Rozdział 9

994 35 1
                                    

Ustaliśmy że Edmund idzie negocjować z Mirazem. Oczywiście stawiałam opór, przez 2 godziny kłóciłam się z Kaspianem żeby ktoś inny tam poszedł. Miraz jest tyranem, jest nieobliczalny i zrobi wszystko dla władzy. Strasznie się bałam o Edmunda. Najchętniej poszłabym za niego, ale jadę z Łucją i Zuzanną szukać Aslana.

Co do wyprawy Edmunda idzie on z wiadomością. Tradycją ludu od wieków jest walka między władcami. W tym przypadku walka stoczy się między Mirazem a Piotrem. Ten kto wygra zdobędzie władze. Oczywiście ja uważam, że to nie ma sensu, nawet jeżeli Piotr wygra Miraz nie podda się tak łatwo. I tak będzie wojna. Jestem tego pewna.

Wracając...Edmund właśnie idzie w stronę obozu Miraza.

-Da radę- mówi Piotr kładąc mi dłoń na ramieniu, zapewne widzi jak się trzęsę. W odpowiedzi kiwam głową.- Idź już. Musicie już jechać- stwierdził

Ponownie kiwnęłam głową i poszłam w stronę Zuzanny. Wspólnie poszłyśmy do miejsca, z którego mamy wyruszyć

*****

- Ten koń nigdy mnie nie zawiódł- powiedział Kaspian do Zuzy- Jesteś w dobrych rękach- dodał a ja parsknęłam śmiechem. Mojemu bratu zdecydowanie przydałaby się lekcja podrywu

-Raczej kopytach- zaśmiała się Łucja, obejmując mnie w pasie. Ja z Łucją jechałyśmy na jednym koniu, a za nami jechała Zuzanna, tak jakby osłaniając tyły.

-Nie daj się- rzucił Kaspian patrząc Zuzie głęboko w oczy

-Jasne- rzuciła Zuza z obojętnością, braciszek wyraźnie się zmieszał sięgając po coś z torby.

-Twojemu bratu przydałaby się lekcja podrywu- szepnęła Łucja na co ja ponownie parsknęłam śmiechem

-Wiesz...Może oddam ci go już lepiej- zasmucił się Kaspian, podając brunetce jej róg

-Lepiej ty go zachowaj. W razie czego mnie wezwiesz- dodała z uśmiechem, co wyrazie poprawiło mu humor, po czym ruszyła przed siebie. Ze śmiechem ruszyłam za nią.

- W razie czego mnie wezwiesz?- zapytała rozbawiona Łucja- Tobie też potrzebna lekcja podrywu- dodała po czym wybuchała śmiechem, za zaraz po niej zrobiłam to samo

- Co? - zapytała Zuza nie rozumiejąc- Dobra nie chce widzieć- dodał przewracając oczami, widząc że z Łucją mamy napad śmiechu.

*****

Jechałyśmy już dość długo.

-Stać!- nagle usłyszałyśmy krzyk na nami. Odwróciłam się i zobaczyłam Telarskich żołnierzy. Cholera.

-Gonią nas!- krzyknęła przerażona Łusia. Dla mnie w tym momencie liczyło się tylko życie Łucji. Była dla mnie jak młodsza siostra. Szybko zeskoczyłam z konia-Co ty robisz?- nic nie odpowiedziałam tylko klepnęłam konia w zad. Tym samym dając mu do zorozumie ja żeby jechał.

Łucja odjechała a ja rzuciłam się z mieczem na Telamrów. Szybko do mnie dołączyła Zuzanna. Kiedy ich pokonaliśmy, miałyśmy tylko trochę żeby coś ustalić.

-Musisz jechać. Łucja nie może zostać sama. Weź mojego konia i jedź za nią- rzekła Zuza

-Nie ma opcji nie zostawię ciebie- odrzekłam pewnym siebie głosem

-Nie może jej się nic stać. Ja sobie poradzę, mam magiczne strzały- zaśmiała się, jednak jej radość nie trwała długo bo usłyszałyśmy zbliżających się Telamrów.

Szybko przytuliłam przyjaciółkę i wsiadłam na konia. Skinęłam do niej głową, a ona odpowiedziała mi tym samym. Pędem ruszyłam w stronę w która ruszyła kasztanowłosa.

Jechałam jej śladami już jakiś czas.

-Łucja!-krzyknęłam widziąc małą. Jednak ta była zajęta czymś innym, a mianowicie gonili ją żołnierze. Popędziłem konia i wyciągnąłam miecz, zaczęłam walczyć z Telmarami. Jednak po chwili jakiś zepchnął mnie na ziemie. Poleciałam prosto na twarz. Auć. Z niemałym trudem odwróciłam się twarzą do niego.

-Ostatnie słowo?- zapytał z chytrym uśmieszkiem, katem oka zobaczyłam jak Łucja schodzi z konia i idzie w moją stronę. Gestem ręki pokazałam jej żeby się nie ruszyła. W tym czasie Telar zamachnął się mieczem. Zamknęłam oczy czekając na smierć.

Jednak zanim miecz przebił mnie na wylot po lesie rozniósł się ryk. Zza drzew wyskoczył lew. Aslan. Uśmiechnęłam się lekko, a żołnierz uciekł w stronę swojego konia i pospiesznie odjechał.

Spojrzałam na wielkiego lwa.

Stay with me forever EdmundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz