Pers. UkrainaAktualnie odchodziłam od domu Polski. Cieszyłam się że nie musze iść do domu Białorusi, łaże tak od samego rana! Już mnie nogi bolą! W każdym bądź razie teraz musze iść do Paprykazusa Pospolitusa ( nie mam pojęcia jak odmienić "papryka" ) czytaj Węgry. Westchnęłam cicho i szybko zaczęłam się kierować do domu paprykarza. Miałam dość mało czasu ( wiecie co zapomnijcie o tym co mówiłam z tymi dniam. Będe informować gdy będzie następny dzień, albo time skip ) zostało mi około godziny. Całe szczęście nie miałam daleko, po chwili dotarłam pod drzwi brata Polski ( jeśli mówiłam o tym że Węgry nie jest bratem Polski, zapomnijcie, ok? Załóżmy że od zawsze był bratem Polski )
Zapukałam kilka razy oczekując otworzenia drzwi. Z domu było słuchać głos i hałasy z najprawdopodobniej kuchni
W: O cholibka. Ja wiedziałem że to kiedyś nadejdzie, ale nie sądziłem że to będzie dziś. To mój koniec. Żegnaj świecie. Przyszedł komornik
Powoli otworzyły się drzwi, a ja zastałam gospodarza ubranego
w : na głowie garnek, do tłowia przywiązana blaszka i mop w ręku. Nie powiem miałam ochotę się roześmiać.W: Oh Ukraina... Zaraz Ukraina!- wywrzeszczał po czym zamknął drzwi. Usłyszałam trzask spadającego mopa, garnka i blaszki.
Po chwili Węgry otworzył mi drzwi już bez tego dziwnego ubioru, zupełnie tak jakby nic się nie działo.
W: a więc co cię do mnie sprowadza- stał grzecznie, z rączkami z przodu, patrząc na mnie przymróżonymi oczyma. Moją uwage przykuł jednak jeden szczegół: paprykarz chował za siebie nogą garnek
U: Ja nie pytam...
U: Pozwole sobie zacząć... Zapraszamy na festyn wiosenny który odbędzie się 5 maja...- Wręczyłam mu ulotkę, a on ją wziął, lecz zanim na nią spojrzał z przerażenia zamknął mi drzwi przed nosem
Odchodząc od jego domu zastanawiała się dlaczego Węgry tak zareagował. Rozejrzała się w poszukiwaniu przyczyny tego zachowania i znalazła. Po drugiej stronie ulicy szedł komornik. Nie myśląc już o dalszym losie przyjaciela. Kierowała się w strone domu Niemca.
Kiedy dotarła na miejsce jej oczom ukazał się średni biały dom z czarną dachówką i dwoma oknami z przodu. Gdy stanęła przy drzwiach z domu słychać było rozmowę szwaba przez telefon. Niewiadomo co ją pokusiło, ale postanowiła podsłuchać Niemca, miała co do niego złe przeczucie
N: Tak wdrożyłęm w życie ten plan........... Wiem że wcześnie al- tu przerwał- Słuchaj musimy się jej pozbyć, teraz - rozłączył się, a Ukraina postanowiła jak gdyby nigdy nic wręczyć tą ulotkę. Tak szczerze bała się tego co usłyszała, ale równie dobrze to mógł być plan pozbycia się firanki albo inne rzeczy w rodzaju żeńskim, prawda?
Teraz to nie było ważne, za wszelką cene musiała dać Niemcowi kawałek papieru na którym były zawarte informacje o festynie. Ostrożnie zapukała do drzwi.
Pers. Niemcy
Skończyłem rozmowę i chwilę po tym usłuszałem pukanie do drzwi. Podsłuchiwali mnie... Nie wiem kto to i ile usłyszał, ale muszę się go pozbyć. Podeszłem do drzwi i po woli je otworzyłem, moim oczom ukazała się Ukraina
N: Oh cześć Ukraina- powiedziałem jak gdyby nigdy nic
U: Cześć Niemcy... Zapraszamy na festyn wiosenny który odbędzie się 5 maja.... - powiedziała wręczając mi ulotkę
Już chciała odchodzić, ale ją zatrzymałem
N: Wyglądasz na zmęczoną... Chciała byś się czegoś napić? - zapytałem, jeśli chcę się jej pozbyć muszę być miły
U: ummm.... Nie dziękuje- słyszałem w jej głosie ledwo słyszalny strach
N: Ale nalegam
U: oh ale... -chciała coś powiedzieć ale jej przerwałem
N: Nie daj się prosić - postanowiłem zdać się na łaske
U: no... Dobrze.. - wiedziałem że ją przełamie. Przy niej wystarczy okazać skruchę, a już ci wybacza
N: to znakomicie! - powiedziałem z uśmiechem na twarzy i gestem dłoni zaprosiłem do środka
############################
Hehe jak myślicie, co się stanie? Jutro kolejna część! A i jeszcze mam takie pytanie czy pasują wam takie długości rozdziałów?
Żegnajcie! Widzimy się jutro!🥦