemu się tym tak przejmujesz w ogóle...? — odwróciłem wzrok.
— Bo mi na tobie zależy.
— Zależy? — zdziwiłem się. Największy postrach szkoły i bogacz, wyruchał mnie, a teraz mówi że mu zależy? To wszystko jest pokręcone.
— Tak, zależy. Posłuchaj. — złapał mnie za podbródek i zmusił, abym na niego spojrzał. Moje serce bije tak szybko...
— Zakochałem się w tobie. Tylko przy tobie mogę być szczęśliwy, po prostu tak na mnie działasz. Jesteś słodki, mądry, i inny.
— N-naprawdę tak sądzisz? — zarumieniłem się.
— Oczywiście że tak. — skradł mi buziaka.
— To co, zostaniesz moich chłopakiem... Czy coś? — podrapał się niezręcznie po karku.
— Jasne! — uśmiechnąłem się.

Iii se żyli długo i szczęśliwie (:
Yay, pisanie fanfików o 3 nad ranem.
No chociaż fajnie wyszło, taką mam przynajmniej nadzieję.
1168 słów ♥️

Oneshoty Countryhumans 🇪🇺Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz