16. Nic do dodania

2.6K 99 25
                                    


Obudziłam się z wielkim bólem głowy i od razu zachciało mi się wymiotować. Byłam w jakimś dotąd nie znanym mi miejscu, które trochę wyglądało na jakiś hotel. Nie wiedzieć czemu byłam w samej bieliźnie, ale moje rzeczy były obok, więc od razu wstałam i szybko się ubrałam. Spojrzałam na zegarek była godzina 16:00. 

Boże, ile ja musiałam tutaj spać.

Spojrzałam na telefon. Włączyłam go. Miałam bardzo dużo nieodebranych połączeń i wiadomości. Stwierdziłam jednak, że najpierw muszę stąd wyjść i dopiero wtedy zadzwonię do kogokolwiek. Obejrzałam z niesmakiem ten pokój. Po prostu czułam, że nie jestem w żadnym fajnym miejscu. A na dodatek, pamiętałam wszystko jak przez mgłę.

A co jeśli zrobiłam coś naprawdę głupiego?  

- Boże, proszę, żebym stąd wyszła bez problemu - powiedziałam do siebie. Wstałam z łóżka, spakowałam w pośpiechu wszystkie rzeczy i wyszłam.

Faktycznie musiałam być w hotelu, bo dookoła były same ponumerowane drzwi. Szybko przemknęłam przez korytarz i zeszłam po schodach na parter. Okazało się, że na dole jest właśnie klub.

Czyli nadal jestem w Jamie. 

Przeszły mnie jakieś dziwne dreszcze. Naprawdę nie chciałam już tutaj być i czułam się obserwowana mimo, że nikogo nie było. Wszystko dookoła było uśpione, tak jak zawsze po dobrej imprezie. Jakiś pracownik sprzątał podłogę, a w jednym boksie obściskiwała się jakaś parka. Na szczęście nie było nigdzie nikogo podejrzanego i udało mi się wyjść z tego miejsca bez problemu.

Szłam wzdłuż ulicy, kiedy nagle znowu zrobiło mi się niedobrze. Zwymiotowałam na chodnik. Ledwo łapiąc oddech podparłam się o pobliski murek. Zaczęły do mnie powracać wydarzenia poprzedniej nocy. Zakręciło mi się w głowie. 

Mój Boże... Rozmawiałam z nim. Ale dlaczego zostawili mnie samą w pokoju? Jakim cudem tak łatwo udało mi się stamtąd wydostać? A co jeśli mnie wykorzystał? Przecież byłam totalnie nieprzytomna!

Nie no, Vi. Przecież czułabyś to. Ja pierdole, dlaczego ja?! Kurwa, mogłam komuś powiedzieć, że tam idę, co ja sobie do cholery myślałam!

Złapałam się za głowę i próbowałam się uspokoić.

Jakim cudem mi się udało to przeżyć? Co ja mam teraz zrobić? 

Szłam wzdłuż chodnika bardzo powoli, maksymalnie wyczerpana jakbym przebiegła jakiś maraton i ciągle mi się chciało wymiotować. Udało mi się odpisać na sms od taty i od Shail.

Ja pierdole, co oni mi dali?

Kiedy już udało mi się pokonać kawałek drogi, znowu zrobiło mi się niedobrze i po raz kolejny zwymiotowałam. Byłam bardzo osłabiona. Spojrzałam na telefon, znowu dzwonił Czarny. 

Odebrałam.

- Victoria? - zapytał z niedowierzaniem. - W końcu!

- Tak... Wiem... - zaczęłam kaszleć i znowu zwymiotowałam. 

Znowu wzięłam telefon do ręki.

- Nie ruszaj się z miejsca. Zaraz będę - powiedział tylko i się rozłączył.

Usiadłam na murku i chwyciłam swoją głowę. Teraz mnie już po prostu lekko bolała, ale ulżyło mi znacznie po zwymiotowaniu wszystkiego. Dosłownie wszystkiego. 

Co ja powiem Czarnemu? Boże, on już nie będzie mnie chciał znać. 

Nie mogłam się jednak tym wystarczająco przejąć, bo bolała mnie głowa, jak to zawsze po wymiotowaniu. W dodatku czułam się tak okropnie jak nigdy. 

Half loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz