Wiem, że dawno nie było rozdziału - za co ogromnie przepraszam. W jakie dni chcecie żeby pojawiały się rozdziały z tej książki? Czas zacząć z regularnością!
Przez ostatnie niecałe dwa lata trosbzkę się pozmieniało. Razem z Tony'm przeprowadziliśmy się do Nowego Jorku, tylko nie myślcie sobie, że do Stark Tower (czy tam Avengers - jak kto woli), o nie nie nie. Wierza została sprzedana jakiś czas temu, a my zamieszkaliśmy na Manhattanie. Zmieniłam szkołę, więc po przeprowadzce chodziłam do tej samej placówki co Peter. Jeśli chodzi o moją relację ze Starkiem uległy one bardzo dużej zmianie. Co prawda, zawsze znajdują się jakieś małe nieporozumienia, ale to jest normalne.
Chyba.
Jakiś czas po tym, jak przenieśliśmy się do NYC, Pepper wprowadziła się do nas. Była to dla mnie wspaniała informacja, ponieważ w końcu nie byłam jedyną dziewczyną w domu. A wytrzymywanie ze Starkiem sam na sam, praktycznie codziennie po 24 godziny, zaczynało być ciężkie.
Nie całe pół godziny temu Tony i Pepper poszli pobiegać. Kobieta wróciła sama. Wydawać by się mogło, że na kilka sekund wszystko się zatrzymało. Do momentu potężnych huków i krzyków ludzi.
- Pep, gdzie Tony? - spytałam przerażona.
- Jakiś Doktor Strange zabrał go przez portal. Mówił coś o zagrożeniu i...
- Okej, spokojnie. Przyniosę ci wodę - oznajmiłam i ruszyłam do kuchni.
Słyszałam jak kobieta włącza telewizor, a gdy wróciłam z powrotem do salonu i zobaczyłam co pokazują w telewizji, szklanka z wodą, którą trzymałam w ręku upada na podłogę i roztrzaskuje się na małe kawałki.
- Co... Co... Co to jest? - spytałam dostrzegając wielkie coś, co przypominało statek kosmiczny.
- Pojęcia nie mam. Zadzwonię do Tony'ego.
Kiedy Pep dzwoniła do Starka, ja odszukałam swój telefon i wybrałam numer do Petera.
- Hej, Cass - przywitał się tak, jak zawsze.
Ułożyło mi. Ale tylko na chwilę, ponieważ w tle usłyszałam szum wiatru, ale żadnych krzyków i tym podobnych.
- Gdzie jesteś? - sapnęłam i poczułam, że zaczynam się pocić. Gdy nie dostałam żadnej odpowiedzi spytałam ponownie: - Peter, gdzie jesteś? - mój głos zaczął się łamać - Błagam, powiedz mi, że nie jesteś na tym statku. Proszę.
- Chciałbym, ale nie będę cię okłamywać.
- Wracaj.
- Za wysoko. Pomogę Panu Starkowi i wrócę.
Wtedy dotarło do mnie, że tata też tam jest.
- Obiecaj, Pete.
- Obiecuję. Kocham cię, Cass.
- Ja ciebie też, Pete. Uważajcie na siebie.
I chociaż byliśmy przyjaciółmi, takie teksty były dla nas normalne.
Sygnał się urwał. Po minie Pepper wywnioskowałam, że jej rozmowa z Tony'm również się skończyła.
- Oni tam są - odparła Pep, i były to ostatnie słowa przed jej wybuchem płaczu.
Miałam wielką nadzieję, że to wszystko to jakiś koszmar, z którego za chwilę się obudzę. Nɪᴇsᴛᴇᴛʏ, ᴛᴏ ɴɪᴇ ʙʏł sᴇɴ.
CZYTASZ
Córka Tony'ego Starka ★✔
FanfictionZAKOŃCZONE - w trakcie korekty /rozdziały po korekcie - 2/19 "- Ta "jakaś małolata" jest twoją córką! - tym razem to ja podniosłam głos - Wiem, że "zajmujesz" - zrobiłam palcami znak w powietrzu - się mną, bo musisz, ale ja też mam uczucia! Szczerze...