Dalsza część naszego spotkania przebiegła w miarę dobrze. Oczywiście to, że się z nim spotkałam nie znaczy od razu, że będziemy się zachowywać jak wspaniała i kochająca się rodzinka. Pewnie trochę zajmie odbudowanie kontaktu ale kiedyś może się uda.
Tony wyjaśnił mi powody swojego jutrzejszego wyjazdu do Berlina. Jako, że kilka miesięcy temu doszło do, tak zwanej między ludźmi, "Wojny bohaterów", powstała masa komplikacji, głównie z rządem i ktoś to musiał załatwić. Oczywiście tym "ktosiem" był Tony.
Ja totalnie nie rozumiałam jak można pokłócić się o jakieś podpisy, ale gdy dłużej się nad tym zastanawiałam, doszłam do wniosku, że wcześniej czy później i tak doszło by do konfliktu między Starkiem i Rogersem, a lepiej żeby ludzie myśleli, że spór jest o kawałek papieru. Moim zdaniem w tej walce poszło też o wszystkie niedopowiedzenia z kilku ostatnich lat.
Oto prosty dowód na to, że warto rozmawiać, a nie dusić w sobie emocje ( pozdro XXJinx_BanaXX ). Ale weź to wytłumacz takim osobą jak Rogers i Stark. No, nie da się.
Kiedy skończyliśmy jeść duże burgery Tony zawołał kelnerkę. Jako pierwsza zerwała się dziewczyna, może w moim wieku. Na początku przyjmowała zamówienie, a aktualnie szybkim krokiem zmierzała w naszym kierunku. No dobra, chyba wszyscy wiemy o czym ona sobie myślała. Bo w końcu siedzi tu TEN Tony Stark, który jest znany ze swoich "przygód" z kobietami. Jak zwał - tak zwał.
- W czym mogę pomóc? - spytała dziewczyna trzepocząc rzęsami i wypinając klatkę piersiową w przód.
Zachłysłam się sokiem, który piłam. Stark patrzył na mnie z rozbawieniem. Nie przenosząc wzroku na zdezorientowaną dziewczynę, odparł:
- Rachunek? - w sumie bardziej spytał niż stwierdził - Pewnie było słychać w całym pomieszczeniu, że chcę rachunek, ale jeżeli ma pani problemy ze słu....
- Nie, nie mam - przerwała mu spinając się - Takie mam wymogi pracy.
Spędzilismy chwilę w ciszy. Z nudów zaczęłam wystukiwać palcami rytm piosenki lecącej w radiu.
- To dostaniemy ten rachunek czy nie? - upomniał w końcu Tony.
- Słucham? - spytała niepewnie, ale kiedy zorientowała się o co chodzi odparła: - Tak, już przynoszę.
Dalej poszło już szybciej. Wyszliśmy z knajpki i udaliśmy się w kierunku parku, na spacerek.
- Powiedzieć ci coś szczerze? - spytałam idąc obok mężczyzny.
- Wal śmiało.
- Myślałam, że dasz tej lasce numer telefonu na serwetce czy coś w tym stylu - powiedziałam na co mężczyzna parsknął śmiechem.
- Jᴜᴢ̇ ᴢ ᴛʏᴍ sᴋᴏɴ́ᴄᴢʏłᴇᴍ - stwierdził - A poza tym, sposób z serwetką jest bardzo oklepany, nie uważasz? Zbyt nisko mnie oceniasz.
Uśmiechnęłam się ale nic nie powiedziałam.
- Wrócisz do domu? - spytał Tony zwalniając krok.
Również zwolniłam i zaczęłam zastanawiać się nad odpowiedzią.
- Nie dziś - odparłam w końcu, ale kiedy zobaczyłam jego reakcję zaczęłam się tłumaczyć - To znaczy wrócę, ale ty i tak jutro wyjeżdżasz i jakoś nie mam ochoty siedzieć w domu sama z F.R.I.D.A.Y.E.M. A tak, przynajmniej spędzę więcej czasu z Pete'm - Stark kiwnął głową, na znak, że rozumie - Jak już wrócisz, to wtedy wrócimy do tematu, dobrze?
- Zgoda.
CZYTASZ
Córka Tony'ego Starka ★✔
FanfictionZAKOŃCZONE - w trakcie korekty /rozdziały po korekcie - 2/19 "- Ta "jakaś małolata" jest twoją córką! - tym razem to ja podniosłam głos - Wiem, że "zajmujesz" - zrobiłam palcami znak w powietrzu - się mną, bo musisz, ale ja też mam uczucia! Szczerze...