Epilog

985 30 4
                                    

Stoję właśnie przed lustrem, widziałam w nim nieśmiałą dziewczynę, z zawsze lekko zarumienionymi policzkami i lekko zadartym nosem. Westchnęłam przeciągle, wyrównując materiał swojej długiej, granatowej sukni. Włosy miałam spięte w luźnego, niskiego koka, na moje czoło opadały swobodnie wystające kosmyki włosów. Moje zielone oczy, zawsze radosne, tym razem było w nich coś więcej. Miłość. Miłość do pewnego bruneta, o brązowych oczach. Ponownie głęboko westchnęłam, podchodząc do toaletki. Stukot moich pantofelek odbijał się od posadzki.

Drżącą ręką otworzyłam szufladę, a z niej wyjęłam z niej małe białe pudełeczko. Gdy je otworzyłam ujrzałam złoty łańcuszek w kształcie serca. W moich oczach pojawiały się łzy, nie otwierałam tego pudełka od lat.

-Gotowa?- usłyszałam głos za plecami, powoli odwróciłam się i ujrzałam Zuzannę- Co się stało?- zapytała z troską, widząc moje łzy

Podałam jej pudełko, a ona spojrzała się na mnie pytającym wzrokiem.

-To łańcuszek mojej mamy- zaczęłam, pociągając nosem- Dała mi go dzień przed śmiecia, jakby wiedziała co jej się przytrafi- dokończyłam wybuchając płaczem, Zuzanna podeszła do mnie szybko i zamknęła w szczelnym uścisku.- Nie wyjmowałam go od lat, przynosił mi złe wspomnienia. Dzisiaj do założę, będę czuła jakby była obok mnie-dodałam odsuwając się od niej.

*****

Jechałam obok Kaspiana, uśmiechając się szeroko do wiwatujących ludzi. Na mojej głowie widniał diamentowy diadem, a na głowie Kaspiana wielka złota korona. Przed nami, dumnym krokiem kroczył Aslan.

*****

Siedziałam skulona na łóżku i patrzyłam na suknie, która swobodnie wisiała na krześle. Przede mną wisiała ulubiona suknia mojej mamy. Zostały mi po niej tylko dwie, jedna biała, długa z długimi rękawami i koronką. Miała ją na swoim ślubie, zawsze powtarzała, że to w tej sukni chce mnie ujrzeć na ślubnym kobiercu. A druga leżała przed mną, Kaspian namówił mnie abym ją dzisiaj założyła, to dla niego to bardzo ważny dzień. Władca będzie przemawiał do swojego ludu, a ja, jako jego oddana siostra, będę dzielnie kroczyć zawsze u jego boku.

Przekręciłam głowę w bok i zmarszczyłam brwi,  od kiedy Telarowie odeszli w zapomnienie, zaczęłam nosić rzeczy, na które nie mogłam wcześniej spojrzeć, gdy na nie patrzyłam, przypominały mi się czasy, w których miała cudowne dzieciństwo.

-Nad czym tak intensywnie rozmyślasz?- zapytał jakiś głos z tyłu, nawet nie zauważyłam że ktoś wszedł do środka. Szybko odwróciłam się i zobaczyłam Edmunda. Nie wiedząc nawet kiedy uśmiechnęłam się na jego widok.

- Nad wszystkim- mruknęłam pod nosem, Edmund bez słowa usiadł obok mnie. Spojrzał się na suknię- Piękna- zaczął, cały czas patrząc na czerwono-krwistą długą suknie- Tak samo jak ty- dokończył, a na moje policzki, mimo mojej woli, wkradły się rumieńce. Momentalnie  spuściłam głowę w dół, próbując je ukryć włosami, on tylko zaśmiał się z mojej reakcji.

-Jest mojej matki- wydukałam w końcu- To była jej ulubiona suknia, Kaspian chce abym ją dzisiaj założyła.- westchnęłam, a w moich oczach stanęły łzy. Brunet bez słowa mnie przytulił, czułam się bezpiecznie w jego ramionach, jakby wszystkie problemy nagle wyparowały. Czy tak właśnie działa miłość? Bo jeżeli tak, to chcę kochać i być kochana.

-Będziesz w niej śliczne wyglądać- odpowiedział, a ja mocniej wtuliłam się w jego klatkę piersiową, założę tą sukienkę, dla Kaspiana, dla mamy i dla Edmunda.

****

-Narnia należy zarówno do Narnijczyków, jak i do ludzi.- zaczął swoją przemowę Kaspian, nerwowo zacinałam pieści na sukience, byłam chyba bardziej zestresowana od niego, Edmund widząc mój stan, złapał mnie mocno za dłoń.- Telmarowie którzy pragną zostać i żyć w pokoju będą mile widziani- kontynuował- A tych, którzy zechcą wyjechać, Aslan odeśle do ziemi naszych przodków

Stay with me forever EdmundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz