- Nosz kurwa, możesz się w końcu odczepić? - powiedziałam próbując odepchnąć jego rękę, kiedy poczułam, że chce pociągnąć mnie za sobą.
Byłam już zdenerwowana całą tą sytuacją i miałam dość ciągłego życia w strachu. Tym bardziej, kiedy okazało się, że środki ostrożności i cała operacja, żeby dopaść Węży była mocno przesadzona.
A może jednak nie, skoro ten Shawn to taki cwaniak i właśnie chyba próbuje mnie porwać? Co jest nie tak z tymi chłopakami w tych czasach? Albo chcą cię wyruchać albo porwać i strach pomyśleć co jeszcze.
- Przecież możesz pójść grzecznie ze mną i się nie szarpać - wycedził przez zęby, siłując się ze mną i przepychając.
Mimo wszystko nie skorzystałam z jego propozycji i szarpałam się z nim przez dłuższą chwilą. Mam nadzieję, że to słychać na podsłuchu i zaraz ktoś mnie uratuje. Dokoła w najlepsze trwała impreza i słyszałam nawet, że ktoś walczy na ringu.
Dlaczego nikt mi kurwa nie pomaga?
A no tak. Jestem w Jamie.
W końcu chwycił mnie tak, że nie miałam jak się wyswobodzić, poza tym byłam już zmęczona tą walką.
- No i po co ci to było? - wyszeptał mi do ucha. - Zaraz zobaczymy czy w łóżku też będziesz taka ostra.
Ja pierdole. Co za gnojek. Przypomniało mi się jak Stella zawsze ma dreszcze na wspomnienie o przeszłości. Czułam, że on jest w to zamieszany.
A więc to ty gnojku ją tak skrzywdziłeś. No i Melissę. Oraz nie wiadomo kogo jeszcze.
- I co? Nawet nie zaprotestujesz? Czyli poddajesz się i będziesz grzeczna? - zapytał nadal szepcząc.
- Chciałbyś - odparłam, zbierając w sobie całą siłę, po czym kopnęłam go prosto w czułe miejsce kierując nogę idealnie w tył.
Momentalnie mnie puścił, a to znaczyło, że trafiłam.
Już chciałam uciekać kiedy nagle wpadłam na... Zaniemówiłam z wrażenia kiedy go zobaczyłam.
Właśnie przed oczami stał mój tata ubrany w garnitur, w którym wychodzi do pracy. Obok niego stał kolejny bardzo przystojny starszy gość w garniturze oraz przestraszona dziewczyna, która sprawiała takie wrażenie jakbym ją gdzieś już widziała. O mój Boże, przecież ona siedziała ze mną w samochodzie kiedy wywieźli mnie do Jamy z nowego klubu. To było wtedy, co obudziłam się w Jamie!
- Victoria! - powiedział tata na mój widok. - Jak dobrze, że nic ci nie jest!
Po czym spojrzał podejrzliwie na Shawna, który jeszcze nadal zwijał się z bólu. Musiałam mu nieźle przywalić.
- Zakładam, że dałaś mu już popalić? - uśmiechnął się, a ja pokiwałam potwierdzająco głową. - Zuch dziewczyna.
- Ale co ty tutaj w ogóle robisz? - zapytałam, w końcu odzyskawszy głos.
Wszystkich bym się tutaj spodziewała. Wszystkich oprócz mojego taty.
- Jak sama pewnie zauważyłaś ostatnio prawie wcale nie bywałem w domu, a to przez to, że razem z Jimem pracowaliśmy nad grubą sprawą, w którą jak się dowiedziałem kilka godzin temu, też jesteś zamieszana - odpowiedział. - Resztę ci opowiem jak tylko w końcu ich wszystkich aresztujemy.
- Dokładnie, szczegóły potem. Czas działać Scott - powiedział Jim do mojego taty. - Miło cię widzieć w całości Victoria. - zwrócił się jeszcze tylko do mnie na odchodnym.
Po tych słowach za nimi pojawiło się mnóstwo policji, która zaczęła wszystkich aresztować. Z wrażenia wydawało mi się, że wszystko dzieje się w spowolnionym tempie. Jeden wysoki i umięśniony policjant wszedł na ring i zakończył walkę, imprezę oraz upomniał o nie wykonywanie gwałtownych ruchów oraz współpracę. Widziałam jednak, że praktycznie rzadko kto chce współpracować. Rozglądałam się dokoła, mając ciągle wrażenie, jakbym była w filmie, aż w końcu mój wzrok padł na gubernatora, który siedział przy ringu. Właściwie, to próbował uciec, ale zdążył tylko zrobić parę kroków i policjant go dopadł. Zauważyłam też tatę i jego kolegę Jima, którzy rozmawiają z gubernatorem i policjantem, który go skuł w kajdanki.
Czemu tacy ludzie zawsze myślą, że im się jakoś upiecze?
Byłam tak zaabsorbowana całą sytuacją, że dopiero teraz dostrzegłam, że dziewczyna, która z nimi przyszła stoi obok mnie. Również obserwowała z zaangażowaniem całą sytuację dokoła.
- Hej - zaczęłam. - Pamiętam, że siedziałaś ze mną w taksówce i nie byłaś wtedy zbyt rozmowna, więc jak to się stało, że przyszłaś tutaj razem z moim tatą i policją? Jak w ogóle masz na imię?
- Nancy. Ale tak naprawdę jestem nikim - odparła nadal przestraszona.
- Nikim? - zapytałam. - Jak dla mnie wyglądasz na mega odważną osobę. Zakładam, że przychodząc tutaj z moim tatą i jego kolegą, pomagasz im, prawda? To dzięki tobie, oni wszyscy zostaną w końcu ukarani?
Wahała się przez chwilę, ale w końcu pokiwała twierdząco głową. W tym samym momencie zauważyłam też, że nagle Shawn zerwał się na nogi. Widocznie musiał wcześniej udawać, że nadal cierpi, żeby nie zostać aresztowanym. Zaczął uciekać. O nie, nie ujdzie ci to na sucho!
- Złapmy go, nie możemy pozwolić mu uciec! - chwyciłam Nancy za rękę i pobiegłyśmy za nim przeciskając się przez tłum.
Widziałam jak biegnie w stronę baru, a potem wymyka się tylnymi drzwiami. Udało się nam szybko wyjść za nim.
Przed nami ukazał się wielki parking z ciężarówkami. Było dość ciemno. Jakaś jedna mizerna latarnia próbowała oświetlić całą tę przestrzeń z marnym skutkiem. Shawn nabrał całkiem niezłego tempa, bo bardzo się od nas oddalił. Zrozumiałam, że nie ma szans, żebyśmy go dogoniły.
- A więc najpierw byłeś takim zuchwalcem, a teraz uciekasz! - wykrzyczałam za nim. Widziałam jak biegnie w oddali, ale po moich słowach się zatrzymał.
Rozejrzałam się dokoła, nie było praktycznie nikogo. Shawn po chwili postoju, obrócił się i zaczął zdecydowanie iść w naszą stronę.
- Chyba mamy przesrane - wyszeptała Nancy.
No świetnie, nie przemyślałam tylko co zrobić dalej jak już go dopadniemy.
Co ja wygaduję, raczej jak on nas dopadnie.
Shawn szedł w naszą stronę coraz bardziej zdecydowanym krokiem. Patrząc na nas z wściekłością w ułamku sekundy wyjął z kieszeni broń i od razu wymierzył prosto we mnie.
CZYTASZ
Half love
RomansWielkie miasto, mnóstwo zagrożeń. Wyścigi, gangi i narkotyki. Gdy na ulicy dzieją się różne, niebezpieczne rzeczy, w swoim pokoju jest dziewczyna, która walczy z wewnętrznymi demonami. Kiedyś była brzydkim kaczątkiem, a teraz jest w ostatniej klasie...