𝙉𝙀𝙑𝙄𝙇𝙇𝙀 𝙇𝙊𝙉𝙂𝘽𝙊𝙏𝙏𝙊𝙈 𝙓 𝙎𝙇𝙔𝙏𝙃/𝙍𝙀𝘼𝘿𝙀𝙍

703 14 3
                                    

1/2 os

Odkąd T/I ukończyła Hogwart, nie mogła się tym nacieszyć. Zdała egzaminy, dostała świadectwo i mogła iść dalej. Rodzice namawiali ją na posadę aurora, żeby mogła dobrze prezentować swoją rodzinę, jednak ostatecznie ta zdecydowała się na pracę w tej samej szkole, co sama się uczyła. Postanowiła pozostać nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią.

Minerwa McGonagall, dyrektorka Hogwartu, przyjęła T/I z szeroko otwartymi ramionami. Starsza kobieta lubiła wszystkich uczniów tak samo a jej niesamowita pamięć do nazwisk każdego potrafiła zadziwić.

- Mam nadzieję, że dobrze spełnisz się w funkcji nauczyciela Obrony... - Kobieta uśmiechnęła się ciepło w stronę młodszej od siebie dziewczyny, wstając od biurka i okrążając go, by podejść do niej bliżej. Ślizgonka odwzajemniła uśmiech, kiwając głową.

- Też mam taką nadzieję, pani profes... Minerwo. – Wspomniana kobieta zaśmiała się cicho na tę odpowiedź. T/I była zwykle przyzwyczajona do nazywania kobiety profesorem, dlatego nagła zmiana była niej odmianą.

Niewiele czekając, zabrała swoją torbę i ruszyła w stronę sali, w której zwykle powinna przeprowadzać lekcje. Musiała rozpakować swoje rzeczy i przygotować się na swoją pierwszą lekcję, którą powinna mieć całkiem niebawem.

Przyjrzała się sali, do której weszła. Może trochę minęło od kiedy skończyła szkołę, jednak nic tak naprawdę się nie zmieniło. Ławki, biurko i inne szafy były w tym samym miejscu, co zawsze. Na wiele wspomnień związanym z tym miejscem, uśmiechnęła się pod nosem. To szczególnie tutaj flirtowali wraz z Malfoyem, nie zważając na to co mówi nauczyciel. Blondyn tamtego czasu naprawdę jej się podobał, jednak ich drogi się rozeszły tuż po Hogwarcie. On ożenił się z piękną Astorią Greengrass, prawdopodobnie już mają razem syna, a T/I została sama. Rodzice próbowali jej na siłę szukać narzeczonego, byle tylko mieć pewność, że nie splami czystej krwi ich rodziny, jednak nie zgodziła się na to.

Westchnęła cicho starając się skupić na rzeczywistości.

Pierwsza i jedyna lekcja dzisiaj jaką przeprowadziła naprawdę poszła jej zadziwiająco dobrze. Przedstawiła się uczniom i zaczęła prowadzić lekcje jakby nigdy nic. Może i była wyrozumiałą nauczycielką, ale czasami nie pogardziła małym ochrzanem w stronę rozmawiających. Severus Snape, dawny jej nauczyciel i opiekun domu, właśnie ją tego nauczył. Jeśli ktoś nie zwraca na ciebie szczególnej uwagi, spraw, żeby zaczął to robić.

Na kolacji w Wielkiej Sali również się zjawiła, siadając obok jednego nieznajomego nauczyciela oraz pustego miejsca, które prawdopodobnie czekało na kogoś, kto powinien na nim zasiąść. I tutaj się nie myliła, dopiero po kilkunastu minutach od rozpoczęcia się kolacji, zasiadł przy niej mężczyzna, uprzednio przepraszając za spóźnienie.

Nauczyciel był wysoki i miał dobrze ułożone czarne włosy. Ubrany był w dobrze skrojony czarny garnitur, który zdawał się choć delikatnie opinać jego doskonałą sylwetkę. Delikatny zarost na twarzy dodawał mu męskości. Jednak dopiero, kiedy nawiązała z nim kontakt wzrokowy, zrozumiała z kim ma do czynienia.

Neville Longbottom. Gryfon, niegdyś mający ogromną obsesję na punkcie zielarstwa. Wszędzie łaził ze swoją dużą rośliną, która wyglądem przypominała kaktusa, chociaż sama T/I nie miała pojęcia co to takiego jest. Wśród innych chłopaków, nie był za przystojny. Nieśmiały, niezdarny i czasami nawet bardzo irytujący, ale miły. T/I przypomniała sobie, jak wiele razy mu dokuczała. Razem z innymi ślizgonami podciągała mu gacie i zaciągała je na jego głowę, przezywała od najgorszych określeń i nawet obrażała jego rodzinę, mimo że wiedziała, że jego rodzice nie żyją i przez cały ten czas opiekowała się nim jego babcia.

Harry Potter | One Shoty ✘Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz