Randka

247 17 5
                                    

Na drugi dzień, Arthur zadzwonił do Feliksa. Feliks pracował na zmianę więc w ten dzień miał wolne. Odrazu gdy usłyszał dzwonek telefonu , odebrał i krzyknął do Arthura czemu tak wcześnie dzwoni. Wtedy była 10, a Feliks lubi spać dlatego tak zareagował. Pomimo wybudzenia go o takiej porze, zgodził się pomóc Arthurowi przy gotowaniu.
Przyszedł i zrobił (TI) pyszny rosół (albo żurek jak kto woli). Po dwóch tygodniach spędzonych w domu, (TI) wyzdrowiała i mogła już wyjść z łóżka. Arthur w tym czasie opiekował się nią najlepiej jak potrafił, oraz planował dokładnie randkę na którą mieli pójść po tym jak (TI) wyzdrowiała. Dziewczyna podczas tego czasu gdy była chora, czytała książki, przeglądała telefon i rozmyślała nad tym dziwnymi zachowaniami blondyna w ostatnich czasach. Cieszyła się, bo nawet zaczęły się układać relacje Arthura i Francisa. Nie dokuczali tak sobie ale dziewczyna widziała że w nie których momentach Arthur powstrzymuję się przed wybuchem gniewu.
(NK) rozmyślała nad tym dlaczego Arthur był dla niej taki miły i dlaczego często się w jej obecności rumienił. Musiała przyznać że blondyn kiedy był pokryty czerwienią wyglądał uroczo. Wtedy dosłownie musiała się powstrzymywać przed tym by się nie roztopić z tego widoku.
I tak przez dwa ciągnące się długo tygodnie. W dzisiejszym dniu Arthur miał (TI) zabrać na randkę. Tak jak ustalił z Francisem. Rano punkt 8:00 obudził się i poszedł do piekarni kupić croissanty na śniadanie. Fakt mógł o to poprosić Francisa, ale nie chciał go fatygować, a potem być mu wdzięczny, już i tak mu pomógł planując wszystko co dzisiaj ma się wydarzyć. Kiedy Arthur wrócił (TI) jeszcze spała, więc poszedł do kuchni i w miarę nic jego możliwości pokroił truskawki ogólnie owoce i dał je na talerze gdzie już leżały croissanty. Aż przeszedł samego siebie, bo wyglądało całkiem nieźle. Poszedł do pokoju dziewczyny, położył śniadanie na szafce nocnej i zaczął ją budzić.
Potrząsnął kilka razy jej ramię, a później usłyszał jej głos.

- Łee... Daj mi jeszcze 5 minut.

Powiedziała nie dobudzona.
Wtedy Arthur jeszcze raz ją popchnął w ramię, ale dziewczyna nie odpowiedziała. Poszedł więc do kuchni po szklankę wody.

- Na pewno nie wstaniesz?

Zapytał, a kiedy dziewczyna dalej nie odpowiedziała, wylał na nią kapkę wody ze szklanki. Jak na zawołanie dziewczyna usiadła szybko na łóżku.

- No weź Arthur!

Krzyknęła na chłopaka.

- Budziłem cię, ale nie wstałaś więc wymyśliłem inny sposób.

Powiedział usatysfakcjonowany.
Podał dziewczynie talerz ze śniadaniem i powiedział.

- Zrobiłem to dla ciebie.

Uśmiechnął się uroczo.

- Dzisiaj czeka nas dużo przeżyć, więc musisz być pełna energii.

Powiedział i zostawił dziewczynę samą żeby mogła zjeść, a potem się ogarnąć. Arthur poszedł wtedy do swojego pokoju gdzie na jego łóżku siedział miętowy latający królik
(nie ma to jak w ostatnim rozdziale o nim wspomnieć)

- Witaj przyjacielu.

Przywitał się z królikiem.

- Cześć Arthur.

Odpowiedział wesoło królik.

- Więc w końcu idziesz z nią na randkę.

Mówił królik.

- Tak. I jestem tym szczerze podekscytowany.

Rzekł Arthur.

- To widać. Bardzo dawno nie byłeś na żadnej randce a co dopiero byłeś z jakąś dziewczyną.

Mój dżentelmen/ Anglia x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz